Jestem Katolikiem. Jeśli moje życie jest zagrożone, wezwij księdza! [WIDEO]
Wierzę? Tak wierzę: w życie wieczne, w życie piękne, życie we śnie, w życie niepojęte, w życie w Niebie, w życie wierzę – tymi słowami zaczyna swojego bloga „Bóh, honor i rock and roll” Mateusz Ochman. Ma 23 lata i pochodzi z Jastrzębia. Jak na młodego człowieka, jest wyjątkowo pobożny. Nie wstydzi się głośno mówić, że jest katolikiem.
Pobożność wyniósł z domu
Zespół „Luxtorpeda” śpiewa taki tekst: „Jestem głupcem, na półce mam książki i nie rozumiem mody. Z uporem idioty nie daję się nabrać na wyssane z palca mądrości tego świata”. Podpisuję się pod tym. Nie znam się na modzie i nie wiem, czy mówienie o Bogu jest modne, czy nie. Wiem natomiast, że byłoby mi wstyd, gdybym o tym nie mówił po tym wszystkim, co od Pana Boga dostałem – przyznaje Mateusz. - Nie rozumiem dlaczego miałby to być powód do wstydu. Rozmawia się publicznie o tym, kto z kim sypia, kto kogo zdradził, kto powiększył sobie biust i kto kiedyś był kobietą, a dziś jest mężczyzną. Dlaczego zatem to wiara miałaby być wstydliwym tematem – zastanawia się bloger. Skąd takie zainteresowanie religią i Bogiem?
Twierdzi, że pobożność wyniósł z domu. - Widziałem, jak wiara wpływa na moich rodziców, jak zaufanie Panu Bogu dodaje im sił i czyni ich życie szczęśliwym, nawet mimo niektórych przeciwności, które ich spotykały. Stąd w sposób naturalny ją przejąłem – wyjaśnia 23-latek. - Zainteresowanie religią natomiast to bardziej złożony proces. Kiedy w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że Bóg jest, że kocha człowieka, że chce jego prawdziwej wolności i wiecznego szczęścia postanowiłem z czystego pragnienia wiedzy dowiedzieć się o tym Bogu jak najwięcej. Sięgałem po kolejne książki i publikacje, zadawałem (często trudne) pytania i sam szukałem na nie odpowiedzi. Tak zaczęła się moja fascynacja Bogiem i Kościołem - dodaje.
Katolik, też człowiek
Fascynacja skłoniła go do prowadzenia bloga „Bój, honor i rock and roll”oraz związanego z wiarą programu internetowego „Bez Imprimatur”. Pracuje w redakcji portalu o tematyce religijnej stacja7.pl.
- Moim celem na pewno nie jest udowadnianie komukolwiek czegokolwiek - zapewnia. Chce pokazać, że katolicy, to normalni, zwyczajni do bólu ludzie. - Traktuje się nas zazwyczaj skrajnie: z jednej strony jak jakąś wściekłą hordę z wieczną pianą na ustach pojawiającą się z byle powodu, z drugiej natomiast kiedy znajdzie się ktoś, kto przyznaje się do wiary w Jezusa i odniesie sukces (jakkolwiek byśmy go definiowali), to pokazuje się go w telewizji, prasie i innych mediach mówiąc: „katolik, a jednak mu się udało!” Sam nie raz czułem się jak małpka w zoo, bo niby młody, a pobożny i luzak, a jednak odmawia Różaniec – dziwi się Mateusz. - Katolicy to normalni ludzie. Jemy to samo, co nie-katolicy, ubieramy się tak samo jak nie-katolicy i mamy te same problemy co nie-katolicy. Katolicyzm nie jest gettem. Wręcz przeciwnie: on otwiera oczy. Pokazuje, że poza dobrym burgerem, nowym telefonem i modnymi butami jest jeszcze coś - silna potrzeba relacji z Bogiem – wylicza bloger.
Nie boi się dyskutować o Kościele
Mateusz Ochman nie boi się dyskutować o sprawach Kościoła. Pytam więc, czy jego zdaniem księża albo Kościół jako instytucja popełniają jakiś błąd, przez który wierni odchodzą od wiary? Jest przekonany, że nie i spokojnie wyjaśnia.
- Na pewno znajdują się w tym Kościele przypadki kapłanów (ale też świeckich), którzy nie potrafią się takich błędów wystrzec. Mam tutaj szczególnie na myśli fakt, iż często zdarza nam się pokazywać Kościół takim, jakim on nie jest. Spłycając Jego nauczanie i wypłukując z Niego sól, czyli to, co Kościół ma światu do zaoferowania. W efekcie czego, ta Wspólnota może być odbierana jako kolejna partia polityczna, kółko zainteresowań, sposób na rozrywkę i spędzanie wolnego czasu. To droga donikąd – przyznaje bloger.
W jednym z jego wpisów, pół żartem, pół serio wytyka księżom ich język. - Daleki jestem od stwierdzenia, że księża powinni do swoich słowników wprowadzić słowa takie jak „zajebisty” czy „przekozacki”. Ich powołanie, rola czy zadanie zobowiązują do tego, żeby to co (Kogo) głoszą ubrane było w odpowiednie słowa. Jednak festiwal słów, które często padają z ambon sprawia, że albo to co mówią traci wartość komunikatywną, albo brzmi niepoważnie – czytamy na blogu. - Ksiądz nie musi głosić wystarczy, że będzie mówił; ksiądz nie musi miłować, niech zamiast tego pokocha. Dobrze by też było, gdyby zamiast kroczyć po bułki, po prostu po nie poszedł – komentuje swój wpis 23-latek. Mateusz zachęcił też internautów, żeby podzielili się innymi słówkami, z „księżowego slangu”, które mogą brzmieć śmiesznie. Inny razem, zamiast oklepanych życzeń, szczęścia, zdrowia i pomyślności, życzył swoim czytelnikom „Niech Wasi duszpasterze traktują Was poważnie”. - Być może takie życzenia są nietypowe, ale zapewniam, że szczere i ważne. Swoje życie, które kocham, które celebruję i na którym mi zależy, traktuję tylko (i aż) jak drogę. To życie nie jest wszystkim, co mnie czeka. Mało tego: to życie nie jestem nawet ułamkiem tego, co mnie czeka. Razem z miliardem katolików na świecie jestem w drodze (jak mam nadzieję) do Nieba. Dlatego myślę, że dobrze by było, żeby nasi przewodnicy mieli również tę świadomość i zamiast skupiać się zbytnio na tym, żeby droga była łatwa i przyjemna potrafili na bieżąco kierować nas w stronę upragnionego celu – argumentuje Mateusz.
W razie potrzeby, wezwij księdza
Ostatnio, oprócz wpisów, 23-latek rozpoczął na swoim blogu akcję „Jestem Katolikiem. Jeśli moje życie jest zagrożone, proszę, wezwij księdza”. Bloger zachęca do wyrabiania kart z takim właśnie hasłem. Kartę powinniśmy nosić w swoim portfelu. - Zrobiłem tą kartę przede wszystkim dla siebie, ale udostępniłem do pobrania każdemu zainteresowanemu. Myślę, że zainteresowani nią mogą być ludzie, którzy w obliczu śmierci chcieliby obok siebie razem z lekarzem widzieć również księdza, który będzie miał możliwość odpuszczenia grzechów. Podkreślę jednak: ksiądz razem z lekarzem, nie zamiast lekarza – zaznacza jastrzębianin. Akcja spotkała się z odzewem. Darmową kartę do wydrukowania na własnej drukarce pobrało ponad 5 tysięcy osób. Natomiast liczba zamówień karty plastikowej, przypominającej standardowe karty kredytowe sięga około 300 sztuk i ciągle rośnie. Zainteresowanie blogiem Mateusza też jest coraz większe.
- Reguła jest taka, że mój statystyczny czytelnik jest młodszy ode mnie, to prawda. Ale pytania, które otrzymuję, rozmowy, które prowadzą często mnie szokują. Pozytywnie szokują. Rzadko są infantylne. Najczęściej dotyczą poważnego przygotowania do sakramentów (”jak dobrze przygotować się do sakramentu bierzmowania?”, „na jakiej podstawie wybrać patrona bierzmowania?”) albo sposobów rozmawiania o Bogu ze znajomymi, którzy nie chcą o nim słuchać. To cieszy, bo to oznaka tego, że im zależy, że swoją wiarę, która często jest przygodą życia, traktują bardzo poważnie - cieszy się bloger. Jastrzębianin marzy o wywiadzie z papieżem Franciszkiem. O czym chce z nim porozmawiać?
- Zapytałbym go, dlaczego tak trudno przychodzi mu komunikacja z mediami, czego efektem jest wzmożona praca Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, które musi tłumaczyć każdą wypowiedź papieża. Zadałbym również pytanie o niektóre zwyczaje Ojca Świętego takie jak mieszkanie w hotelu czy rezygnacja z tak zwanego „splendoru”, który towarzyszył niemalże wszystkim jego poprzednikom. To błahe, ale chciałbym się tego dowidzieć bezpośrednio od niego - dodaje. Jeśli wywiad dojdzie do skutku, pojawi się na blogu.