Karetka co dzień ratuje ludzi, kto teraz uratuje karetkę?
Gmina Cybinka dołożyła do karetki 110 tys. zł. Ponosi koszty utrzymania bazy ratowników, mimo to może zostać bez erki. Mieszkańcy już zbierają podpisy pod protestem
- Miałem rok temu zawał. W ciągu pięciu minut była u mnie karetka. Najprawdopodobniej przez to, że była w mieście, dzisiaj tutaj stoję - mówi Franciszek Maślakiewicz z Cybinki. - Liczą się minuty. One decydują o tym, czy ktoś przeżyje. Karetka jest tutaj naprawdę niezbędna - dodaje Grzegorz Ogiejko.
Druga obrona erki
O karetce mówią teraz wszyscy, bo gmina, z przewagą starszych osób, które często potrzebują pomocy medycznej, ma zostać bez erki. - Trzy lata temu było to samo, udało się jednak zatrzymać karetkę w gminie, a teraz temat wraca - denerwuje się Stanisław Gamalczyk, kolejny z mieszkańców.
Rzeczywiście Cybinka już raz musiała bronić karetki. - Z tego co wiem, to jeszcze za czasów kiedy burmistrzem był Roman Siemiński karetka została zakupiona i to z pieniędzy gminy, dlaczego więc mamy ją oddać ? - pyta Maria Ogiejko.
Ratownicy mają ruch
Zespół ratowników nie narzeka na brak pracy. - Bywa, że mamy osiem zgłoszeń w ciągu zmiany. Czasami żeby ratować życie, sami decydujemy do którego szpitala zawieść pacjenta. Liczy się czas, który decyduje o zdrowiu, a nawet życiu - mówi Romualda Owcarz, pielęgniarka z ekipy ratowniczej.
Bywa, że mamy osiem zgłoszeń w ciągu zmiany
Zespołami ratownictwa medycznego w Lubuskiem zarządza wojewoda. To on - na podstawie danych - rozlokowuje karetki. Zapytaliśmy, co bierze pod uwagę, podejmując decyzje. - Szereg uwarunkowań, w tym przede wszystkim liczbę mieszkańców w danym rejonie oraz charakterystykę terenu i związanych z tym zagrożeń. Brane są pod uwagę również dane statystyczne dotyczące liczby wyjazdów w danym rejonie oraz czasów dotarcia do zdarzenia - informuje Jolanta Krynicka z biura wojewody.
Cybinka to rozległa gmina. - Jeśli nie będzie karetki w Cybince, to do wielu wiosek ciężko będzie dojechać innym karetkom w odpowiednim czasie, żeby zagwarantować bezpieczeństwo. Nie zgadzam się na to, żeby pozbawić mieszkańców podstawowej opieki w nagłych przypadkach. Ja jako burmistrz zrobię wszystko, żeby ta karetka tutaj pozostała - mówi stanowczo Marek Kołodziejczyk i potwierdza, że za czasów jego poprzednika gmina wydała na karetkę po 110 tys. zł.
Ja jako burmistrz zrobię wszystko, żeby ta karetka tutaj pozostała
Każdy może się podpisać
Gmina już zbiera podpisy pod petycją w sprawie pozostawienia karetki. Na urząd wojewódzki zapewnia, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. - Dalsze decyzje będą podejmowane po wdrożeniu Systemu Wspomagania Dowodzenia PRM. Wtedy wojewoda będzie w posiadaniu rzeczywistych danych dotyczących wyjazdów, a nie - jak to tej pory - tych wynikających z oświadczeń dysponentów. Ma to nastąpić w czerwcu 2017 r. - informuje Jolanta Krynicka.