Katolicy stworzyli bloga islamista.pl. Podbili internet
Anna i Karol Wilczyńscy to młodzi krakowianie, członkowie katolickiej wspólnoty „Hanna”, która niesie pomoc osobom wykluczonym. Migrantom, uchodźcom, bezdomnym.
Wilczyńscy - on doktor filozofii, ona arabistka - organizują akcje, spotkania, warsztaty, piszą ciekawe teksty na temat migracji i dialogu między religiami. Wyjaśniają zasady islamu i zawiłości kultury arabskiej. Wierzą, że dialog pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami jest możliwy. Chcą o tym przekonać rodaków. Ich publikacje na ten temat można przeczytać na blogu islamistablog.pl, ale także na stronach innych portali. Tych bardziej postępowych. Bo dla wielu Polaków poglądy Anny i Karola są nie do przyjęcia.
Nie zrażają się tym. Są bardzo konsekwentni . Gdyby Światowe Dni Młodzieży w Krakowie odbyły się dzisiaj, Wilczyńscy - jestem tego pewna - znaleźliby się w wąskim gronie młodych chrześcijan, których papież Franciszek zaprosił na obiad.
Na tym obiedzie Franciszek zapewne dowiedziałby się, że to Karol Wilczyński był pomysłodawcą pierwszych w Polsce internetowych rekolekcji, które prowadzili przedstawiciele kilku religii. Rabin, imam, kobieta pastor ewangelicki oraz katolicki duszpasterz opowiadali, w jaki sposób modlą się w czasie postu oraz jakie znaczenie ma dla nich jałmużna. Inspiracją dla Karola były podróże na Bliski Wschód oraz do krajów w Europie Zachodniej. Karol i Anna obserwowali tam, jak może wyglądać współpraca żydów, chrześcijan i muzułmanów. Karol uważa, że źródłem konfliktów i problemów między ludźmi, przedstawicielami różnych religii, różnych kultur jest to, że „za mało się znamy”. - Wspólne rekolekcje były doskonałą okazją do spotkania i wzajemnego poznania - mówi Karol. Jego zdaniem, „to było ciekawe doświadczenie, bo trzeba słuchać i poznawać innych. Nie bać się dialogu”. - Tego uczył nas Jan Paweł II, który był patronem obchodzonego od 2001 r. w Polsce, m.in. w Krakowie, Dnia Islamu w Kościele katolickim - przypomina Karol Wilczyński, dodając, że papież Polak często w swoich wystąpieniach poruszał temat migracji i dialogu między religiami. A w 2002 r., w orędziu z okazji Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy napisał m.in., że „chrześcijanie winni zawsze cierpliwie i ufnie dążyć do dialogu, choć nie zawsze jest on łatwy”. - Jan Paweł przypominał, że i my Polacy byliśmy często niechcianymi migrantami jeszcze w latach 80. ub. wieku. Dlaczego o tym tak szybko zapomnieliśmy? - zastanawia się Karol.
Anna Wilczyńska uważa, że największe znaczenie dla tego dialogu mają bezpośrednie spotkania, człowieka z człowiekiem. - Świetnie, że są takie inicjatywy w Kościele katolickim, jak np. dzień islamu, dzień judaizmu, dzień migranta. Ale to, że się spotkamy anonimowo w kościele, popatrzymy na siebie, pomodlimy, poklepiemy po plecach i pójdziemy do domu, to za mało - zwraca uwagę Ania. - Dlatego po wspólnej, ekumenicznej modlitwie, z Karolem i przyjaciółmi organizujemy spotkania, podczas których można się poznać. Np. zapraszamy żydów, muzułmanów i chrześcijan do wspólnego gotowania. Bo dialogu nie buduje się na poziomie instytucji, tylko przyjaźni między indywidualnymi osobami: Kasią i Moszem, Ahmedem i Karolem…
W opinii Karola, zarówno Kościół, jak i ludzie władzy, zamiast zachęcać Polaków do otwierania się na cudzoziemców, zamiast wspierać obywateli, którzy chcą się integrować, robią coś wręcz przeciwnego. - Ale my, Polacy, nie boimy się obcych. Nam się to wmawia. Wmawia się nam wiele różnych mitów. Na temat żydów, muzułmanów, Romów. Na temat uchodźców, osób LGBT, bezdomnych. Ja nie boję się migrantów. Boję się tych polityków, księży, dziennikarzy, którzy taką propagandę strachu sieją - mówi z przekonaniem Karol.
Anna, opowiadając o różnych akcjach, mających na celu integrację z imigrantami, twierdzi, że nawet na prowincji te osoby, np. muzułmanie, są przyjmowani bardzo serdecznie. Sami z Karolem przekonali się o tym, zapraszając ich na katolickie święta. - Mamy w rodzinie osoby, które boją się obcych, ale okazało się, że w chwili, gdy przekroczyli oni próg naszych domów, zostali przyjęci z otwartością. Uprzedzenia znikają, gdy da się ludziom możliwość osobistego spotkania - relacjonuje Anna.
W Krakowie jest całkiem spora grupa imigrantów. Dzisiaj, co dziesiąty mieszkaniec jest tu cudzoziemcem. Największą grupę stanowią Ukraińcy. Ale są też imigranci z Włoch, Hiszpanii, Turcji czy tak odległych państw jak Indie, Wietnam, Chiny, Tajlandia, Jemen, Mauritius. Karol Wilczyński uważa, że generalnie w Polsce nie mamy dobrej polityki migracyjnej, a właściwie to nie mamy jej w ogóle. Na łamach islamistablog.pl nie przebierając w słowach skrytykował rządowy projekt dotyczący tej kwestii. Natomiast chwali krakowskie władze. Twierdzi, że Kraków jest jednym z niewielu miast w Polsce, które starają się realizować dobrą politykę migracyjną. W oparciu o prowadzony od trzech lat program „Otwarty Kraków” imigrantom oferuje się m.in. pomoc prawną i doradztwo innego rodzaju, finansuje warsztaty na temat wielokulturowości dla krakowskich nauczycieli, organizuje spotkania integracyjno-informacyjne.
Jedno z takich spotkań - „Wieczór Solidarności z krakowską społecznością muzułmanów” - zorganizowali Wilczyńscy. Zaraz po tym, jak w marcu tego roku doszło do krwawego zamachu, podczas którego obywatel Australii z zimną krwią zastrzelił 51 osób modlących się w meczetach w Christchurch, na wschodzie Nowej Zelandii. - Skontaktowała się z nami znajoma z Jordanii, która co piątek chodzi do centrum muzułmańskiego w Krakowie na modlitwę. Była przerażona. Powiedziała, że myśląc o nadchodzącym spotkaniu modlitewnym, oczami wyobraźni widzi martwe ciała swoich braci i sióstr. Że woli tym razem nie iść do centrum muzułmańskiego i pomodli się w domu - relacjonuje Karol Wilczyński. - Wtedy pomyślałem, że dobrze byłoby zorganizować spotkanie dla wspólnoty muzułmańskiej. Żeby pokazać im, że Kraków to nasz wspólny dom. Spotkanie - bardzo udane - odbyło się w jednej z sal Urzędu Miasta - kontynuuje Karol.
Od Karola i Anny dowiaduję się, że w Krakowie prawdopodobnie mieszka co najmniej tysiąc muzułmanów. Pracują w handlu, gastronomii, w międzynarodowych korporacjach, otwierają własne firmy. - To społeczność rozproszona, pochodząca z różnych krajów, posługująca się różnymi językami, kultywująca różne tradycje. Tylko niewielka część z nich jest zarejestrowana w związkach wyznaniowych, np. w Lidze Muzułmańskiej. Tylko część - maksymalnie około 200-300 osób i to w największe muzułmańskie święta - gromadzi się w jednym miejscu na modlitwie. Pozostali modlą się w domu lub nie przywiązują większej wagi do religii - opowiada Anna Wilczyńska.
Miejsce, o którym wspomina Anna, to zawilgocona piwnica. Przy wejściu jest malutka tabliczka mówiąca, że wewnątrz jest Centrum Muzułmańskie. Przez wiele lat jej nie było, bo krakowscy muzułmanie bali się ją zawiesić po aktach wandalizmu, których doświadczyli. - Od pewnego czasu jest spokój, ale i tak, gdy odbywają się tam jakieś wydarzenia, takie jak Noc Świątyń w Krakowie, Centrum Muzułmańskie musi być chronione przez policję.
Karol przypomina, że kilkanaście lat temu w Krakowie pojawił się pomysł budowy meczetu. Nie zyskał poparcia. Wilczyńscy uważają, że od tego czasu świadomość ludzi i stosunek do obcych trochę się zmieniły. Więc, być może dzisiaj, ten projekt zyskałby akceptację.
Godne miejsce modlitwy dla muzułmanów w Krakowie to jeden z postulatów Karola i Anny Wilczyńskich. Na liście jest też poszerzenie szkolnej edukacji o wiedzę na temat religii niechrześcijańskich. Karol i Anna przeprowadzili analizę programu nauczania lekcji religii, bo to właśnie na tych lekcjach powinno się mówić o islamie, judaizmie czy mniejszościowych kościołach chrześcijańskich. Anna: - W całym ciągu edukacyjnym na te tematy poświęca się tylko jedną 45-minutową lekcję. Na tej jednej lekcji islamowi - religii, którą wyznaje 1,5 mld ludzi - przypada 15 minut. A potem dziwimy się, że Polacy są wrogo nastawieni do muzułmanów, nie wiedzą, co jest istotą tej religii i że z tzw. Państwem Islamskim utożsamia się bardzo nieliczna grupa wyznawców Allacha.
O tym, jak ważne jest, by polska szkoła przyłączyła się do walki z ksenofobią, Wilczyńscy przekonują się, prowadząc dla uczniów i nauczycieli oraz polskich służb warsztaty na temat islamu i uchodźców. Od trzech lat jeżdżą po placówkach w całej Polsce. - Często pytam uczestników, czy wiedzą, że Bóg, w którego wierzą katolicy i muzułmanie jest ten sam. Dziwią się. Często mi nie wierzą. Wtedy podsuwam im oficjalne dokumenty Kościoła katolickiego, gdzie wyraźnie jest napisane, że wszyscy - i muzułmanie, i katolicy - wierzymy w jednego Boga - opowiada Karol Wilczyński.
Razem z Anną organizują też akcje pomocy dla Syrii, którą odwiedzili na początku 2017 r., po zakończeniu oblężenia Aleppo. To stamtąd przyjechał do Polski 13-letni Husejn, aby przejść specjalistyczne leczenie. W wyniku ataku bombowego większość ciała chłopca została poparzona, twarz całkowicie zdeformowana. W tym samym ataku zginął brat Husejna. Wkrótce potem jak ojciec chłopca stracił pracę i nadzieję na wyleczenie syna, bezpłatną pomoc dziecku zaoferowało Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Na czele z dyrektorem, prof. Jerzym Strużyną i dr Magdaleną Bugaj, która zajmowała się przywracaniem sprawności i rekonstrukcją twarzy chłopca. Obecnie Husejn wraz z ojcem wrócił do Syrii, jednak czeka go dalsza rekonwalescencja i leczenie. Wsparcie dla chłopca można przekazać przez zbiórkę na portalu zrzutka.pl, którą zorganizowali Wilczyńscy. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że wojna w Syrii wciąż trwa. Krzepiące jest to, jak powiedział ostatnio publicznie mieszkający w Aleppo syryjski biskup bp Georges rec Khazen, że ten konflikt pokazał jednocześnie, jak różne są „oblicza islamu” i że „współistnienie chrześcijan i muzułmanów jest możliwe”. Biskup opowiadał, że kiedy fundamentaliści weszli do Aleppo, najpierw poderżnęli gardło miejscowemu imamowi, który krytykował ich działania, a jego głowę zawiesili na minarecie. - Wielu wyznawców islamu mówiło mi wówczas, że to nie jest religia, jaką wyznają - podkreślił syryjski biskup. Mówił też, że przez lata wojny nieśli pomoc wszystkim, bez względu na wyznawaną wiarę. Pomagali nawet żonom i dzieciom rebeliantów. Dlatego jest przekonany, że dialog z islamem jest możliwy i „może się stać zaczątkiem nowej Syrii”.
W niedzielę, 29 września, w Kościele katolickim obchodzony będzie Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Z tej okazji Wspólnota „Hanna” organizuje mszę świętą i spotkanie z migrantami i uchodźcami, które odbędzie się jutro, w kościele oo. Dominikanów o godz. 19.30.