W Ostatniej Przystani starsze zwierzęta, których nikt nie chciał, mogą w końcu poczuć się jak u siebie. Dom seniora założyły dwie siostry.
Obecnie mieszka tam pięć psów i trzy koty. Przez całą dobę czuwają nad nimi opiekunowie z fundacji Ostatnia Przystań, która mieści się we Wtelnie. Niedługo grono podopiecznych powiększy się o dwa następne czworonogi ze schronisk dla zwierząt.
Pierwszym podopiecznym fundacji został Barry, którego zostawili poprzedni właściciele nieruchomości. Był przypięty łańcuchem do budy. Następnie ze schroniska w Bydgoszczy przyjechała Ava, która jest niewidoma. Trzecią podopieczną jest Fela, której stan jest najpoważniejszy. - Niedowidzi, ma też problemy ze stawami i jest pod ciągłą opieką weterynarza - opisuje Monika Kolasińska, prezes fundacji.
- Zabraliśmy ją ze schroniska w Pile. Nie mogła się tam odnaleźć. Inne psy ją atakowały i gryzły. Jedna z wolontariuszek zapytała, czy moglibyśmy ją zabrać do siebie i tak się też stało.
Jest jeszcze rudy i niezwykle spokojny Toffi, który przyjechał z Koszalina i 15-letni Rufcio, którego poprzednia właścicielka zmarła, dlatego trafił do przytuliska w Dymi-nach. Do tego po posesji kręcą się trzy koty.
Wcześniej byli jeszcze Trumanek i Hyzio, ale niestety oba psiaki odeszły już za tęczowy most. - Ideą tego miejsca nigdy nie było stworzenie schroniska - zaznacza Kolasińska. - To jest normalny dom, w którym mieszkają psy. Nie ma żadnych kojców, bud, czy boksów. Każde ze zwierząt ma swoje legowisko.
Do Przystani trafiają czworonogi starsze, często schorowane, aby w spokoju mogły dożyć swych dni.
Fundacja powstała w sierpniu zeszłego roku. Jej założycielkami są dwie siostry, które finansują gruntowny remont budynku z własnych pieniędzy. Jest przytulnie, schludnie, a przede wszystkim wygodnie czworonożnym mieszkańcom. Właśnie trwają ostatnie prace przy ociepleniu elewacji. - Wszystkie darowizny, które otrzymujemy, przeznaczamy na leki, wizyty u weterynarzy i specjalistyczną karmę dla naszych podopiecznych - tłumaczy Kolasińska. - Każdy może nas odwiedzić i zobaczyć, jak mieszkają zwierzęta.
Pomagają też wolontariusze, którzy codziennie doglądają psów i kotów. - Studiuję behawiorystykę zwierząt i mam tutaj praktyki - opowiada Iza Mataśka.
- Pracuję z Barrym nad chodzeniem przy nodze. Zauważyłam, że bardzo szybko się uczy.
Fundacja zdobywa środki poprzez prowadzenie hotelu dla zwierząt i sprzedaż ręcznie wykonanych akcesoriów ze sklepu Twoja obroża. Dużym wsparciem są również datki. A potrzeby psich seniorów są kosztowne.
Założycielki Przystani mają mnóstwo pomysłów. - Chcemy nawiązać współpracę ze szkołami i domami spokojnej starości - dodaje Kolasińska. - Mogłybyśmy organizować szkolenia dla psów, opowiedzieć o działalności naszej fundacji i opiece nad czworonożnymi staruszkami.