Każda tabliczka ma dwie strony
Pani Zalewska, minister oświecenia publicznego, przyjeżdża do Sieradza, żeby ze stosowną pompą otworzyć salę gimnastyczną w szkole. Bystra dyrektorka szkoły, żeby pani minister mogła wygodnie zaparkować i nic sobie nie umoczyć, bo to akurat deszcz padał, przekręca w drugą stronę tabliczkę parkingową, że to miejsce dla niepełnosprawnych.
W "Uchu Prezesa” by tego nie wymyślili, nie wiadomo czy Bareja by na to wpadł. Pani Zalewska, minister oświecenia publicznego, przyjeżdża do Sieradza, żeby ze stosowną pompą otworzyć salę gimnastyczną w szkole. Bystra dyrektorka szkoły, żeby pani minister mogła wygodnie zaparkować i nic sobie nie umoczyć, bo to akurat deszcz padał, przekręca w drugą stronę tabliczkę parkingową, że to miejsce dla niepełnosprawnych. Nieświadomy chyba kierowca rządowego auta zaparkował. Później, kiedy tabliczka znowu zmienia opcję z przymilnej na drogową, jest już za późno. W internet idą zdjęcia z limuzyną pani Zalewskiej na kopercie dla niepełnosprawnych.
Pierwszy zaatakował Facebookiem Cezary Tomczyk, poseł PO z Sieradza. „Wstyd! Tak w Sieradzu na miejscu dla niepełnosprawnych parkuje Pani Minister Anna Zalewska. Pycha, buta, arogancja”.
No pewnie, że pycha. Takiej okazji, jak się PiS sam podkłada, przebojowy poseł z PO nie mógł przepuścić.
Wygląda na to, że sprawa jest drobna, czyli poważna. Ponieważ nic się nie stało, w wyjaśnianie problemu zaangażowali się: koordynator Działu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Szkoleń w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Sieradzu, policja, Biuro Ochrony Rządu, Ministerstwo Edukacji Narodowej. Strach pomyśleć, kto by się włączył, gdyby samochód z Zalewską wjechał na krawężnik. Tomczyk zażądałby pewnie komisji śledczej, a prezes PiS zwołałby partyjną komisję, po której Zalewska podałaby się do dymisji. Bo w PiS robi się już bardzo nerwowo, a w PO euforycznie.
Szacowne gremia w końcu wyciągną jakieś wnioski z incydentu tabliczkowego w Sieradzu, ale pewne obserwacje nasuwają się same.
Po pierwsze, robienie dobrze ministrowi, które staje się ostatnio bardzo modnym sportem, nie zawsze dobrze się kończy. Pani dyrektor z Sieradza powinna wyciągnąć wnioski z obchodów Święta Niepodległości w Augustowie. Tam młodych policjantów zatrudniono, aby cięli nożyczkami konfetti, które później zrzucano z helikoptera na cześć wiceministra Zielińskiego. Ministrowi było miło, ale kiedy TVN24 sprawę ujawniło, oficerowie, którzy wydali rozkaz, zamiast awansów dostali po łapach. No, ale pani dyrektor nie pomyślała, że każda tabliczka ma dwie strony.
Po drugie, żadne tłumaczenia już teraz nie pomogą - medialnie tabliczka z Sieradza przykleiła się do minister Zalewskiej, pozostanie na niej i będzie przypominana przy każdej okazji, gdy znowu ktoś będzie chciał zrobić dobrze jakiemuś ministrowi i przedobrzy. I tego minister Zalewska pewnie dyrektor z Sieradza nie zapomni.
Wydarzenie z Sieradza czegoś nas jednak uczy: nie można bezkarnie przekręcać wszystkich tabliczek w państwie, potem odkręcać i udawać, że wszystko jest w porządku.