Joker wciąż jest piąty, Zwycięstwo torunianek
dała się długa podróż siatkarek ze Świecia do Polic, gdzie odniosły piąte zwycięstwo z rzędu. I umocniły się na piątym miejscu w tabeli.
CHEMIK POLICE - JOKER MEKRO 1:3
Sety: 25:17, 21:25, 21:25, 18:25.
JOKER: Wenerska, Matusz, Borawska, Pytel, Gancarz, Flakus, Rzepnikowska (libero) oraz Toborek, Gasidło.
Świecki zespół miał przed wyjazdem problemy zdrowotne, ale na szczęście do pełni sił wróciły Patrycja Flakus i Magda Pytel. Ta pierwsza po raz kolejny grała „główne skrzypce”.
Pierwszy set nie wyszedł przyjezdnym. - Graliśmy za nerwowo - tłumaczy trener Jokera Andrzej Nadolny. - Nie leżała nam zagrywka. Od drugiego seta mieliśmy już mecz pod kontrolą. Dobre zmiany dały Ewelina Toborek i Gabriela Gasidło. Cała drużyna zapracowała na pochwałę.
Drugi set rozstrzygnął się w końcówce, gdy jokerki odskoczyły na 20:17 i 22:18. Z kolei w secie numerr 3 powinny wygrać wyżej, ale przy 19:12 przydarzył im się duży przestój. Gospodynie doszły je na jedno „oczko”, ale na szczęście dwa udane ataki uspokoiły sytuację. Ostatnia odsłona od początku przebiegała pod dyktando gości. To była piąta wygrana Jokera z rzędu. Praktycznie przesądza ona o tym, że sezonu zasadniczego nie ukończy on niżej niż na 5. miejscu.
NIKE WĘGRÓW - KT7 CNC BUDOWLANI 2:3 (-23, 17, -14, 17, -11)
KT7 CNC BUDOWLANI: Filipowicz, Łukaszewska, Jarowszewicz, Lewandowska, Wilczyńska, Gierak, Siwka (l) oraz Ryznar, Bąkowska (l).
O tym jak trudno wygrać w tej specyficznej hali, nie trzeba nikogo w I lidze przekonywać.
Węgrowianki jedyne punkty u siebie straciły na początku sezonu, a KT7 CNC Budowlanych podejmowały po pięciu kolejnych zwycięstwach. - Gospodynie grają u siebie bardzo twardą siatkówkę, atmosfera w hali jest gorąca. W tym meczu temperaturę podniosła jeszcze obecność Ilony Gierak, która w przeszłości sporo czasu spędziła w Nike. Poradziła sobie jednak z presją i zagrała dobry mecz - podkreśla trener Mariusz Soja.
Obie drużyny zresztą zagrały na wysokim poziomie. Rozpoczęły od mocnego uderzenia przyjezdne, choć Nike goniło i niewiele brakowało, żeby w inauguracyjnym secie torunian-ki roztrwoniły przewagę. Potem to jeden, to drugi zespół zyskiwał przewagę.
- Mieliśmy szansę na komplet punktów. W czwartym secie rozpoczęliśmy od 1:7, ale udało się wyrównać na 10:10. Można było iść za ciosem, ale akurat wtedy przytrafił nam się słaby moment gry w ataku, popełniliśmy kilka własnych błędów ze skrzydeł. W tie-breaku odzyskaliśmy już swój rytm. Od razu wypracowaliśmy sobie kilka punktów przewagi i kontrolowaliśmy grę - relacjonuje trener Soja.
Do końca sezonu zasadniczego zostało sześć meczów i wygląda na to, że o fotel lidera będą walczyć drużyny z Łodzi i Torunia. ŁKS wygrał z dużym trudem w Krośnie, w czym pomogła mu kontuzja liderki gospodarzy Pauli Słoneckiej. Obie drużyny zagrają jeszcze w Toruniu.