Proces w sprawie dotyczącej m.in. naruszenia dóbr osobistych byłych już funkcjonariuszy gliwickiego komisariatu pokazuje obraz policji, z którą nie chcemy mieć do czynienia. Pranie brudów trwa w najlepsze.
Dzisiaj, 31 stycznia 2018 r., przed Sądem Okręgowym w Gliwicach odbędzie się kolejna rozprawa w cywilnym procesie w sprawie naruszenia dóbr osobistych i doprowadzenia byłych już funkcjonariuszy Komisariatu Autostradowego Policji w Gliwicach, Tomasza Barana i Andrzeja Biegaja, do utraty zdrowia. Emerytowani funkcjonariusze domagają się zadośćuczynienia od Skarbu Państwa.
Pisali na siebie donosy
Dotarliśmy do zeznań złożonych przez byłych i obecnych policjantów KAP. Wyłania się z nich obraz represyjnej policji, nastawionej przede wszystkim na nakładania mandatów.
- Otrzymałem polecenie, że mam karać wszystkich kierowców i nikogo nie pouczać - mówił przed sądem jeden z byłych funkcjonariuszy.
- Dowiedziałem się, że maksymalnie można dać 7 procent pouczeń. Chodziło o statystyki. Padły takie słowa pół żartem, pół serio, że pouczenia mogą być traktowane jako branie łapówek. Tak przynajmniej mówił komendant - zeznawał funkcjonariusz. Dodał, że w gliwickim komisariacie było więcej postępowań dyscyplinarnych. - Takimi postępowaniami chciano zaostrzyć rygor i dyscyplinę. To się wiąże, jeśli postępowanie kończy się obniżeniem wynagrodzenia - mówił policjant.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień