Józef Mozolewski, szef podlaskiej Solidarności: Pierwszoplanowym postulatem związku jest walka o płacę minimalną. Drugim emerytura stażowa
O 40. rocznicy strajków sierpniowych, podziałach historycznych wśród działaczy Solidarności, oddaniu legitymacji związkowej przez prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego, najważniejszych wyzwaniach w kolejnych latach - mówi Józef Mozolewski, szef podlaskiej Solidarności.
Za chwilę 40. rocznica powstania Solidarności. Te 40 lat minęło jak jeden dzień?
Z mojej perspektywy wydaję się , że sierpień 80 był naprawdę niedawno. A to już 40 lat. Doskonale pamiętam, jak obchodziliśmy kolejne okrągłe rocznice:10, 20, 30-lecia. Czas szybko biegnie.
Co pan najbardziej zapamiętał z sierpnia 1980 roku?
Protesty, które wybuchły w lipcu w Świdniku na Lubelszczyźnie rozlały się cały kraj. Pamiętam jak w napięciu, ale też w euforii czekaliśmy na efekty porozumienia ze stroną rządową podpisanego 31 sierpnia i realizacji najważniejszego postulatu, czyli rejestracji Niezależnego Samodzielnego Związku Zawodowego Solidarność. Władza robiła wiele, by to uniemożliwić, ale ostatecznie się nam udało. Działamy po dzień dzisiejszy.
Co zostało ze spuścizny sierpnia 1980 roku?
Wszystko. Nigdy nie uważałam, że była jakaś pierwsza, druga, czy trzecia Solidarność. To, co zapoczątkowaliśmy w 1980 roku jest kontynuowane do dzisiaj. Każdy z nas, a już na pewno my działacze, zdajemy sobie sprawę, że w pierwszych dziesięciu latach nasza działalność poszerzona była o sprawy niepodległościowo-wolnościowe. To na naszych barkach spoczywała walka o suwerenność narodu i niezależność kraju. Wszyscy byliśmy skupieni pod sztandarem Solidarności. to pozwoliło przetrwać mroczne czasy stanu wojennego i wielkie represje które był prowadzone przez działaczy PZRR i SB wobec narodu Polskiego. Ta solidarność międzyludzka pozwoliła dotrwać do kolejnego porozumienia, porozumienia okrągłego stołu w 1989 roku. Myślę, że nie ulega wątpliwości, iż – mimo różnych wad politycznych – przyczyniło się ono do tego, że mamy teraz wolną, niepodległą i demokratyczną Polskę.
Czy 40. rocznica skupi wszystkich pod jedną flagę? Pytam o to, bo obchody 4 czerwca pokazują, że taka jedność wydaje się mało realna.
Biorąc pod uwagę doświadczenie czy historię działalności w ostatnich latach niektórych ludzi, którzy tworzyli Solidarność w latach 80., uważam, że taki historyczny kompromis rocznicowy, za niemożliwy. Wielu z nas pamięta takie hasła jak „trzeba zwinąć sztandary Solidarności” czy też to, że osoby, które w latach 80. byli czołowymi liderami związku, w wolnej Polsce przepraszali za Solidarność, czy też sprzedawali legitymacje związkowe. My dzisiaj uważamy, że szczególnie trzeba szanować i docenić tych, którzy byli niezłomni i nigdy nie ulegli jakiejś politycznej poprawności bez względu na różnego rodzaju okoliczności. I nie wyrzekli się ideałów Solidarności. Zarówno pracowniczych, społecznych, jaki i niepodległościowych. Na to zawsze będziemy zwracali szczególną uwagę.
Ta druga strona mówi, że związek stał się dziś przybudówkę jednej partii rządzącej, takim dawnym CRZZ. Szczególnie miała to pokazać ostatnia kampania prezydencka i tak silna identyfikacja struktur związkowych z kandydatem PiS.
Nie po raz pierwszy udzieliliśmy poparcia kandydatowi na urząd prezydenta, tak było kiedy kandydatem był Lech Wałęsa, tak było w 2005 roku, gdy startował śp. prof. Lech Kaczyński czy dziesięć lat później, gdy pierwszy raz startował Andrzej Duda. Przedstawialiśmy zawsze nasze postulaty wszystkim kandydatom ale tylko śp. prof. Lech Kaczyński i Andrzej Duda podpisywali z nami porozumienia. W tym roku przedstawiliśmy ofertę wszystkim kandydatom. Tylko Andrzej Duda zareagował podpisując porozumienie. Należy pamiętać o tym, że zrobił to także pięć lat temu. Zdaję sobie sprawę, że jest nam blisko do PiS, czy szerzej do Zjednoczonej Prawicy, ale też kiedy trzeba potrafimy powiedzieć nie z zapowiedzią protestu. Reprezentujemy sprawy społeczno-pracownicze i bez względu na to, kto rządzi będziemy zawsze o nie skutecznie się upominać.
Prezydent Tadeusz Truskolaski oddając 4 czerwca legitymację Solidarności wskazał na to zbliżenie związku z PiS. Mówił, że przez wiele miesięcy zaciskał zęby, bo miał z panem bardzo dobre relacje. Ale czarę goryczy przelała głosowanie pana jako reprezentanta Solidarności za niepowołaniem Andrzeja Parafiniuka na kolejną kadencję szefa Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego.
Jesteśmy niezależnym, samorządnym związkiem zawodowym. Nasi członkowie mają różnego rodzaju poglądy polityczne. Pełnią wysokie, zaszczytne funkcje w gminie, mieście, powiecie, czy województwie. Każdy członek związku jest ważny, jednak jedni się zapisują inni się wypisują bo mają takie prawo. Decyzję prezydenta Białegostoku znam z mediów, bo prezydent o niej ze mną nie rozmawiał. Ale i nie musiał. Nie mam żadnych pretensji do pana prezydenta, szanuje jego decyzję. Podjął decyzję o wypisaniu się z Solidarności, bo miał takie prawo. Jeśli ugrupowanie, które reprezentuje prezydent Truskolaski będzie realizowało sprawy społeczno-pracownicze, to będziemy z tego z tego bardzo zadowoleni. A jeśli jeszcze podpisze z nami porozumienie z deklaracją, że na pewno będzie ono realizowane, to nie ulega wątpliwości, że będziemy ze sobą współpracowali. Zarówno ja, jak i pan Andrzej Parafiniuk, powinniśmy zdawać sobie sprawę, ze przewodniczącymi, prezesami się bywa. Funkcja prezesa podlega wyborowi a nie nominacji. Jeśli więc funkcjonujemy w strukturze demokratycznej, to należy liczyć się z tym, że będzie się wybranym lub nie na nową kadencję. Taka jest demokracja. Obrażanie się na nią z mojego punktu widzenia jest zupełnie niezrozumiałe. Cieszę się , że fundacja zrealizowała zadania postawione przed nią 27 lat temu. A byłem jednym z inicjatorów jej powołania. Wierzę, że nadal będzie spełniała pozytywną rolę, wspierając przedsiębiorców z naszego regionu. Pozytywna ocena PFRR wynika przede wszystkim z tego że zatrudnieni są tam młodzi bardzo ambitni pracownicy za co dla nich bardzo serdecznie dziękuję.
A nie szkoda panu tej zmiany. Następca Andrzej Parafiniuka w fotelu prezesa PFRR wytrwał miesiąc?.
Widocznie trafiliśmy na świetnego fachowca, któremu została złożona propozycja w innej firmie, którą przyjął i został prezesem w Enea Białystok.
Jakie są najważniejsze wyzwania przed którymi stoi związek w 2020 roku, tak bardzo naznaczonym czasem pandemii koronawirusa. Rzutuje ona bardzo na sytuację pracowników, firm, gospodarki,
Nikt z nas się nie spodziewał, że 40-lecie związku będziemy obchodzić w tak trudnej sytuacji. Planowaliśmy w doniosły sposób obchodzić jubileusz, tymczasem musieliśmy ograniczyć nasze uroczystości do minimum. Nie mniej na pierwszym planie postawiliśmy na obronę miejsc pracy poprzez wsparcie pracowników, pracodawców, struktur samorządowych i rządowych tak, by jak najmniej skutków negatywnych zostało przeniesionych na ludzi pracy. Myślę, że w jakiś sposób to się nam udało. Mówię to również jako przewodniczący Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Na dzień dzisiejszy – odpukać w niemalowane – dosyć suchą stopą przechodzą przedsiębiorcy i pracobiorcy w województwie podlaskim przez to wzburzone morze. Przykładem obrony praw pracowniczych jest choćby nasz zdecydowany sprzeciw wobec propozycji pracodawców i Rządu przy projekcie ustawy antycovidowej 4.0, którzy proponowali, żeby pozbawić pracowników prawnego parasola przed zwolnieniem. Zagroziliśmy, ze jeśli taka propozycja zostanie przegłosowana, to wyjdziemy na ulicę. Zachowując rzecz jasna wszelkie zasady bezpieczeństwa. Bardzo dobra postawa wicepremier Jadwigi Emilewicz przyczyniła się do tego, że ten pierwotny zapis został wycofany z projektu ustawy, Przypomnę też, że w ustawie antycovidowej 1.0 zapisano, że wszelka pomoc rządu dla przedsiębiorców będzie odbywała się w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi w postaci podpisywania porozumień. Zawierano je na szczeblach branżowych, regionalnych, w poszczególnych zakładach pracy. Także w naszym województwie, Owszem, ludzie pracy zapłacili za to słoną cenę, ale nie stracili miejsc pracy. Wiele porozumień zostało podpisanych w kontekście zmniejszenia wynagrodzenia czy też obniżenia wymiaru czasu pracy. Z perspektywy tych kilku miesięcy myślę, że dobrze byłoby wrócić do tego tematu i gdy sytuacja społeczno-gospodarcza ulegnie poprawie porozmawiać o zwrocie tych utraconych środków.
Z wysokości płacy minimalnej zaproponowanej w przyszłym roku Solidarność jest zadowolona? Bo apetyt był większy.
Wszyscy pamiętamy propozycję rządu o trzech tysiącach złoty wynagrodzenia minimalnego w 2021 roku. Ale już po marcu wiedzieliśmy, że będzie to mało realne. Potwierdziły to kolejne wiosenne miesiące. Propozycja złożona przez rząd do Rady Dialogu Społecznego 2800 zł satysfakcjonuje nasz związek i podchodzimy do niej pozytywnie.
40 lat związku. 40 lat to także wymiar czasu pracy, po upływie którego można by pójść na emeryturę bez względu na wiek. Czy wprowadzenie tego zapisu do prawa jest celem związku w najbliższych latach?
Pierwszoplanowym postulatem, który dla Solidarności był, jest i będzie istotny jest to walka o płacę minimalną. By wnosiła minimum 50 proc. średniego wynagrodzenia, Krok po kroku dążymy do tego celu, mimo spowolnionego wzrostu za poprzedniej koalicji rządowej. Gdyby zapowiadane w zeszłym roku 3000 zł zostało wprowadzone, to prawdopodobnie już w 2021 roku osiągnęlibyśmy nasz postulat. Drugim jest kwestia emerytur stażowych. Przypomnę, że w 2015 roku w podpisanym ze związkiem porozumienia ówczesny kandydat na prezydenta RP Andrzej Duda zobowiązał się, że jeśli wygra wybory wystąpi z inicjatywą obniżki wieku emerytalnego podniesionego za rządów PO-PSL. Ta obietnica została spełniona. W czasie tegorocznej kampanii Andrzej Duda zobowiązał się w nowym porozumieniu ze związkiem, że emerytury stażowe też wejdą w życie. Głęboko wierzymy, że pan prezydent znowu dotrzyma słowa i ten postulat zostanie zrealizowany.