- Kasjerka zaokrąglała ceny towarów do pełnych dziesiątek groszy, a nawet do złotówek - twierdzi pani Marzena, mieszkanka powiatu słupskiego. - Moim zdaniem to oszukiwanie klientów. Ode mnie też chciała wyłudzić dodatkowy grosz.
Nasza czytelniczka kilka dni temu robiła zakupy w jednej z sieciówek ze sprzętem RTV-AGD w Słupsku.
- W kolejce do kasy przede mną stał starszy mężczyzna. Kasjerka skasowała jego zakupy i powiedziała, że ma do zapłacenia równe 240 złotych. Tymczasem na ekranie znajdowała się kwota o 10 groszy niższa - 239,90 zł - mówi pani Marzena. - Gdy klient chciał się upewnić, ile faktycznie ma zapłacić, kasjerka pokazała mu ekran i tym razem podała już prawdziwą kwotę.
Z kolei mieszkanka powiatu słupskiego kupiła tylko taśmę klejącą, która kosztowała 1,49 złotego.
- Kasjerka ponownie zaokrągliła kwotę i kazała mi zapłacić 1,50 zł. Chciałam pozbyć się drobnych i zaczęłam liczyć grosze. Uzbierałam kwotę 1,48. Wiedząc, że sprzedawczyni chce mnie oszukać o grosz, zapytałam, czy ja mogę być dłużna grosz, czy muszę dawać banknot, żeby mi wydała resztę. Oczywiście kobieta kazała mi zapłacić pełną kwotę - mówi pani Marzena. - Czyli ona może mi być winna grosz, ale ja jej już nie. Moim zdaniem kasjerka okrada klientów, bo zawyża ceny. I nie chodzi tu o jeden grosz czy nawet o 10 groszy. Chodzi o to, że klient powinien zapłacić tylko tę kwotę, która jest na ekranie.
Jak dodaje, nagminnie zdarza się, że sprzedawcy w sklepach, nie tylko sieciowych, nie mają do wydania grosza czy dwóch.
- A przecież to sklepy ustalają ceny. Skoro więc decydują się na dziewiątki groszy na końcu każdej z nich, to niech zgromadzą odpowiedni zapas jednogroszówek na wydawanie - mówi nasza czytelniczka. - Ja najczęściej nie zgadzam się na darowanie grosza. Dla zasady. Mówię wtedy, że jeśli nie mają jednogroszówki, to niech mi wydadzą dwa, pięć albo dziesięć, jeśli mają takie monety. To zawsze działa, bo chwilę po tym grosz na wydanie się znajduje.
Marek Kurowski, powiatowy rzecznik konsumentów w Słupsku, zapewnia, że klient ma prawo oczekiwać reszty, a obowiązkiem sklepu jest zapewnienie drobnych do wydawania.
- Najczęściej to sprzedawcy pytają, czy mogą być "winni" grosza. Zdarzają się jednak przypadki, że klientowi grosza czy dwóch brakuje i niektórzy kasjerzy darują je nam. Prawdopodobnie dlatego, że wcześniej komuś tych groszy nie wydali lub ktoś powiedział, żeby mu nie wydawać takiej reszty - mówi Marek Kurowski.