Katarzyna Sztop-Rutkowska: Psujemy zaufanie budowane przez lata
W naszym kraju panuje kultura podejrzliwości, braku zaufania - mówi Katarzyna Sztop-Rutkowska
Mam wrażenie, że od kilku miesięcy coś się dzieje wokół organizacji pozarządowych. Nagle nie dostają pieniędzy te pomagające potrzebującym dzieciom, samotnym matkom, osobom LBGT... Co się dzieje?
Katarzyna Sztop-Rutkowska, Fundacja SocLab: Nie wiem, czy rzeczywiście zakręcono kurek z dotacjami. Oczywiście, głośno było o tym, że pewne organizacje pozarządowe nie dostają wsparcia ze strony rządu. Ale też jestem w stanie zrozumieć, że rząd zmienia się, więc zmieniają się polityka, priorytety i wartości. Być może to jest prawo zwycięzcy. Pamiętać trzeba jednak, że problemy wciąż zostaną nierozwiązane, np. przemoc wobec kobiet czy brak edukacji antydyskryminacyjnej. Tutaj jest potrzebne stałe wsparcie państwa.
Inne więc, niż do tej pory, organizacje będą dostawały wsparcie?
Chociażby ministerstwo kultury kładzie większy nacisk na pewne związki kultury z historią. I wydaje mi się, że to taka zmiana wynikająca całościowo ze zmiany systemu wartości, który reprezentuje obecny rząd. Ale trzeba pamiętać, że to przede wszystkim samorządy zlecają organizacjom pozarządowym zadania. Organizacje z Podlasia 60 proc. pieniędzy dostają z samorządów. Z ministerstw - zaledwie 20-30 proc.
Każda organizacja robi co innego. Ale można podsumować, że każda z nich stara się pomagać.
Organizacje pozarządowe są tworzone przez ludzi, którzy chcą działać na rzecz tego, co nazywamy obszarami pożytku publicznego. Czasami mówimy, że jakiś samorząd czy rząd daje pieniądze organizacjom. Nie jest to do końca prawda. Trzeba odwrócić sposób myślenia: to organizacje pozarządowe realizują - bardziej efektywnie i taniej - pewne zadania, które są powierzone na przykład samorządowi. Może to być prowadzenie hospicjum, a może to być działalność, która jest związana z edukacja obywatelską. I dla mnie organizacje pozarządowe mają przede wszystkim rolę liderów - to znaczy, że to są ludzie, którzy bardzo często mają ekspercką wiedzę i bardzo duże umiejętności. I wspierają np. tych, którzy są słabsi pod względem społecznym, na przykład osoby starsze czy niepełnosprawne. To jest realizacja jednej z ważniejszych zasad funkcjonowania państwa: zasady pomocniczości. Państwo nie wyręcza ludzi, tylko wspiera ich w oddolnych wysiłkach rozwiązania np. kwestii bezdomności czy niskiej aktywności obywatelskiej młodych.
Nie w taki sposób o organizacjach pozarządowych mówiono ostatnio w publicznej telewizji. Raczej zwracano uwagę na niejasne rozliczenia finansowe.
Materiał, który został wyemitowany w Wiadomościach TVP, to coś bardzo szkodliwego dla wszystkich organizacji pozarządowych i tak naprawdę całego społeczeństwa. Oskarżono organizacje pozarządowe o jakiś niejasny przepływ pieniędzy i niejasne powiązania personalne. Ale tak naprawdę nie stoją za tym żadne podejrzane fakty - są to tylko insynuacje. Moim zdaniem to szkodzi nie tylko tym organizacjom i ludziom, którzy zostali wymienieni z nazwiska, ale te materiały psują całe zaufanie do społeczników i organizacji, które zostało zbudowane w ciągu ponad dwudziestu lat. Moim zdaniem to przede wszystkim tworzenie takiej atmosfery podejrzliwości, nieufności. I bardzo łatwo jest rzucić takie podejrzenie bez faktów, a bardzo trudno później tym organizacjom jest pokazać, jak jest rzeczywiście. A prawda jest taka, że oczywiście organizacje pozarządowe rzeczywiście otrzymują dofinansowanie do realizacji różnych zadań - ale w sposób przejrzysty - jasno są określone procedury otrzymywania tych pieniędzy. A później dodatkowo ze wszystkiego trzeba się rozliczyć w sprawozdaniach. Poza tym organizacje pozarządowe bardzo dbają o to, żeby same siebie kontrolować - na przykład w Białymstoku jest Federacja Organizacji Pozarządowych, istnieją sieci ogólnopolskie.
Ale i tak możliwe jest przecież zdefraudowanie pieniędzy...
Wiadomo - wszędzie są patologie. I czasem okazuje się, że ta kontrola nie była dość dobra i udało się komuś te pieniądze zdefraudować. Ale to wyjątkowe sytuacje. I te organizacje, które teraz są pod obstrzałem telewizji publicznej, żadnych takich skandali za sobą nie mają.
A mówienie o nich źle szkodzi nie tylko im - ale i wszystkim?
Moim zdaniem tak. To rzucenie podejrzenia na wszelkiego rodzaju stowarzyszenia i fundacje. Niestety, w naszym kraju panuje taka kultura podejrzliwości i braku zaufania - więc to jest bardzo podatny grunt na to, że jeżeli rzucimy jakieś niesprawdzone fakty, nawet bardzo ogólne, jeszcze zwizualizowane w formie strzałek i latających banknotów, tak jak to było w Wiadomościach - to ludzie przede wszystkim to zapamiętają. Uważam, że to jest podcinanie gałęzi, na której przecież również siedzi i obecna władza. Prędzej czy później może odbić się to rykoszetem na organizacjach pozarządowych, które są związane ideowo bądź personalnie z ludźmi, którzy obecnie sprawują władzę. Do budowy dobrze działającego społeczeństwa jest potrzebne z jednej strony zaufanie i z drugiej przejrzystość. Organizacje są przejrzyste, łatwo można zobaczyć na co wydawane są pieniądze. Zaufanie o wiele trudniej zbudować. Nie niszczmy więc go tak bezmyślnie.