Justyna Steczkowska mierzy się ze swoimi słabościami i oczyszcza się ze złych emocji
Ma ciągły głód śpiewania. Dlatego nieustannie podejmuje coraz to nowe muzyczne wyzwania. Potrafi jednak pogodzić pracę z życiem rodzinnym.
Niedawno oglądaliśmy ją jako trenerkę w „The Voice Of Poland”. Bardzo przeżywała występy swych podopiecznych, angażując się mocno w ich prezentacje. Widać było, że się zna na rzeczy: dawała konkretne uwagi i cenne rady. Zachowywała przy tym naturalne ciepło i życiową mądrość. Nic dziwnego: od lat stara się rozwijać nie tylko jako wokalistka, ale również jako człowiek.
- Jestem wychowana w religii chrześcijańskiej i w niej pozostaję. Co nie oznacza, że nie mam szacunku do innych wyznań. Szanuję każdego człowieka, który stara się odnaleźć drogę do Boga, bo to przecież oznacza połączenie ze swoją własną duszą. To właśnie ta boska iskierka żyjąca w każdym z nas, jest naszym najlepszym przyjacielem i doradcą – tłumaczy w „Gazecie Krakowskiej”.
Jest jednym z dziewięciorga dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Jej ojciec był dyrygentem i prowadził własne zespoły muzyczne. Swoją pasją zaraził całą rodzinę i każde z dzieci zajęło się śpiewaniem lub graniem. O małej Justynie mawiał, że jest „perełką tatusia”. Nic dziwnego, że dziewczynka od małego marzyła, aby śpiewać. Najpierw została jednak posłana do szkoły muzycznej, by uczyć się gry na skrzypcach.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień