Joanna Krupa: Dla mnie bycie Polką jest powodem do dumy
Od małego wiedziała, że chce być modelką. Kiedy zapukała do drzwi sławy w Hollywood, mówiono, że jest za niska i zbyt sexy. Czas pokazał, że to jednak ona miała rację.
„Top Model” jest jednym z najpopularniejszych talent-shows w polskiej telewizji. Już dziesiąty rok oglądamy starania młodych ludzi, którzy chcą zostać profesjonalnymi modelami i modelkami. Ich poczynania ocenia Joanna Krupa, która osiągnęła w tej branży wielkie sukcesy. Przy bliższym poznaniu wszystkich zaskakuje jej osobowość – bo pomimo, że była wziętą fotomodelką, ujmuje współpracowników swą naturalnością i bezpośredniością.
- Ci, którzy mnie nie znają, nie wiedzą, czego mogą się po mnie spodziewać: czy jestem zarozumiała, „gwiazdorzę”, czy mam wysokie oczekiwania wobec innych? Dopiero potem, przy bliższym kontakcie okazuje się, że ich uprzedzenia i obawy były niesłuszne. Sami przyznają - są zaskoczeni, że jestem po prostu normalna. Oczywiście miewam momenty, gdy dopada mnie zmęczenie, bywam w gorszym nastroju, ale przecież nikt nie jest doskonały – tłumaczy w Wirtualnej Polsce.
Jej mama jest pielęgniarką i pochodzi z Tarnowa, a tata – inżynierem elektronikiem i mieszkał w Warszawie. Pierwszym owocem tego małżeństwa była mała Joasia. Kiedy dziewczynka miała pięć lat, Wanda Krupa zdecydowała się na wyjazd do USA, gdzie mieszkali jej najbliżsi – matka i siostra. Mając niewiele ponad sto dolarów w kieszeni, postanowiła odmienić swój los – i w 1981 roku poleciała do Chicago. Półtora roku później dołączył do niej mąż.
- Mama pracowała wtedy w fabryce kubków jednorazowych. Była w ciąży z moją siostrą i dwanaście godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu spędzała w hali, w której temperatura przekraczała 35 stopni Celsjusza. Nigdy nie dawała po sobie poznać, że jest zmęczona. Robiła wszystko, abyśmy mogli jak najszybciej przeprowadzić się do własnego mieszkania – mówi przyszła modelka w „Gali”.
Córki państwa Krupów różniły się od siebie. Marta była chłopczycą i ganiała z kolegami po osiedlu, natomiast Joanna widziała siebie w roli księżniczki. Od małego lubiła się przebierać w sukienki mamy i malować jak dojrzała kobieta. Często dziewczynki bawiły się w modelki i nagrywały kamerą wideo swoje występy. Nic dziwnego, że Joanna już w młodym wieku wiedziała, co chce robić, kiedy będzie dorosła.
- Mama od samego początku mnie wspierała. Wiedziała, co chcę w życiu robić i pomagała mi w tym, jak tylko mogła. Jak miałam 13 lat, zapisała mnie do szkoły dla modelek, chociaż nie byliśmy wtedy bogaci. Do tej pory mi szkoda, że wydała tyle pieniędzy. Dziś mówi: „OK - może to nie dzięki temu zrobiłaś karierę, ale wiele się tam nauczyłaś i to ci na pewno pomogło” – opowiada w „Gazecie Wrocławskiej”.
W końcu nadszedł ten moment: Joanna zdecydowała się spróbować swych sił w centrum show-biznesu w Los Angeles. Rodzice się zgodzili, gorzej było z ówczesnym chłopakiem. Postawił jej ultimatum: „Albo wyjazd, albo ja”. Dziewczyna nie wahała się długo: spakowała się i poleciała na Zachodnie Wybrzeże. Tam zaczęła swą pielgrzymkę od drzwi jednej agencji modelek do drugiej. W międzyczasie pracowała jako sekretarka, żeby móc się utrzymać.
- Chodziłam na castingi, ale ciągle odprawiano mnie z kwitkiem – byłam albo za niska, albo zbyt sexy. Wszystko zmieniło się, kiedy pojawiłam się na okładce holenderskiego „Maxima”. Jedna ze znanych agentek zaproponowała mi wtedy współpracę – miałyśmy przygotować serię okładek z moją podobizną do różnych magazynów na całym świecie – wspomina w „Gali”.
Z miesiąca na miesiąc Joanna stała się jedną z najbardziej rozchwytywanych fotomodelek na świecie. Pozowała najlepszym fotografom, a jej zdjęcia trafiały na okładki najbardziej prestiżowych i poczytnych magazynów. To sprawiło, że stacja ABC zaprosiła ją do udziału w amerykańskim „Tańcu z gwiazdami”. W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku Joanna była powszechnie uznawana za jedną z najseksowniejszych kobiet na świecie. Mimo to nigdy nie ukrywała, że jest Polką.
- Kiedy słyszę „Polska”, myślę „moja ojczyzna”, czyli miejsce, w którym się urodziłam i z którym się identyfikuję. W Stanach zawsze podkreślam, że jestem Polką. To naturalne, że z mamą czy siostrą rozmawiałam w domu po polsku. Znałam wiele rodzin, które tak, jak nasza wyjechały z kraju i zapomniały o swoim pochodzeniu. Dla mnie bycie Polką, jest powodem do dumy. Tak zostałam wychowana – podkreśla w „Gali”.
Kiedy pewnego dnia Joanna oglądała w telewizji reportaż z klubów w Miami, jej uwagę zwrócił przystojny właściciel jednego z nich – Romain Zago. Ponieważ akurat wzięła udział w sesji kostiumów kąpielowych dla jednego ze sportowych magazynów, postanowiła urządzić w jego klubie imprezę promocyjną. Tydzień później Zago i Krupa byli już parą. Związek został zalegalizowany w 2013 roku. Pan młody był milionerem - ozdobił więc ołtarz 25 tysiącami czerwonych róż. Szczęście nie trwało jednak długo.
- On ma swój biznes w Miami, a ja głównie pracuję w Los Angeles. Zdarzało się, że nie widzieliśmy się przez pewien czas i to sprawiło, że zaczęliśmy się od siebie oddalać. Romek dzwonił do mnie i mówił, że nie widział mnie już miesiąc i dlatego muszę przyjechać do Miami. Czuł czasami, że bardziej koncentruję się na pracy niż na naszym związku. Po prostu zaczęliśmy drifting away – opowiadała Joanna w serwisie Plejada.
Modelka nie opłakiwała długo rozwodu z bogatym przedsiębiorcą. Pewnego dnia wyszła ze swymi ukochanymi psami na spacer do parku w Los Angeles. Niespodziewanie zaczepił ją przystojny mężczyzna. Zdawkowa rozmowa okazała się wstępem do dalszej znajomości. Tajemniczym nieznajomym okazał się producent filmowy Douglas Nunes z Teksasu. W sierpniu 2018 roku Joanna wzięła z nim ślub w podkrakowskim Tyńcu.
- Czuję, że to ten. Czuję, że jeszcze nikt nigdy mnie tak nie kochał. Pokochał moją mamę i zaakceptował to, że mam aż tyle psiaków. Nasi znajomi są w szoku, że to tak szybko idzie. Mówią, że jesteśmy nienormalni. Oni po prostu nie rozumieją, że my za sobą szalejmy – deklarowała Joanna w „Vivie”.
Na swoją czterdziestkę modelka zafundowała sobie pierwsze dziecko – jej córka Ash-Leigh Nunes przyszła na świat w 2019 roku. Jak na razie rodzina mieszka w Kalifornii, ale Joanna nie ukrywa, że marzy jej się dom na polskich Mazurach. Douglasowi też tam się podoba – więc kto wie?