Karol V - pierwszy król świata. To on rozpoczął globalizację
Na słynnym obrazie hiszpańskiego portrecisty Pantoja de la Cruz cesarz Karol V dumnie spogląda na malarza. Tak wyglądał człowiek, który bezwzględnie rządził światem pięćset lat temu
Ramy jego żywota wyznaczyły daty: 1500-1558. Pochodził z dynastii Habsburgów, najpotężniejszej w ówczesnej Europie, ale historykom wciąż sprawia trudność przyporządkowania Karola do określonej narodowości. Jego ojciec Filip był Niemcem, ale sam Karol za Niemca się nie uważał. Słynne jest jego powiedzenie, znamionujące ironiczny stosunek do rzeczywistości: „Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia”.
Hiszpania znów wielka
Kim zatem był? Jego pierwszym językiem był francuski, ale - co jasno pokazuje jego życiorys - on sam spędził niemalże całe życie walcząc z Francją. Jego matka była Hiszpanką, ale mimo to nie był też Hiszpanem, choć prawdopodobnie w Hiszpanii czuł się najbardziej w domu ze wszystkich krajów swojego imperium. Nad którym - jak lubią powtarzać kronikarze - „zawsze świeciło słońce”. To zresztą sparafrazowane słowa samego Karola, który wielokrotnie powtarzał: „W moich posiadłościach słońce nie zachodzi”.
Ochrzczono go 8 kwietnia 1500 r. W 1506 r. zmarł jego ojciec i formalnie władzę w królestwie zaczęła pełnić matka Karola - Joanna. To ona stała się również nominalnie królową Aragonii, będąc tym samym pierwszą prawdziwą władczynią zjednoczonych królestw Hiszpanii. Karol został w 1516 r. królem Kastylii i Leónu oraz królem Aragonii (jako Karol I) i dość szybko usunął w cień matkę, zdradzającą (jeśli wierzyć zapiskom mu współczesnych) wszelkie objawy choroby psychicznej. To właśnie Karolowi przyznaje się miano tego, który ponownie zjednoczył Królestwa Hiszpanii pod jednym berłem.
Ale, co ciekawe, do swojego królestwa Karol przybył po raz pierwszy jesienią 1517 r. Na jego spotkanie wyruszył regent, kardynał Francisco Jiménez de Cisneros, jednak zmarł podczas podróży. Nie obyło się bez podejrzeń o otrucie. Negocjacje Karola z kastylijskimi Kortezami były trudne. Ostatecznie Karol obiecał nauczyć się kastylijskiego i nie obsadzać urzędów cudzoziemcami. „9 lutego 1518 r. Stany Kastylii uznały jego panowanie i złożyły mu hołd w Valladolid. 29 lipca 1518 r. to samo zrobiły Kortezy aragońskie w Saragossie. Poddańczy hołd złożyły mu też Kortezy Katalonii (16 kwietnia 1519) i Walencji (16 maja 1528). Można powiedzieć, że w tym momencie Karol został rzeczywistym władcą ówczesnego świata” - napisał w swojej biografii władcy hiszpański badacz Álvarez Manuel Fernández.
Władca nowego typu
Historycy są w zasadzie zgodni, że Karol był władcą „nowoczesnym”, a jego panowanie oznaczało zmianę stylu sprawowania władzy w Hiszpanii. Dotychczasowi królowie przebywali na stałe w swoich królestwach, utrzymując bezpośredni kontakt z poddanymi. Karol większość czasu przebywał za granicą i nie przejawiał większego zainteresowania polityką hiszpańską. Wprowadził na hiszpański dwór burgundzki ceremoniał, co jeszcze bardziej odcięło monarchę od poddanych. Skończyło się osobiste rozpatrywanie spraw przez monarchów, które było częścią hiszpańskiej kultury rządzenia.
Jak pisze w tomie „Cesarz Karol V. Klęska polityki, triumf idei”, Hiszpania zajmowała drugoplanową pozycję w planach Karola. Służyła mu głównie jako zaplecze finansowe. Przychody z podatków, które miały finansować imperialną politykę, interesowały go najbardziej ze wszystkich spraw hiszpańskich. To zresztą szybo się zemściło - ucisk fiskalny doprowadził w kwietniu 1520 r. do tzw. powstania Comuneros w Toledo. Królewscy urzędnicy zostali wygnani, zaś do Toledo przyłączyły się inne miasta i powołały własne Kortezy. Rebelia została stłumiona dopiero dwa lata później.
Jak obliczono, Karol przebywał w Hiszpanii jedynie 17 lat, ale i tak najdłużej ze wszystkich ziem swojego państwa. Z biegiem czasu dwór Karola, początkowo zdominowany przez Burgundczyków, stawał się coraz bardziej hiszpański. Również Karol bardzo często ogłaszał, że „coraz bardziej” czuje się Hiszpanem. U jego boku coraz częściej zaczęli pojawiać się hiszpańscy doradcy, wypierając Burgundczyków.
Dodajmy, że imperium Habsburgów wchodziło właśnie w okres podbojów. W latach 1519-1521 Hernán Cortés podbił państwo Azteków w Ameryce Środkowej, tworząc podwaliny wicekrólestwa Nowej Hiszpanii. Z kolei w latach 1531-1533 Francisco Pizarro podbił królestwo Inków w Andach, tworząc wicekrólestwo Peru. W efekcie innych, mniejszych wypraw i podbojów hiszpańskie imperium kolonialne objęło swym zasięgiem tereny od Kalifornii na północy do Chile i Argentyny na południu i po puszczę amazońską na wschodzie. Niebawem też wyprawa Ferdynanda Magellana, Portugalczyka w służbie hiszpańskiej, okrążyła świat (1519-21) i ustaliła dominację Hiszpanii na Pacyfiku po zdobyciu Filipin.
Karol zapanował nad światem, ale ten odwdzięczył mu się spiętrzeniem coraz bardziej skomplikowanych problemów do rozwiązania.
Cuius regio, eius religio
Na początku wszystko mu sprzyjało. 28 czerwca 1519 r. władza Karola sięgnęła zenitu - we Frankfurcie nad Menem siedmiu elektorów uznało Karola Habsburga cesarzem rzymskim. Półtora roku później, 23 października 1520 r., koronował się w Akwizgranie na króla Niemiec (jego koronacja cesarska odbyła się dopiero dziesięć lat później).
Panowanie w Niemczech stanowiło dla Karola dodatkowe wyzwanie, jakim była konfrontacja z reformacją. Jako gorliwy katolik podjął starania, by zapobiec postępowi reformacji, lecz bezskutecznie. Spotkał się nawet osobiście z Marcinem Lutrem na Sejmie Rzeszy w Wormacji, ale efekty były mizerne. W efekcie w latach 1524-1526 wybuchło w Niemczech krwawe powstanie chłopów, które podzieliło Niemcy na zawsze. Jeszcze w czasie sejmu w Augsburgu w 1530 r. próbował doprowadzić do porozumienia między Kościołem a Lutrem, ale bez rezultatu.
W nieco prześmiewczym tonie „Upadek prawie wszystkich” amerykański humorysta Will Cuppy napisał, że ostatnią deską ratunku stał się dla Karola sobór. Faktycznie, wielu badaczy potwierdza, że sobór trydencki, który rozpoczął obrady w 1545 r., stał się możliwy przede wszystkim dzięki staraniom cesarza. Nic to jednak nie dało. Wojna katolików z protestantami trwała w najlepsze, nawet po starciu pod Mühlbergiem w 1547 r., gdzie wojska Karola zadały protestantom pod wodzą Jana Fryderyka całkowitą klęskę. Legenda podaje, że jeden z książąt elektorów nakłaniał wówczas cesarza, by zniszczyć grób Lutra w Wittenberdze i rozrzucić jego szczątki. Karol na to miał odpowiedzieć: „Pozwólcie mu odpoczywać w pokoju, on już znalazł swojego sędziego. Ja toczę wojnę z żywymi, a nie z umarłymi”.
„Sytuację uspokoiło dopiero podpisanie pokoju w Augsburgu w 1555 r., który wprowadził w Niemczech dość niezgrabną zasadę „Cuius regio, eius religio” („czyja władza, tego religia”), tym samym akceptując istnienie księstw protestanckich. Było to ostateczne potwierdzenie, że starania Karola w celu wykorzenienia protestantyzmu w Niemczech zakończyły się fiaskiem” - pisze Kubiaczyk.
Kochliwy samotnik
Przyjrzyjmy się przez chwilę osobistemu życiu cesarza, a szczególnie jego sprawom sercowym. Przez pewien czas Karol był zaręczony z Marią Tudor (1516-1558), swoją angielską kuzynką, ale orzekł - jak skrzętnie zanotowano - że „nie ma czasu czekać, aż dziewczynka dorośnie”. Szukając żony na różnych dworach, postawił więc na Portugalię, prawdopodobnie z mocno wykalkulowanych powodów. Potęga morska Portugalii sprawiła, że tamtejszy król mógł zaproponować fantastyczny posag swojej siostrze. Ponadto na żonę z półwyspu nalegali Kastylijczycy, którzy wciąż uważali Karola za obcego władcę.
Żoną Karola w 1526 r. została więc jego kuzynka Izabela Portugalska (1503-1539). Zaaranżowany mariaż okazał się udany. Łagodna, rozważna i zdeterminowana Izabela szybko rozkochała w sobie męża. Podobno już przy pierwszym spotkaniu w Sewilli młodzi nie mogli oderwać od siebie wzroku. Miłość tę podsycały częste nieobecności męża w Hiszpanii - kiedy on załatwiał sprawy w Niemczech, Niderlandach czy Włoszech, ona sprawowała regencję. Łącznie ich rozłąka trwała prawie połowę czasu małżeństwa. Ponoć z tęsknoty - ale też, by uzgadniać politykę - wysyłali do siebie nawzajem mnóstwo listów. W krótkim czasie Izabela i Karol doczekali się dwójki zdrowych, silnych dzieci - Filipa (1527-1598) i Marii (1528-1603). Z późniejszych pięciorga dzieci tylko Joanna (1535-1573) dożyła dorosłości. Przedwczesne zgony dzieci napawały rodziców olbrzymim smutkiem.
Izabela była słabego zdrowia, a jej siły nadwątlały rozłąka, trudności rządów, częste ciąże, poronienia i śmierci dzieci. Cesarzowa zmarła na gorączkę w maju 1539 r., po wydaniu na świat swojego siódmego dziecka. Jej śmierć głęboko dotknęła Karola, który nigdy więcej się nie ożenił i do końca życia nosił żałobę. Jak sam pisał, „nic nie jest w stanie mnie pocieszyć poza myślą, że życie jej było szlachetne i pobożne, a koniec bardzo świątobliwy”. Odtąd coraz częściej szukał samotności i prawdopodobnie zaczął planować swoją abdykację.
Nieślubne dzieci cesarza, o których tak lubią rozwodzić się historycy, były spłodzone, kiedy nie byli małżeństwem - słynna Małgorzata Parmeńska przyszła na świat cztery lata przed ślubem z Izabelą, jeszcze słynniejszy Juan de Austria - osiem lat po śmierci władczyni. Nie tylko zresztą Karol pokochał żonę - kochali ją także iberyjscy poddani, wśród których przeszła do legendy.
Wojny z Francuzami
Aby zrozumieć w pełni skomplikowaną sytuację Karola V, musimy cofnąć się wstecz o kilka dekad i spojrzeć na Francję, największego wroga Habsburgów, która - mając poparcie Leona X - rościła sobie prawa do władzy na Półwyspie Apenińskim. Wojna między obu państwami rozpoczęła się w 1521 r., kiedy z pomocą francuską król Nawarry Henryk d’Albret zaatakował hiszpańską Nawarrę, a pan Sedanu Robert de la Marck uderzył na Luksemburg. Po stronie antycesarskiej wystąpił również książę Geldrii, Karol d’Egmont.
Wojna dwóch katolickich potęg trwała ze zmiennym szczęściem (w 1525 r. po starciu pod Pawią francuski król Franciszek I dostał się nawet do niewoli hiszpańskiej) i bez widocznych efektów. W 1527 r. armia cesarska zdobyła i splądrowały Rzym (tzw. Sacco di Roma), a w 1529 r. pokonała Francuzów w bitwie pod Landriano. Obie strony konfliktu były już wówczas wyczerpane długotrwałą wojną i borykały się z trudnościami finansowymi, a cesarz Karol V musiał też uporać się z nowym zagrożeniem - na wschodzie Europy po bitwie pod Mohaczem w 1526 r. doszło do wojny między Habsburgami a Imperium Osmańskim o kontrolę nad Węgrami.
W 1529 r. wojnę między Franciszkiem I a Karolem V zakończył pokój w Cambrai. Jego warunki były łagodniejsze dla Francji w porównaniu z warunkami pokoju madryckiego - Franciszek I musiał zrzec się pretensji do Włoch, Flandrii, Artois i Tournai oraz porzucić wszystkich swoich sojuszników, ale zatrzymywał Burgundię. Kolejną wojnę francusko-cesarską rozpoczął następca Franciszka I Henryk II Walezjusz, który w 1552 r. sprzymierzył się z protestanckimi niemieckimi książętami. Zakończyła się pokojem w Cateau-Cambrésis w 1559 r.
Z tego mniej więcej okresu pochodzi portret Karola V pędzla Tycjana. Przedstawia ubranego na czarno Karola V, który siedzi w fotelu. Jego lewa ręka, ubrana w rękawiczkę i wsparta na kolanie, wyraźnie sprawia mu ból. Nie ulega wątpliwości, że jest to obraz człowieka wewnętrznie rozdartego i chorego. Mimo że twarz cesarza ma wyraźne znamiona zmęczenia, a jego spojrzenie niezdecydowania i niepewności, z jego postaci emanuje dostojeństwo i powaga.
W obliczu śmierci
W 1556 r. stała się rzecz niebywała - Karol V abdykował i usunął się do klasztoru w Yuste w Estremadurze, gdzie prawdopodobnie przeszedł kryzys nerwowy. Interesował się jednak wciąż sprawami politycznymi. Pod koniec życia cierpiał z powodu podagry (niektórzy historycy uważają, że decyzję Karola o abdykacji przyspieszył atak tej choroby w 1552 r.). „Bardzo żałował, że nie będzie mógł uczestniczyć we własnym pogrzebie. Przeprowadził więc coś w rodzaju próby generalnej, podczas której leżał na katafalku zawinięty w całun, otoczony mnichami trzymającymi czarne świece. Przeleżał tak całą mszę żałobną i modlił się razem z innymi za spokój swojej duszy” - pisze Álvarez Manuel Fernández.
I dodaje: „Po ceremonii Karol zjadł obiad na świeżym powietrzu. Słońce świeciło mocno i cesarz dostał udaru słonecznego. Spowodowało to jego śmierć, która nastąpiła 21 września 1558 r. U swojego boku miał >>Wojnę peloponeską<< Tukidydesa. W chwili śmierci dano mu do ręki krucyfiks, który podczas śmierci trzymała królowa Izabela, a później Filip II. Karol ujął go w dłonie ze słowami >>Już czas<<. Kilka minut później upuścił go, krzycząc: >>Jest Jezus!<<”.
Pochowano go pod ołtarzem kościoła klasztornego, „połowę ciała wewnątrz, drugą zaś na zewnątrz ołtarza, w taki sposób, żeby ksiądz odprawiający mszę stał na piersi i głowie zmarłego”. 26 lat później jego szczątki przeniesiono do Królewskiego Panteonu w krypcie kościoła św. Wawrzyńca w Eskurialu.
Spuścizna cesarska
W chwili śmierci oficjalna tytulatura cesarza brzmiał następująco: „Karol, z Bożej łaski uświęcony i wybrany cesarz rzymski, po wieki August, król Niemiec, Włoch, Kastylii, Leonu, Aragonii, Sycylii, Neapolu, Jerozolimy, Nawarry, Grenady, Toledo, Walencji, Galicji, Majorki, Sewilli, Sardynii, Kordoby, Korsyki, Murcji, Jaén, Algabres, Algeciras, Gibraltaru, Wysp Kanaryjskich, Indii Zachodnich i Wschodnich oraz innych wysp i lądu stałego Morza Oceanicznego, etc., etc. arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Lotaryngii, Brabancji, Styrii, Karyntii, Luksemburga, Limburga, Geldrii, Kalabrii, Mediolanu, Aten, Neopatrii, Wirtembergii etc. hrabia Habsburga, Flandrii, Tyrolu, Gorycji, Artois, Palatynatu Burgundii, Hainaut, Holandii, Zelandii, Ferreti, Kyburga, Namur, Rousillon, Cerdagne, Zutphen etc. landgraf Alzacji, margrabia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Burgau, Oristano i Goceano etc. książę Szwabii, Katalonii i Asturii, pan Fryzji, Marchii Wendyjskiej, Port Naon, Biskajów, Moliny, Salin, Trypolisu i Mechelen, etc., etc., etc.”.
Jego postać do dziś wzbudza spory. Dla jednych jest uosobieniem obrońcy chrześcijańskiej Europy, dla innych twórcą pierwszej nowożytnej hegemonii. „Niektórzy widzą w nim bigota i strażnika ortodoksji katolickiej, inni podkreślają, że swoją polityką doprowadził do powstania państw narodowych w Europie” - snuje rozważania Filip Kubiaczyk. „Sednem jego projektu politycznego była realizacja erazmiańskiej idei jedności chrześcijańskiej Europy. Jednak w warunkach XVI w., kiedy rodziły się państwa narodowe, idea uniwersalnej jedności chrześcijańskiej, tak droga Erazmowi, była trudna do zrealizowania.