Każdego dnia „znika” jeden przemyślanin. I tak od 14 lat
W Rzeszowie trend jest zgoła odwrotny. Liczba mieszkańców stale rośnie.
Z większych miast podkarpackich Przemyśl jest niechlubnym, zdecydowanym liderem w zestawieniu ośrodków o najbardziej zmniejszającej się liczbie mieszkańców. W 2016 r., w porównaniu z rokiem 2002, ubyło aż 5302 przemyślan, czyli 7,8 proc. W regionie gorzej jest tylko w Nowej Sarzynie, mieście o wiele mniejszym. Tam w ciągu tych 14 lat ubyło 9 proc. mieszkańców, czyli 592 osoby.
Choć problem zmniejszającej się liczby mieszkańców dotyczy większości polskich miast, to są jednak takie, w których ich ilość się zwiększyła. W Podkarpackiem jest to choćby Rzeszów. Od 2002 roku liczba mieszkańców zwiększyła się o 17 procent. Ze 159 791 do 187 027 osób.
Rekordzistą w naszym regionie jest jednak Głogów Małopolski, gdzie przyrost w minionych 14 latach wyniósł aż 32,8 proc. W podrzeszowskim Tyczynie wzrost wyniósł 15,1 proc, w Pilźnie 13,2 proc., w Ropczycach 5,2 proc.
Przemyśl wypadł słabo. W tym niechlubnym zestawieniu zajął drugie miejsce w regionie. Pierwsza jest niewielka, kilkutysięczna Nowa Sarzyna.
W ciągu 14 lat ubyło aż 5 tys. przemyślan
W ciągu minionych 14 lat Przemyśl stracił aż ponad 5 tys. mieszkańców, czyli 7,8 proc. Część z nich osiedliła się w podprzemyskich wioskach, które łączą się z miastem, tworząc strefę podmiejską, tylko formalnie znajdują się w innej gminie. Jednak prawdą jest również to, że wiele osób zameldowanych w Przemyślu od dawna tutaj nie mieszka. Część przeprowadziła się do nowo wybudowanych domów pod Przemyśl, zachowując np. mieszkanie i meldunek w mieście. Najwięcej takich osób wyjechało do większych miast w Polsce lub za granicę.
To, że w Przemyślu jest coraz mniej mieszkańców, oprócz liczb pokazują również inne obserwacje. Jest coraz mniej młodych. Już kilka lat temu, gdy dziennikarze „Nowin” realizowali materiały o bezpieczeństwie w mieście, różne służby informowały, że jest coraz spokojniej, bo sporo młodych wyjechało, także ci najbardziej „aktywni”.
Sytuację nieco ratuje granica z Ukrainą
- Przede wszystkim brak pracy. Można ją znaleźć choćby w Rzeszowie. Jednak w zasadzie nie ma też gdzie wydać zarobionych pieniędzy. W Przemyślu, jeżeli już są sklepy znanych firm, to ich asortyment jest znacznie ograniczony. O wiele większy jest choćby w Rzeszowie. Oferta spędzania wolnego czasu mizerna. Jeszcze niedawno do kina też trzeba było jeździć do Rzeszowa. Skoro zarabiamy w Rzeszowie i tam wydajemy pieniądze, to po co mieszkać w Przemyślu? - zestawienie komentuje młody przemyślanin.
Z liczbą mieszkańców Przemyśla może być jeszcze gorzej. Wskazują na to prognozy demograficzne, które zakładają stały spadek. Sytuację mogą również pogarszać zmiany administracyjne. Nie wiadomo, jak na Przemyślu odbije się wprowadzana właśnie reorganizacja służb skarbowych i celnych. A to polsko-ukraińska granica jest największym „pracodawcą” w Przemyślu. Chodzi o służby mundurowe i handel. Gdyby nie granica, spadek ludności Przemyśla byłby dużo większy.
- Z faktami nie można dyskutować. W tempie wyludniania się w województwie podkarpackim zajmujemy miejsce „na pudle”. Ale tutaj akurat „pudło” ma negatywne znaczenie. Na pewno jest to problem - przyznaje Janusz Hamryszczak, zastępca prezydenta Przemyśla.
Dodaje jednak, że podobny problem ma wiele miast w regionie i w Polsce, wielkością zbliżonych do Przemyśla i większych. Jest to prawda, chociaż spadki są o wiele mniejsze. W Stalowej Woli liczba ludności zmalała o 7,1 proc., w Tarnobrzegu o 5,4 proc,. w Krośnie o 3,2 proc. Jednak w Rzeszowie wzrosła o 17 proc. Po części dzięki przyłączaniu sąsiednich wiosek, jednak nikt nie zaprzecza, że stolica województwa dynamicznie się rozwija.
Potrzeba pracy, mieszkań i poprawy jakości życia
Jednym z powodów malejącej liczby mieszkańców większych miast jest tzw. suburbanizacja, czyli tworzenie „sypialni” wokół miasta.
- Jedna statystyka nie pokazuje prawdziwego obrazu. Ja zajrzałem do innych. Np. do gęstości zaludnienia. I tutaj również zajmujemy drugie miejsce. To wskazuje, że w obrębie aglomeracji miejskiej w Przemyślu brakuje terenów chociażby pod budownictwo jednorodzinne. Trzeba przeanalizować sytuację w miejscowościach gmin sąsiadujących z Przemyślem. Ponadto dzisiaj świat jest otwarty. Pewnego procenta emigracji młodych ludzi nie zatrzymamy. To nie tylko problem Przemyśla - mówi wiceprezydent Hamryszczak.
Jak ich zatrzymać?
Praca, dostępność mieszkań i jakość życia, czyli oferta kulturalna, sportowa, rekreacyjna - twierdzi wiceprezydent.