Kabareciarz w roli polityka? W programie „Gwiazdy bez tajemnic” rozmawialiśmy z Karolem Golonką z Kabaretu Skeczów Męczących z Kielc.
Program „Gwiazdy bez tajemnic”. Mam nadzieję, że nie będziesz miał ich przed nami.
Nie mam żadnych tajemnic, zawsze jestem szczery i mam nadzieję, że momentami dowcipny.
Jak zawsze.
Z tym różnie bywa. To, co jest na co dzień, nie zawsze jest takie samo na scenie.
W końcu można spotkać Cię w rodzinnym mieście, a to chyba nie zdarza się często. Wraz z kabaretem, jesteś jakby w nieustannej trasie koncertowej.
Mieszkam pod Kielcacmi. W mieście bywam rzadko. Dużo się pozmieniało, „Echo” jest w dużym, ładnym budynku. Widać „dobrą zmianę”.
Skoro mowa o polityce... Dostrzegasz „dobrą zmianę”?
Zaczynamy z „grubej rury”, tak?! Dostrzegam ją, tak jak wszyscy. Jako kabaret, zawsze zauważaliśmy blaski i cienie polityki i polityków. Jakaś zmiana na pewno jest. Czy dobra? Trudno powiedzieć. Poczekajmy jeszcze dwa lata z tą oceną. Dla Kabaretu Skeczów Męczących na pewno niesympatyczne jest to, że musieliśmy się pożegnać z telewizją publiczną. Może nie do końca musieliśmy, ale chcieliśmy. Zobaczymy, co będzie dalej. Politycy mają to do siebie, że ich pomysły często się zmieniają. Dziś są takie, a jutro będą inne. Życie je zweryfikuje. Myślę, że po przenosinach do innej stacji publiczność się na nas nie obraża, tak samo jak my na publiczność. Jesteśmy zawsze szczerzy.
Nie każdy wie, że z wykształcenia jesteś politologiem.
Chyba właśnie stąd te pytania. Jestem politologiem, ale nie praktykuję.
Ale śledzisz na bieżąco wydarzenia polityczne.
Tak, po studiach zostało mi to zainteresowanie. Aczkolwiek nie żałuję, że wybrałem kabaret, bo tu też mogę mówić o polityce, nie koniecznie biorąc w niej udział - zważając na to, jak polityka jest i w jaki sposób ona się kształtuje. Polityka jest, jaka jest - trochę brudna. I zawsze taka będzie, moim zdaniem. Wolę mówić o polityce ze sceny. Oczywiście nie opowiadamy się po jednej stronie barykady. Staramy się być asertywni w stosunku do tych tematów.
Krótko mówiąc - jedziecie równo po wszystkich...
Staramy się po niektórych więcej, z tego względu, że dużo łatwiej jest drwić z władzy. Jest ona cały czas na świeczniku. Kiedyś zastanawilśmy się, jak to zrobić, aby to wyważyć. Okazuje się, że tak się nie da. Niektórzy są tak „nijacy”, że nie da się z nich żartować. Spędziliśmy dwie doby wymyślając żart o Ryszardzie Petru i nic nie przyszło nam do głowy... [śmiech]
Wyobrażasz sobie siebie w roli polityka? Siedziałbyś w ławie sejmowej obok posła Piotra Liroya-Marca?
Wyobrażam to sobie, aczkolwiek nie wiem, czy inni ludzie widzieliby mnie w roli polityka. Dziś na przykład byłem w urzędzie z kolegą z kabaretu. Tak, wyrabiam sobie paszport i uciekam z kraju [śmiech]. Pani w urzędzie zapytała nas: „panowie, ale co tak powaznie”? No cóż. Odpowiedziałem, że w urzędzie raczej nie wypada pajacować, widać było rozczarowanie. Myślę, że wszyscy zajmujący się kabaretem, czy to jest bloger, czy youtuber, czują to ciśnienie w wielu sytuacjach. Wydaje mi się, że mając ten bagaż kabaretowy mógłbym być trochę niepoważnym politykiem. Uprawianie kabaretu ma to do siebie, że można powiedzieć dużo więcej, niż jak się jest politykiem. Aczkolwiek ta perspektywa zmienia się z wiekiem. Być może za 5, czy 10 lat, zapragnę zostać politykiem i będę państwa straszył z billboardów. A tego chyba bym sobie nie życzył, chociaż myślę, że kilka ciekawych rozwiązań bym miał... Przede wszystkim trzeba rozwiązać sprawę korków i brak miejsc parkingowych w Kielcach. Nie wiem jak, ale trzeba to rozwiązać... I to jest taka typowa gadka polityka, prawda?
Wróćmy do urzędu. Nawet tam z kolegą z kabaretu? Wcale się nie rozstajecie?
On po prostu wiedział, gdzie jest urząd [śmiech]. Jedziemy razem na wczasy, kończą nam się paszporty. Owszem, widzimy się codziennie - czy to na scenie, w busie, czy na próbach. Pracujemy razem, ale oczywiście też się przyjaźnimy. Kabaret Skeczów Męczących to nie grupa osób, które występują razem na scenie, a poza nią się nienawidzą. Powiem szczerze, że my po prostu się kochamy. I to nie jest to, o czym Państwo pomyśleli. To miłość platoniczna [śmiech].