Każdy chce mieć zdjęcie z pomnikiem Jancarza
Jeśli mierzyć popularność pomników przetarciami, które wskazują na ich pocieranie czy dotykanie, to rzeźba Edwarda Jancarza jest najpopularniejszą w Gorzowie.
Po błyszczących miejscach widać, że ludzie często siadają na jego motocyklu i „gazują” manetką przy kierownicy. Cały pomnik jest bowiem ciemny, a te dwa miejsca - niemalże złote.
I nie ma się co oburzać. Taka była idea.
Koło w górze? Nie! Miejsce dla kibica
Początkowo pomnik stojący przy ul. Chrobrego, przy wejściu w Strzelecką, miał być bardziej widowiskowy i pokazywać Jancarza w akcji, z uniesionym kołem. Jednak jeden z inicjatorów budowy Jerzy Synowiec mówił potem „GL” w 2005 r.: - Wolimy, by był statyczny. By dał możliwość zrobienia wspólnego zdjęcia. By zachęcał ludzi: siądź obok mnie.
I tak się stało. Ludzie siadają obok Jancarza i robią sobie pamiątkowe fotki. Jak ostatnio Ośmioletni Sebastian z trzyletnią siostrą Zosią. Pozowali, aż miło. Ona usiadła „jak trzeba” - za żużlowcem. Ale Sebastian wpakował się na bak jawy i - a jakże - zaczął dodawać gazu.
Ich mama Ewelina oglądała tę zabawę z uśmiechem. - Oczywiście wiemy, że to Jancarz. Nie trzeba być kibicem, by to wiedzieć - mówiła.
A gdyby jednak ktoś nie do końca się orientował, to za rzeźbą jest tabliczka z informacją. Także w obcych językach.
- Może turystom trzeba coś rozjaśniać. W Polsce każdy wie, kim był nasz Eddy. I ludzie o nim pamiętają. Czasami nawet palą znicze przy tym pomniku. W styczniu, gdy jest rocznica jego śmierci - mówi pan Roman Widyk.
Poza tym pomnik bywał już ubierany w koszulki, otulany szalikiem. Najczęściej działo się to i dzieje przy okazji sportowych wydarzeń.
Wzór dla młodych i pierwszy celebryta
Bogusław Nowak to też legenda żużla. Po wypadku na torze porusza się na wózku. Znał Jancarza. Razem startowali. Wspomina go w samych superlatywach. - W naszym amatorskim światku był zawodowcem. I chyba pierwszym gorzowskim celebrytą. Liznął wielkiego świata. Imponował nam, był naszym wzorem. Jednak pomimo tego nie było w nim pychy. Nie wywyższał się. Mogliśmy na niego liczyć, a on pomagał, podpowiadał - wspomina B. Nowak.
Zaznacza, że sukcesy Jancarza nie były tylko kwestią jego niezaprzeczalnego talentu, ale i ciężkiej pracy. - Zasuwał więcej i mocniej od innych. Pierwszy przychodził na zajęcia w sali, ostatni wychodził - opowiada B. Nowak.
Dziś, gdy przejeżdża obok jego pomnika, czuje radość i dumę. - Bo on jest naszą radością i powodem do dumy. Tyle lat minęło, tyle się zmieniło w sporcie, a Jancarza wszyscy pamiętają - dodaje Nowak.
Nic dziwnego. Słynny Eddy do dziś pozostaje jednym z najbardziej utytułowanych zawodników czarnego sportu. Zdobył wór medali, zaliczył mnóstwo turniejów. Był m.in. drużynowym mistrzem świata, stawał na podium zawodów indywidualnych mistrzostw świata czy mistrzostw świata par. Rządził też na mistrzostwach krajowych (dwa indywidualne mistrzostwa Polski, dwa złote medale par klubowych, trzy złote kaski).
Przez cały ten czas sławił Gorzów. W Gorzowie żył (miał willę przy ul. Chodkiewicza), dla Gorzowa jeździł. Jak mało kto zasłużył więc na pomnik, który stanął w 2005 r. i był pierwszym pomnikiem żużlowca w Polsce.
Ulica, stadion, oraz turniej na dokładkę
Jednak rodzinne miasto doceniło Jancarza nie tylko pomnikiem. Ma w Gorzowie ulicę swojego imienia - przy dworcu PKP i PKS. Jest patronem nowoczesnego stadionu żużlowego przy ul. Śląskiej/Kwiatowej. Mówi się w Gorzowie wprost, że zawody czy jakieś wydarzenie będą „na Jancarzu”. No i powstała o żużlowcu książka: „Życie na torze”. Biografię mistrza napisał Jan Delijewski.
Nie ma chyba innego gorzowianina, który miałby w rodzinnym mieście tak wiele dowodów na pamięć.
Smutna informacja w dzień zaduszny
Jancarz zmarł w 1992 r. po tym, jak w czasie kłótni żona ugodziła go nożem. Jego grób na cmentarzu przy ul. Żwirowej zawsze jest cały w płonących zniczach. Jednak w zeszłym roku, w Dzień Zaduszny, okazało się, że mogiła... nie jest opłacona.
Gdy media nagłośniły sprawę, natychmiast kibice zobowiązali się do zebrania niezbędnej kwoty - chodziło o niecałe 700 zł. Jednak kibiców wyprzedzili... miejscy urzędnicy. Migiem zapłacili zaległość.
Tymczasem klub Stal szykuje się do upamiętnienia rzeźbą kolejnej legendy czarnego sportu: Edmunda Migosia. Jego pomnik ma stanąć na Zawarciu. O nim też w końcu napiszemy w naszym cyklu „Hej, cokoły”.