Kaski narciarskie powinny być obowiązkowe, ale nawet instruktorzy ich nie zakładają w Beskidach
Kaski narciarskie powinny być obowiązkowe, bo wypadki na nartach są bardzo poważne. Ten rok jest rekordowy, jeśli chodzi o liczbę wypadków na stokach narciarskich w Beskidach. - Czy jednak instruktorzy narciarscy powinni jeździć bez kasków i dawać zły przykład dzieciom? - pyta nasz Czytelnik.
- Byłem ostatnio na nartach w Wiśle. Warunki fajne; kupa ludzi, w tym sporo dzieciaków stawiających swoje pierwsze kroki pod okiem instruktorów. Niemal wszyscy instruktorzy i instruktorki bez kasków, w czapkach! I jak młodzież ma się uczyć dobrych nawyków? - pyta pan Jarosław, czytelnik „Dziennika Zachodniego”.
To pytanie wydaje się ważne, szczególnie jeśli popatrzymy na smutne statystyki wypadków w Beskidach.
- Póki co ten rok zaczyna wyglądać na rekordowy, jeśli chodzi o wypadki narciarskie. Beskidzki GOPR interweniował już prawie 1500 razy, a przecież zima zaczęła się dość późno. Najgorzej sytuacja wygląda w Szczyrku, bo tam też jest dzisiaj najwięcej narciarzy - mówi Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.
Sprawdziliśmy: część szkół narciarskich twierdzi, że ich instruktorzy jeżdżą w kaskach, część, że nie zmuszają ich do tego przepisy.
W dalszej części:
- Co mówią przepisy
- O co syn zapytał instruktora
- Ile interwencji ma GOPR w tygodniu i w weekendy
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień