Jestem optymistą, jeśli chodzi o służbę zdrowia
Rozmowa z prof. Marianem Zembalą, dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca, byłym ministrem zdrowia.
Kilka dni temu został pan uhonorowany tytułem doktora honoris causa swojej uczelni, czyli Wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego, pokazując w wykładzie bogactwo osiągnięć medycznych. Od czego one zależały na Górnym Śląsku?
To jest zawsze połączenie wielu czynników. Skupiając się na woj. śląskim, była to z pewnością obecność i dynamiczny rozwój Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, który w naturalny sposób, poprzez działalność kliniczną, naukową i dydaktyczną, stymuluje rozwój nowoczesnej medycyny. SUM „osadzony” jest na kilku mocnych wydziałach: dwóch lekarskich, w Zabrzu i Katowicach, oraz sosnowieckiej farmacji. Po drugie, to obecność wysoko wykwalifikowanej kadry. Po trzecie - obecność liderów, którzy stworzyli wielkie szkoły medyczne. Do nich niewątpliwie należą profesorowie: Kornel Gibiński (szkoła internistów), Franciszek Kokot (szkoła nefrologii i chorób przemiany materii), Stanisław Szyszko (znana szkoła nowoczesnej chirurgii), Zbigniew Herman (nowoczesnej farmakologii), Bożena Hager-Małecka (wielka śląska szkoła pediatrii), Anna Dyaczyńska-Herman (pionier anestezjologii i nowoczesnej intensywnej terapii), Zbigniew Religa (kardiochirurgii i transplantologii) oraz Stanisław Pasyk, Lili Goldstein i Leszek Giec - szkoła nowoczesnej kardiologii dorosłych i dzieci. Oczywiście nie jest to lista pełna. Chciałbym na chwilę zatrzymać się przy prof. Kokocie. To ikona całej polskiej medycyny, człowiek niezwykły, inspirujący, wybitnie zdolny i pracowity. Niewątpliwie jego wzór promieniował i będzie promieniował na kolejne pokolenia lekarzy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień