Kamienica pękła. A ludzie?
Mieszkańcy jednej klatki pękniętej kamienicy pozostali w domach. Dwie rodziny z klatki nad pęknięciem mieszkają w lokalach chronionych.
Wracamy do tematu pękniętej kamienicy przy ul. Jagiełły w Słubicach. Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja po paru dniach. Jakie są rokowania na powrót mieszkańców do swoich domów?
Przypomnijmy: w czwartek 11 lutego około 10.00 w trakcie prac remontowych stało się coś absolutnie nieprzewidzianego: kiedy robotnicy podkopali fundamenty, doszło do naruszenia konstrukcji budynku, zapadły się podłogi. Mieszkańcy sami wyszli z zagrożonych mieszkań. Na miejsce przyjechała policja, ekipy techniczne i nadzór budowlany.
- Byliśmy w domu, kiedy usłyszeliśmy ogromny huk. Zapadła się podłoga. Mało nie wpadliśmy do piwnicy. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje - mówiła nam w czwartek Aneta Piechowiak, mieszkanka kamienicy przy Jagiełły. Pęknięcia pojawiły się również w kuchni i pokoju pani Anety. Mieszkanie tej rodziny mieści się zaraz nad pękniętą ścianą. Szczelina jest duża. Ma dziesięć centymetrów szerokości. W budynku mieszka dziewięć rodzin, w tym sześcioro dzieci. Przez parę godzin wszyscy stali w deszczu i patrzyli z trwogą na swoje domy. - Co będzie dalej? Jak się kamienica zawali, to zostaniemy bez dachu nad głową - mówili zgromadzeni lokatorzy pękniętej kamienicy. Większość mieszkańców niedawno wykupiła mieszkania na własność, część na ten cel wzięło kredyt. Dwa mieszkania są komunalne, jedno z nich stało puste.
Zapytaliśmy obecnego na miejscu zdarzenia dyrektora Zakładu Administracji Mieniem Komunalnym w Słubicach o to, co będzie dalej z tymi ludźmi. - Dysponujemy lokalami mieszkalnymi na ul. Szamarzewskiego. W razie potrzeby mamy gdzie ulokować te rodziny, które będą potrzebowały pomocy. Mamy też w dyspozycji opieki społecznej lokale chronione - mówił nam Krzysztof Radkiewicz, szef zakładu. - Jeśli chodzi o rodzinę, która jest najemcą naszego mieszkania, na pewno nie zostanie bez pomocy - zapewnił też K. Radkiewicz.
Lokatorzy jednej z klatek kamienicy mogli pozostać w swoich domach. Natomiast dwie rodziny z klatki nr 4 musiały zamieszkać w lokalach socjalnych.
- Zabraliśmy podstawowe rzeczy z domu i zamieszkaliśmy w lokalu chronionym. Mamy jeden pokój na rodzinę. Mam dorastającego syna i jest to trochę krępujące... Łazienka i kuchnia są wspólne z innymi mieszkańcami tych lokali. A są to lokale dla samotnych matek z dziećmi - mówi pani Aneta, która ze swoją rodziną musiała zamieszkać w lokalu zastępczym. Największym jednak problemem dla nowych lokatorów są godziny zamknięcia budynku. Po 21.00 nie można go opuszczać bez powodu. - Nie jesteśmy tego nauczeni. Nieraz późnym wieczorem biegłam do sklepu, bo czegoś zabrakło, albo do znajomych, bo wieczór już miałam tylko dla siebie. Czujemy się jak dzieci w internacie, ale cóż, taki jest tutaj regulamin, którego musimy przestrzegać. Nie ma co narzekać... Ważne, że burmistrz zadbał o to, że nie zostaliśmy na ulicy i mamy dach nad głową - mówi nam Aneta Piechowiak.
Jak zapewnia magistrat, mieszkańcy pękniętego budynku będą mogli tam mieszkać tak długo, aż sprawa zostanie wyjaśniona.
- Mieszkania są w pełni wyposażone. Ci ludzie czekają teraz na decyzję zarządcy ich budynku oraz ekspertyzę, która określi, co tam dalej będzie można zrobić, ile to będzie kosztować i wtedy dopiero podejmą decyzję. U nas na razie mogą mieszkać przez miesiąc, jeżeli trzeba będzie dłużej to też nie będzie kłopotu. Naszym obowiązkiem jest pomóc i to natychmiast zrobiliśmy - mówi Tomasz Ciszewicz, burmistrz Słubic. - Gmina jest w 100 proc. przygotowana na takie zdarzenia jak pożar lub inne klęski - zapewnia też burmistrz.
Jak sytuacja wygląda w oczach urzędników?
Sprawdziliśmy, jakie są opinie urzędników nadzoru budowlanego i ZAMK.
- Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Zbigniew Ciechanowicz: - Na razie nie znamy przyczyn pęknięcia kamienicy. W piątek zleciliśmy ekspertyzę stanu budynku. Ma być ona wykonana w ciągu miesiąca. Robione są również badanie geologiczne. Teraz budynek jest podparty, miejsce pęknięcia zabezpieczone i czekamy.
- Dyrektor Zakładu Administracji Mieniem Komunalnym w Słubicach, Krzysztof Radkiewicz: - Nie mieliśmy jakichkolwiek zgłoszeń tego typu. Wiadomo, że zdarzają się pęknięcia, ale nie są to przypadki na tyle istotne, żeby trzeba było mocno reagować. Nie wykonujemy żadnych dodatkowych przeglądów budynków. Są tylko takie, które wynikają z prawa budowlanego i nie my je wykonujemy, tylko inżynierowie budowlani, którym takie zadanie zostaje zlecone przez wspólnoty mieszkaniowe.