Fot. Archiwum prywatne Martynka czuje się już coraz lepiej. W tym roku była nawet na wakacjach. Ale potrzebne jest dalsze leczenie. A to kosztuje
Bardzo się baliśmy, że to będą ostatnie urodziny - mówi o uroczystości sprzed roku Marcin Glinka. - A ostatnio Martynka dmuchała kolejne świeczki na urodzinowym torcie. I po cichu już planujemy, jak wspólnie będziemy ubierać choinkę.
Martynka to cudowna sześciolatka. Rok temu pomogliśmy, zbierając niewiarygodnie duże pieniądze na jej leczenie. Okazało się skuteczne! Martynka powoli zdrowieje. Ale, by całkowicie wyzdrowiała, potrzebna jest dalsza terapia. Dlatego znów prosimy naszych Czytelników o pomoc.
Ponad rok temu u Martynki zdiagnozowano nowotwór. To rozlany glejak pnia mózgu. W Polsce nie było ratunku. Rodzice do dziś wspominają, że lekarze radzili im już żegnać się z córeczką. A oni - szukali ratunku. Nadzieję znaleźli w Meksyku. Tamtejsi lekarze z powodzeniem stosują nowoczesną metodę leczenia. Podają lek przez tętnicę w udzie bezpośrednio do mózgu. Kuracja miała kosztować 700 tys. zł! Wtedy udało się te pieniądze zebrać. Życie rodziny znów się zmieniło. Co i rusz przecinają je wyjazdy do Meksyku, do klinki. Z jednej strony dla Martynki męczące, bo podróż, bo wyczerpujące leczenie. Z drugiej, Martynka po chwili rekonwalescencji za każdym razem coraz bardziej może cieszyć się życiem. Wychodzi na podwórko, bawi się z dziećmi, jeździ nawet na rowerze i chodzi już znów do przedszkola!
- Ale najważniejsze jest to, że guz zareagował na leczenie. Zmniejszył się znacząco. Teraz jest już nawet mniejszy niż w dniu diagnozy - mówi Marcin Glinka.
Jednak terapię trzeba kontynuować. A pieniądze z pierwszej zbiórki topnieją. Wystarczy ich już tylko na jeden wyjazd. Poza tym Martynka rozpoczęła jeszcze jedną terapię, w Polsce. Tyle że leki trzeba sprowadzać z zagranicy. A to dodatkowe koszty. Stąd prośba rodziny o dodatkowe wsparcie. Szczegóły można znaleźć na portalu siepomaga.pl.