Katarina Tkaczuk grała na bandurze dla żołnierzy w Donbasie
O grze na bandurze rozmawiamy z ukraińską artystką z Narodowej Akademii Muzycznej we Lwowie, Katariną Tkaczuk, która gra na tym instrumencie i przez najbliższe trzy tygodnie będzie występowała w Zielonej Górze
Przez najbliższe trzy tygodnie będziesz występowała w Zielonej Górze. Opowiedz, co to jest bandura i jakie ma znaczenie dla Ukraińców?
Dla ułatwienia mogę powiedzieć, że bandura częściowo przypomina harfę. Mierzy około metra długości. Zrobiona jest z drewna i posiada do kilkudziesięciu strun. Artysta grając na niej często także śpiewa. Bez tego instrumentu nie można wyobrazić sobie Ukrainy. To narodowy symbol naszego kraju.
Bandurę albo kobzę wozili ze sobą kochający wolność ukraińscy rycerze, czyli kozacy. W okresie stalinizmu gra na niej została zakazana. Władze twierdziły, że jest symbolem ukraińskiego nacjonalizmu. Jak tylko wybiliśmy się na niepodległość, na bandurze od razu zaczęło grać tysiące ludzi. Można usłyszeć ją na ulicach Lwowa i innych miast szczególnie zachodniej Ukrainy oraz na weselach w filharmonii czy teatrze.
Jak znalazłaś się w naszym mieście?
Jechałam do was przez dwa dni z ukraińskich Czerniowiec, skąd pochodzę. Najpierw autobusami do Lwowa i granicy z Polską. Potem jedenaście godzin pociągiem z Przemyśla.
Do Zielonej Góry zostałam zaproszona przez Lubuskie Centrum Edukacji Artystycznej i Koncertowej. Będę występowała w szkołach, gimnazjach i przedszkolach. Przewidywany jest też publiczny koncert w jednym z kościołów. Dokładnie w którym dowiem się w ciągu najbliższych kilku dni.
Skąd zainteresowanie grą właśnie na tym instrumencie?
Dźwięk bandury usłyszałam po raz pierwszy od mojej mamy, która także na niej gra. Od razu mi się spodobał. Był magiczny, niepowtarzalny. Po raz pierwszy wzięłam ją do ręki gdy miałam pięć lat. Od tej chwili gram prawie codziennie do dziś. Najpierw w szkole w rodzinnych Czerniowcach. Potem w akademii we Lwowie.
Występuję też wspólnie z 30-osobowym zespołem bandurzystów, który jest częścią lwowskiej Narodowej Akademii Muzycznej, gdzie w tej chwili studiuję. Gdy gramy wspólnie robi to niesamowite wrażenie. Tego nie da się opisać. A naprawdę warto zobaczyć na własne oczy.
Gdzie zagrałaś dotychczas?
Wyjątkowa była seria występów dla ukraińskich żołnierzy walczących w Donbasie. Wtedy właśnie dałam jeden koncert w potwornie ostrzeliwanej ostatnio dzielnicy Doniecka - Awdijiwce. W tym czasie mieszkałam w sztabie ukraińskiej armii.
Oprócz tego miałam solowe koncerty w Kanadzie, Hiszpanii i Francji. Bardzo miło wspominam również ukraińskie wesela, na które jestem zapraszana. Taka impreza wygląda zupełnie inaczej, gdy gram na tradycyjnej bandurze. A do tego śpiewam ubrana w ludowy strój. To coś wyjątkowego, innego niż wesele w rytmie odtwarzanej z komputera muzyki disco.