Kabaret Rozumisz? przygotowuje nowy program. Premiera już w październiku
Śmieszą dowcipem, wyglądem, gestykulacją i mimiką. I jak sami przyznają, żartują po równo ze wszystkich. Kabaret Rozumisz? choć jest zupełnie nowym zespołem na artystycznej mapie naszego powiatu, to dzięki wcześniejszym dokonaniom jego członków, doskonale rozpoznawalnym wśród lokalnej publiczności.
Anna i Andrzej Skrzeczowie, Hubert Rzewnicki i Sebastian Olszewik trzymają się jednej zasady: rozśmieszamy, ale nie obrażamy.
- Pomysł, by założyć kabaret zrodził się całkiem spontanicznie. Ja, Ania i Hubert gramy w Teatrze Cioci Heni, z którym występowaliśmy na scenach domów kultury w całym powiecie, ale także poza powiatem. Kiedyś mieliśmy występować w Płoniawach i dyrektorka tamtejszego ośrodka kultury Ewa Marmulewska zapytała, czy nie moglibyśmy przygotować jakiegoś skeczu. A potem w głowach zaczęły pojawiać się nowe pomysły i tak się zaczęło - wspomina Andrzej Skrzecz.
Po pewnym czasie grupa się powiększyła.
- Na początku graliśmy tylko we trójkę, ale brakowało nam jeszcze jednej osoby. I w końcu po wielu namowach udało nam się przekonać Sebastiana, by do nas dołączył - dodaje Andrzej Skrzecz.
Pan dyrektor wychodzi na scenę
- Znaliśmy się dość długo, bo cała trójka przyjeżdżała do Różana z Teatrem Cioci Heni. Ja zawsze byłem, i nadal jestem, ich wielkim fanem, więc kiedy zjawili się z propozycją tego kabaretu, pomyślałem: właściwie dlaczego nie. Ja zawsze miałem taką naturę komika-satyryka, zawsze słyszałem, że powinienem założyć kabaret. Ale jakoś nigdy nie trafiłem na ludzi, którzy by się przełamali, którzy by mieli na tyle dystansu do siebie, żeby wyjść na scenę, zrobić z siebie przysłowiowego pajaca, a potem normalnie funkcjonować. Bo jednak większość osób przejmuje się tym, co inni powiedzą, czy nie będą się śmiać, czy ktoś się nie obrazi. Więc miałem naprawdę dużo szczęścia, że trafiłem na Huberta, Anię i Andrzeja. Myślę, że mamy podobne poczucie humoru, dlatego to przedsięwzięcie się udaje - opowiada Sebastian Olszewik, na co dzień dyrektor Gminnego Ośrodka Upowszechniania Kultury w Różanie. - Duże znaczenie miał też fakt, że po raz pierwszy miałem z kabaretem wystąpić w Różanie. Więc pomyślałem, że fajnie będzie przełamać się i pokazać ludziom z innej strony, bardziej jako człowiek z pasją niż dyrektor wyglądający zza biurka - dodaje.
Przygoda z kabaretem, która rozpoczęła się w życiu jego członków całkiem niespodziewanie, właśnie się rozkręca i nabiera rozpędu. Cały zespół, pomimo swoich codziennych obowiązków zawodowych i rodzinnych, znajduje raz w tygodniu czas, by spotkać się i pracować nad nowym programem. Oficjalnie drugim, jednak pierwszym od początku do końca wymyślonym przez nich samych. A że nasi rozmówcy w swoim własnym towarzystwie czują się doskonale, nie zamierzają poprzestać na śmianiu się tylko od występu do występu. Próby co chwilę przerywają salwy śmiechu.
- Na każdym naszym spotkaniu jest przede wszystkim fajna atmosfera. Każdy z nas jest na równi, przyjaźnimy się, cenimy nawzajem i szanujemy. Dlatego pomimo tych codziennych obowiązków, przychodzenie tu nie jest żadną udręką, a świetnie spędzonym czasem - mówi Anna Skrzecz.
Oni publiczności, publiczność im
- Ja cenię sobie najbardziej to, że mamy chęci do działania, do spełniania własnych marzeń, czego wielu osobom w takim wieku brakuje. A nie ukrywajmy, nie jesteśmy już młodzi - śmieje się Andrzej.
I w tym momencie spada na niego lawina protestów.
- Znaczy się, nie będziemy wiecznie młodzi - poprawia się szybko.
Największa mobilizacja, do realizacji kabaretowej pasji, nie leży jednak tylko i wyłącznie w dobrych relacjach między członkami zespołu. Wszystkim przyświeca większy cel, jakim jest misja rozśmieszania ludzi.
- Ludzie mają wystarczająco dużo kłopotów i problemów, z którymi muszą mierzyć się na co dzień. My chcemy zapewnić im odskocznię od tego wszystkiego. Chcemy, żeby każdy, kto przyjdzie na nasz występ na chwilę oderwał się od tego co dzieje się w jego życiu prywatnym czy zawodowym i po prostu śmiechem naładował swoje baterie. I nam o to głównie chodzi. My naładujemy akumulatory naszej publiczności, a publiczność poprzez swój śmiech naładuje nam - mówi Ania.
- Każdy z nas ma inny charakter i innymi rzeczami się przejmuje. My też mamy swoje problemy i występy w kabarecie, samo tworzenie skeczy, pozwala nam się odstresować. Dla mnie na przykład, co roku już samo myślenie, że nadchodzi zima, którą odbieram jako czas szary i nieciekawy, jest przygnębiające. Ale jak sobie tylko pomyślę, że będziemy grać te kabarety, to od razu w człowieku dusza się podnosi. Od razu jest weselej - komentuje Andrzej.
- Do występów w kabarecie potrzebny jest dystans do siebie, do tego co się dookoła nas dzieje. Gdybyśmy się przejmowali każdym drobnym napotkanym problemem, to nie dalibyśmy rady śmiać się na scenie. Trzeba więc trochę wyjść poza to co nas spotyka i spojrzeć z dystansu - dodaje Sebastian.
Pomysłów dostarcza im życie
Duża część repertuaru kabaretu Rozumisz? to zwykłe życiowe sytuacje.
- Inspiruje nas wszystko, a najbardziej właśnie codzienne życie - mówią nasi rozmówcy.
- Ostatnio żona chciała zapisać swoją mamę do szpitala na zabieg chirurgiczny. I co usłyszała w słuchawce? W szpitalu w Łomży najbliższy wolny termin będzie w roku 2022, a w Białymstoku w 2025. To jest straszne, ale to się dzieje naprawdę. Normalnie prawdziwy kabaret - mówi Andrzej.
Artyści amatorzy nie zamierzają także uciekać od polityki, choć w dzisiejszych czasach, żarty akurat z tej dziedziny życia wydają się znacznie trudniejsze.
- Z polityki śmiejemy się mniej, ale na pewno jej się nie boimy i jej nie unikamy. Staramy się jednak śmiać po równo. Jeśli z jednej opcji politycznej robimy sobie żarty, to za chwilę zrobimy też z drugiej. Ale tak samo będziemy śmiać się z księdza, dyrektora, posła, czy lekarza - dodaje. - Tylko dziennikarzy jeszcze nie ruszaliśmy - śmieją się nasi rozmówcy.
- Myślę, że będziemy wiarygodni, dopóki zachowamy tę równowagę, dopóki będziemy tykać wszystkich. Bo jeśli skupimy się na jednej partii to na pewno z czasem taka sytuacja stanie się niezdrowa. I za chwilę dostaniemy łatkę i podzielimy widzów na dwa obozy. Będziemy śmiać się z każdego kto nas zainspiruje, a jestem przekonany, że każdy ma coś w zanadrzu - mówi Sebastian.
Docenieni już w debiucie
A Ania dodaje:
- Staramy się tak konstruować nasze skecze, żeby nikt nie poczuł się obrażony. Przecież nie o to chodzi, by wyjść na scenę, wygadywać obraźliwe rzeczy, czy przeklinać. Tego wkoło jest już za dużo i to zupełnie nie śmieszy. Mamy na szczęście naszego Krzysztofa Kruszewskiego, piątego członka zespołu, który nas nagłaśnia i który jest jednocześnie naszym pierwszym recenzentem. On stoi z boku i mówi co powinniśmy zmienić, co jest fajne, a czego jest za dużo. Takie obiektywne spojrzenie jest nam niezwykle pomocne - mówi.
Zapowiedź nowego programu publiczność mogła zobaczyć na Ogólnopolskim Przeglądzie Kabaretów „Stopa” w Karniewie. Przypomnijmy, że tam kabaret Rozumisz? zajął wysokie, trzecie miejsce.
- To był nasz debiut w występie dla szerszej publiczności. Zgłosiliśmy się tam, długo się nie zastanawiając, więc myślę, że start był udany - wspomina Hubert. - Grupy kabaretowe, które wygrały, to zespoły już z pewnym doświadczeniem. Mieli już wiele występów i wiedzą, które z ich skeczy najbardziej podobają się publiczności. My wyszliśmy z tym co mieliśmy. A sama atmosfera była bardzo fajna, nie było żadnej rywalizacji między zespołami, co więcej nawiązaliśmy nowe kontakty - opowiada.
Kontakt jest najważniejszy
- W przyszłości na pewno będziemy brali udział w przeglądach kabaretów, choć występy plenerowe raczej wolimy sobie odpuszczać. Bardziej nam jednak odpowiadają występy w mniejszym gronie, bo najważniejszy jest kontakt z ludźmi. W plenerze o taki trudno, bo ludziom trudno skupić uwagę na scenie, bo a to ktoś obok przejdzie, a to komuś skończy się piwo i musi iść po drugie, innemu zapachnie popcorn i przypomni mu się, że jest głodny. Takie sytuacje nie sprzyjają kabaretowi - wyjaśnia Sebastian.
I obserwując występy, trzeba przyznać, że publiczność kabaretu Rozumisz? pokochała zespół właśnie za niezwykły, wręcz namacalny kontakt, spontaniczność i szybką odpowiedź na sygnały dochodzące z widowni. Widzowie kabaretu na pewno nie czują się biernymi obserwatorami tego, co dzieje się na scenie.
- My na scenie jesteśmy jeszcze trochę nieokrzesani. I wciąż, mimo przygotowania, zdarzają nam się przedziwne sytuacje, na które od razu musimy zareagować - mówią członkowie Rozumisz?.
Na scenie wszystko może się zdarzyć
- Z reguły trzymamy się kręgosłupa na scenie, ale czasem się puszczamy - żartuje Andrzej. - Jak mamy zagrać dla kogoś, to staramy się zrobić to jak najlepiej, ale zdarzają się sytuacje że trzeba wymyślić coś na poczekaniu. Kiedyś zupełnie niechcący stłukliśmy szklankę pełną wody. Co gorsza mieliśmy świadomość, że za chwilę, po naszym występie, na scenę wychodzą chłopcy, którzy będą tańczyć break dance i tego typu rzeczy ze staniem na rękach i głowach włącznie. Więc w sumie tragedia, co tu zrobić? Padło hasło, że sprzątamy i zaczęliśmy naprawdę dokładnie sprzątać, dalej deklamując swoje kwestie - opowiada. - Innym razem w torebce pożyczonej od pani z publiczności rozlała mi się szminka. Spojrzałem z przerażeniem co ja teraz zrobię…
Ta przygoda spowodowała, że członkowie kabaretu uważają teraz, żeby komuś czegoś nie zniszczyć.
- Ja tylko mam jakieś takie wyczucie, że zawsze od publiczności pożyczam najdroższe rzeczy. Ale to już inna sprawa - śmieje się Hubert.
Kabaret Rozumisz? z nowym repertuarem zacznie występować już w październiku tego roku.
- Zapraszamy wszystkich na nasze występy. Będziemy pokazywać się w całym powiecie makowskim. A jeżeli, dziwnym trafem, nie dotrzemy do waszej miejscowości dzwońcie, kontaktujcie się, jesteśmy do dyspozycji - zapraszają naszych czytelników artyści.