Katamaran fruwa po rybnickim zalewie! [ZDJĘCIA, WIDEO]
Mieszkańcy Rybnika przecierają oczy ze zdziwienia, gdy na Zalewie Rybnickim od jakiegoś czasu widzą katamaran, który nie płynie, a… dosłownie frunie w powietrzu! Tak, pojawił się tu pierwszy taki latający katamaran w Polsce – trenują na nim Filip Walczak i Piotr Weltrowski – zawodnicy Yacht Clubu Rybnik.
W Rybniku jest jedyny w Polsce zalew, który nie zamarza przez zimę, dzięki dopływowi ciepłej wody z elektrowni. Śmiejemy się, że nawet szejk arabski nie może sobie pozwolić na ogrzewane jezioro – mówią nam żeglarze.
Filip, 22 lata. Od ponad 14 lat pływa na katamaranach. Piotr, 23 lata. Na katamaranach od 12 lat. Pierwszy dla pasji porzucił studia inżynierii chemicznej, a drugi medycynę (obecnie studiują na AWF w Katowicach).
Kiedy gałęzie uginają się od wiatru, oni zacierają ręce i zabierają się za trening. Nad zalewem mają idealne warunki. Zbiornik nie zamarza i nie ma tutaj dużych fal.
- Jesteśmy młodą załogą. Dzięki treningom zgrywamy się. Jednak to nic trudnego, bo obaj mamy sporo doświadczenia na katamaranach – przyznaje Filip Walczak.
Jak wygląda trening? - Jeżeli jest wiatr, to trenujemy dziennie przez kilka godzin. Robimy okrążenia wokół boi, które mamy rozstawione na wodzie. Ćwiczymy sytuacje, które mogą zdarzyć się podczas zawodów. Na przykład stawianie przewróconego katamaranu. Podczas zawodów powinniśmy wszystkie czynności wykonywać z automatu – wylicza Piotr Weltrowski.
Przykład przewróconego katamaranu nie jest przypadkowy. Takie sytuacje zdarzają się często. Dość powiedzieć, że katamarany rozpędzają się nawet do 60-70 km/h. Wypadki nie są niczym wyjątkowym w tym sporcie. Dlatego zawodnik oprócz butów antypoślizgowych, kurtki, pianki neoprenowej, kamizelki czy rękawic jest wyposażony w kask. Obicia, czy złamania... To chleb powszedni. To jednak największe zmartwienie rehabilitantów.
Jeden wyścig w tej klasie trwa 45 minut (w czasie regat jest ich kilka). Zawodnicy po starcie wręcz "ganiają" po specjalnej siatce, aby odpowiednio sterować jednostką i nabrać prędkości. Często też "wiszą" za burtą, dzięki specjalnej uprzęży. To niezwykle męczący sport w którym mięśnie i stawy ulegają poważnym przeciążeniom.
- W czasie wyścigu zmęczenia nie czuje się. Jest motywacja i adrenalina. Z kolei po zawodach człowiek marzy tylko o tym, żeby się położyć. To wymagający sport, dlatego trenujemy też między innymi biegami i trenujemy na siłowni – zaznaczają zawodnicy.
Filip i Piotr wiosną rozpoczną zmagania w Pucharze Świata w klasie Flying Phantom. Regaty odbywać się będą w popularnych miejscowościach turystycznych m.in.w Szwajcarii, Francji, czy we Włoszech.
- Duża prędkość, niezwykle ciekawie i kolorowo zaprojektowane katamarany, do tego rywalizacja blisko brzegu sprawia, że te zawody są niezwykle widowiskowe. Stają się coraz bardziej popularne i przyciągają widzów. Nawet jak ktoś nie zna się na żeglarstwie. Jachty dosłownie latają nad powierzchnią wody z zawrotnymi prędkościami unoszone nad powierzchnią wody dzięki podwodnym skrzydełkom (ang. hydrofil). Katamarany napędzane dzięki sztywnym żaglo-skrzydłom latają nad powierzchnią wody rozpędzając się do 70 kilometrów na godzinę – wyjaśnia fachowo Filip Walczak. – tłumaczy Filip Walczak.
W czasie Pucharu Świata zawodnicy będą promować również miasto Rybnik. Mają również doradzać w kwestii zagospodarowania infrastruktury wokół Zalewy. Chcą przenosić zachodnie wzorce do Rybnika. Ale to nie wszystko. W rybnickich szkołach będą spotykać się z uczniami i promować żeglarstwo.
Obecnie trenują na zalewie, ale już w styczniu będą testować nowy model katamaranu w Emiratach Arabskich. Taki, którym za kilka miesięcy będą w Pucharze Świata rywalizować z najlepszymi.
Jedna z najszybszych klas żeglarskich
Zawodnicy Yacht Club Rybnik brali udział w Mistrzostwach Świata katamaranów klasy C (Little Cup) odbywających się we wrześniu w Genewie (Szwajcaria) w ramach międzynarodowego zespołu żeglarskiego reprezentującego Republikę Federalną Niemiec – Sentient Blue. Regaty Little Cup to wyścigi najbardziej zaawansowanych jachtów na świecie. Katamarany napędzane dzięki sztywnym żaglo-skrzydłom latają nad powierzchnią wody rozpędzając się do 75 km/h. To jedna z najszybszych i najbardziej spektakularnych klas żeglarskich na Świecie. Filip Walczak był członkiem załogi i odpowiadał za trymowanie- czyli regulowanie skrzydła. Piotr Weltrowski był szefem zespołu technicznego, obsługiwał szybką motorówkę i nadzorował codzienny serwis jachtu przez międzynarodowy zespół inżynierów.