Prawo. Działająca od wczoraj służba zastąpiła urzędy skarbowe, kontroli skarbowej i celne oraz izby skarbowe i celne.
Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) ma prostszą strukturę: izbom administracji skarbowej podlegają urzędy skarbowe i urzędy celno-skarbowe. Ma to z jednej strony poprawić obsługę podatników, ujednolicić decyzje i interpretacje, a z drugiej zapewnić budżetowi państwa wyższe wpływy. Potrzeby są ogromne, więc mówi się nawet o kilkunastu miliardach dodatkowych złotych.
Polowanie na rekiny
Co się zmieniło z punktu widzenia przedsiębiorców? Przede wszystkim KAS uzyskała znacznie szersze uprawnienia kontrolne. Zarazem kierownictwo Ministerstwa Finansów obiecuje, że kontroli będzie mniej i uczciwi przedsiębiorcy mogą ich nie zaznać wcale.
Decydującą rolę odegrają tu dwa rozwiązania: po pierwsze obecnie już wszystkie firmy małe, średnie i duże (mikro dołączą za rok) muszą składać fiskusowi raporty elektroniczne (w formie Jednolitego Pliku Kontrolnego), co ułatwia urzędnikom szybkie analizy danych, a więc i wychwytywanie ewentualnych błędów i nieprawidłowości; po drugie - kontrole mają dotyczyć wyłącznie tych podmiotów, w których (w oparciu o analizy JPK i inne ustalenia) zaistnieje wysokie prawdopodobieństwo wykrycia błędów lub nadużyć. Dotąd fiskus zarzucał sieci szeroko, polując na szprotki, a teraz ma się skupić na rekinach.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Wielu przedsiębiorców nie kryje obaw, wiedzą bowiem, że deklaracje polityków i pięknie wyglądające przepisy to jedno, a codzienne działania urzędników to co innego.
Same postępowania i kontrole mają od strony formalnej wyglądać jak dotąd, z wyjątkiem zintegrowanej kontroli celno-skarbowej (która zastąpiła kontrolę skarbową). Podobnie jak wcześniej urzędnicy prowadzić będą najpierw czynności sprawdzające, a potem ewentualnie wszczynać postępowanie podatkowe i kontrolę. Papiery przedsiębiorców działających zgodnie z prawem weryfikować będą - bez zmian - urzędy skarbowe.
Śledztwa skarbówki
Domniemanymi kombinatorami i oszustami (np. wyłudzeniami VAT) zajmą się wyposażeni w całą masę nowych uprawnień pracownicy urzędów celno-skarbowych. Główna zmiana polega na tym, że jeśli funkcjonariusz skarbówki wykrył w poprzednich latach nie tylko nadużycia podatkowe, ale i inne przestępstwa, jak działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwo czy fałszowanie dokumentów, to musiał się zwracać do prokuratury i policji, która wszczynała (lub nie) własne postępowanie. Dziś nie musi tego robić i ma prawo prowadzić śledztwo sam, jeśli np. wspomniane oszustwo lub fałszerstwo ma ścisły związek z unikaniem lub wyłudzaniem podatków.
Skarbówka może więc samodzielnie ścigać mafie i gangi wyspecjalizowane w oszustwach i wyłudzeniach podatkowych. Co więcej - kontrole mające na celu wykrycie nieprawidłowości i (lub) ukaranie sprawców mogą być prowadzone na terenie całej Polski, a nie - jak dotąd - na obszarze podległym danej izbie.
Kontrola na legitymację
Kolejna istotna zmiana dotyczy czasu wszczęcia kontroli. W minionej dekadzie organizacje przedsiębiorców wywalczyły przepis nakazujący funkcjonariuszom wszelkich służb informować o zamiarze kontroli na tydzień przed jej rozpoczęciem. Urzędnicy regularnie krytykowali to rozwiązanie, argumentując, że tworzy ono znakomite warunki dla oszustów i krętaczy. Obecny rząd wziął stronę urzędników: teraz kontrolę można rozpocząć bez żadnego ostrzeżenia, zaraz po wręczeniu przedsiębiorcy stosownej decyzji. W tzw. uzasadnionych przypadkach nalot na firmę możliwy jest nawet bez decyzji, po okazaniu legitymacji KAS; o tym, czy dany przypadek wymaga szybkiej interwencji (okoliczności uzasadniają niezwłoczne działanie) decyduje urzędnik.
To kij. Ale jest i marchewka: jeśli przedsiębiorca w trakcie kontroli przyzna, że popełnił w rozliczeniu podatkowym błąd, będzie miał dwa tygodnie na jego bezkarne skorygowanie.
Jak już pisaliśmy, zastrzeżenia organizacji przedsiębiorców i wielu prawników budzi to, że odwołanie od decyzji naczelnika urzędu celno-skarbowego wnosi się do… naczelnika urzędu celno-skarbowego, co na pierwszy rzut oka przeczy zasadzie dwuinstancyjności. Na szczęście - pozostaje jeszcze odwołanie do sądu.