Kapitan Żbik, woda Brutal i gumy do żucia Turbo powracają w wielkim stylu
Kolejka Piko, metalowy bąk, kalejdoskop, stare zabawki i komiksy to dla niektórych prawdziwe skarby. Moda na PRL osiąga apogeum. W komisach klienci pytają nawet o oryginalny, szary papier toaletowy.
Czy ty wiesz ile warte są komiksy „Kapitan Kloss”, teraz to prawdziwy skarb - usłyszała Danka rocznik 78 od swojego męża, gdy robiła porządki. Mają wartość historyczną i sentymentalną. Są modne, bo z PRL. Odłożyła więc znalezione w czasie porządków komiksy i wpisała w wyszukiwarkę internetową „kapitan Kloss PRL”. Na ekranie ukazały się okładki komiksów z kapitanem i znajome z dzieciństwa książeczki o przygodach Kajko i Kokosza oraz tytuły komiksów, jak „Desant”, „Relaks”. To nie jedyne prl-owskie towary poszukiwane przez internautów. Na aukcje zostało wystawionych wiele skarbów sprzed 30 i więcej lat: magnetofony, wańki-wstańki za 200 zł, gry zręcznościowa riki-tiki, teczki tajnego współpracownika (za jedyne 1000 zł), naklejki CPN za 5 zł, czy piesek z ruszającą się głową. Ten sam, który na tylnej półce fiata 125 p jej wujka rytmicznie kiwał łbem.
- Okazało się, że gadżety z PRL są modne. Nawet moja córka poinformowała mnie, że w szkole jest lekcja o PRL i trzeba przynieść zabawki swoich rodziców. Na strychu rodzinnego domu Danka znalazła plastikowego misia, dość chropowatego w dotyku. Był jednak jej ukochanym przyjacielem. Nostalgia powróciła. Nie tyle za PRL, co czasami beztroskiego dzieciństwa i ze wszystkim, co się z nim łączy.
Skupujemy zabawki i gadżety z okresu PRL: komiksy o Żbiku, Klossie, zestawy modelarskie, ołowiane żołnierzyki oraz projektory do bajek - ogłaszają się komisy-antykwariaty.
Skupują niemal wszystko co wyprodukowano w socjalistycznej Polsce. Marcin Schab, właściciel komisu przyznaje, że klienci pytają się o rzeczy sprzed 89 roku i chętnie je kupują. - Interesują się praktycznie wszystkim, nawet rolką szarego oryginalnego papieru toaletowego za kilkanaście złotych - mówi. Gratką jest dla nich również oryginalna pasta do golenia „Pollena” czy perfumy „Być Może”. Zainteresowaniem cieszą się gazety „Płomyczek”, „Świerszczyk”, czasopismo „Mały Modelarz” z planami konstrukcyjnymi i literatura fachowa, szczególnie fotograficzna.
- Hitem jest komiks „Kapitan Żbik” o przygodach słynnego funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej. Te numery z pierwszego wydania kosztują nawet kilkaset złotych. Znikają od razu - wyjaśnia Stanisław Kulczycki, właściciel komisu i antykwariatu.
Kultowe stały się rzutniki do bajek „Anna” albo „Jacek”. Takie cacuszka z zestawem 25 bajek m.in. „Słoń trąbalski”, „Chatka Puchatka” czy „Na Jagody” kupimy za ok 350 zł . Z półek komisów i giełd kolekcjonerskich znikają gramofony Unitry „Adam” i „Daniel”. Kilkadziesiąt lat temu był to sprzęt z górnej półki, dziś te egzemplarze również nie są tanie, kosztują 800 zł. Amatorzy PRL nie pogardzą magnetofonem „Kasprzak RM 222”, kolumnami firmy Tonsil, które wyceniane są na 500-800 zł czy legendarnym radioodbiornikiem „Wanda”. Ten ówczesny cud techniki produkowały zakłady Unitra-Eltra Bydgoszcz. Radio miało podświetlaną skalę, płynną regulację dźwięku. Choć radio było monofoniczne, dzięki specjalnej przystawce typu PS 742 sygnał można było odbierać stereofonicznie. W dobie smartfonów ten opis parametrów radia to również prawdziwa perełka.
Do komisów i na strony internetowe zaglądają rodzice w poszukiwaniu zabawek ze swojego dzieciństwa; metalowych nakręcanych ptaszków, bąków, kalejdoskopów. Drewniane klocki, metalowe samochodziki, kolejki PIKO to dziś towar prawie spod lady.
Drugą młodość przeżywają talerze z Włocławka i kryształy. Kielich, puchar z charakterystycznym szlifem jako dizajnerski gadżet ozdabia wnętrza nowoczesnych mieszkań. Tak jak stoliki - jamniki czy fotele na cienkich nóżkach . Na giełdach kolekcjonerskich kupimy charakterystyczne talerze z sygnaturą Społem, barometry czy syfony. Wszystko, co wyprodukowano 30, 40 lat temu jest skarbem i ma już wartość kolekcjonerską. Bohdan Dunin-Wilczyński kolekcjonuje pocztówki z okresu PRL. Zgromadził ich kilkaset.W zbiorach ma m.in. telefony, maszynę do pisania czy zakończenie sztandaru PZPR. - Nie kieruję się jedynie nostalgią. Chcę pokazać te rzeczy innym pokoleniom. Moje dzieci o PRL niewiele wiedzą. Opowiadam im i tym samych zachowuję wspomnienia i rzeczy od zapomnienia.
Towary z minionej epoki chętnie kupują 30-, 40-latkowie, których dzieciństwo przypada na czasy gumy Turbo i Teleranka. Doktor Radosław Bomba z Instytutu Kulturoznawstwa UMCS: - Jest takie pojęcie jak nostalgia kulturowa. Tym głównie kieruje się pokolenie z lat 80. Komiks o kapitanie Żbiku łączy się z ich dzieciństwem. Czytając go, chcą przywołać dawne chwile.
Serwis społecznościowy „Born in the PRL” ma już kilkaset tysięcy użytkowników. Dedykowany jest osobom urodzonym przed 89 r. Zamieszczają zdjęcia, filmy, wspomnienia, komentują. Na stronach portalu widnieje zdjęcie ręcznej maszynki do mielenia mięsa, buty relaks, czy opakowanie Vibovitu. Zdjęcia pogrupowane są kategoriami:smaki zapachy, cytaty, bohaterowie, bajki. Dzisiejsi 40-latkowie chcą pokazać dzieciom jak wyglądały rzeczy z ich dzieciństwa. Przybliżyć im czasy, w których dorastali. Stąd popularne jest wspólne oglądanie bajek wyświetlanych z projektora „Anna” czy czytanie serii „Poczytaj mi Mamo”.
W sklepach takich jak „Pewex”, „Spod lady” czy „Pan tu nie stał” kupić można designerskie dodatki stylizowane na lata 70, 80. „Odnajdziesz rzeczy inspirowane komediami i socrealizmem. Dostępne są prawdziwe hity PRL-u, takie jak: kultowy „Miś”, guma balonowa, oranżada w proszku, Woda Brzozowa, kalejdoskop” - reklamuje się portal Spod lady.
Justyna Burzyńska z fascynacji sztuką i designem lat 70 i 80. założyła sklep z odzieżą i torbami „Pan tu nie stał”. Na koszulkach widnieją charakterystyczne dla minionych czasów slogany czy zapomniane słowa typu absztyfikant. Ubrania sprzedają się dobrze. Najwięcej gadżetów kupują osoby młode. Dla nich czepek sklepowej czy „siatka na sprawunki” oraz kubek barowy Społem to lans. - Dla tych którzy urodzili się w latach 90. i później opowieści o bonach, kolejkach czy kartkach brzmią jak z odległej galaktyki. Rzeczy z tamtych lat, stają się dla czymś oryginalnym, niepowtarzalnym, modnym gadżetem - tłumaczy Bomba.
PRL to nie tylko komedie Barei i woda „Brutal”. By nie idealizować tamtego okresu IPN organizuje dla szkół lekcje historii o socjalistycznej Polsce. Uczniowie oglądają pralkę Franię i kartki na mięso, zaglądają do lodówki, w której jest jedynie słoik z ogórkami, Pracownicy IPN opowiadają gospodarczej i politycznej rzeczywistości,o absurdach tamtego czasu. Tłumaczą, że Polska do 89 r. nie była krajem suwerennym.
Kolejny edukacyjny projekt IPN to gra planszowa „Kolejka” . Gracze muszą wysłać swoją złożona z pięciu pionków rodzinę do sklepów i kupić wszystkie towary z listy zakupów. A kupić można buty „Relaks“, wodę toaletową „Przemysławkę”, herbatę „Popularną”. Niestety sklepy są puste, bo to przecież PRL. Towar trzeba więc zdobyć. Gracze ustawiają swoje pionki w kolejkach do sklepu, ale nie wiedzą gdzie będzie dostarczony towar i czy go wystarczy. By zająć najlepsze miejsce w kolejce użyć można kart „Matka z dzieckiem na ręku”, „Pan tu nie stał”. By zdobyć towar trzeba sprytu. Zabawa jest przednia. Jeszcze nie tak dawno była to codzienność. I nikomu do śmiechu nie było.
Autorka: Dorota Krupińska