Karkosik: Próbuje się zszargać moją reputację
Kujawsko-pomorskiemu biznesmenowi prokuratura postawiła zarzut manipulacji akcjami. Znany inwestor czuje się ofiarą represyjności państwa.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiła Romanowi Karkosikowi zarzut popełnienia przestępstwa manipulacji akcjami toruńskiej spółki Krezus. O współdziałanie obwinia Grażynę K. oraz Jakuba N.
- Zarzut obejmuje zdarzenia, do jakich doszło w okresie od lipca do listopada 2012 roku na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie - tłumaczy prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - W toku postępowania ujawniono, że podejrzani składali zlecenia i zawierali transakcje na akcjach spółki Krezus, manipulując np. ich kursem i wprowadzając w błąd innych inwestorów co do rzeczywistego popytu i podaży akcji. Łączna liczba papierów wartościowych, którymi obracali podejrzani, wynosiła ponad 3 mln sztuk, a ich wartość przekroczyła 36 mln zł. Zdominowali obrót, ich udział w kupnie wyniósł blisko 68, a w sprzedaży 31 proc.
Z informacji prokuratury wynika, że wobec podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe - po 100 tys. zł. Na poczet kary zabezpieczono także ich nieruchomości. Grozi im kara grzywny do 5 mln zł oraz do pięciu lat więzienia.
Roman Karkosik wydał oficjalne oświadczenie, w którym wyjaśnia, że jest głęboko zdumiony i zaskoczony faktem przedstawienia mu zarzutów manipulowania akcjami w 2012 roku. „Zdecydowanie zaprzeczam, jakoby moim celem były manipulacja i wprowadzanie w błąd inwestorów. Działania prokuratury traktuję jako element szerszej kampanii prowadzonej i inspirowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego, zmierzającej do zdyskredytowania mnie, jako wiarygodnego oraz szanowanego biznesmena i inwestora. Kolejny raz próbuje się zszargać moją reputację, wizerunek oraz dobra osobiste, co negatywnie wpływa na warunki, w jakich rozwijają się firmy, które kontroluję. Oczekuję przyjaznego, a nie represyjnego państwa prawa. Tym bardziej że zawsze płaciłem i płacę podatki w kraju. Podejmowane wobec mnie nieprzyjazne działania mogą skutkować decyzją o wycofaniu spółek, które kontroluję z publicznego obrotu, oraz ograniczenie inwestycji w polskich przedsiębiorstwach zatrudniających kilkanaście tysięcy pracowników” - oświadczył biznesmen.
W tej sprawie głos zabrał także Jacek Ptaszek, prezes Krezusa: „W związku z doniesieniami o podejrzeniu manipulacji akcjami spółki Krezus SA informujemy, że dotyczą one sytuacji, która rzekomo miała mieć miejsce w 2012 r. Tym samym pozostaje ona bez jakiegokolwiek wpływu na bieżące funkcjonowanie firmy. Prowadzimy działalność w sposób całkowicie niezakłócony. Spółka nie ma żadnego wpływu na charakter transakcji giełdowych zawieranych między inwestorami” - odpowiedział „Gazecie Pomorskiej”.