Każdy pomysł antynikotynowy jest dobry
Z prof. Jackiem Jassemem, kierownikiem Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed, autorem Strategii Walki z Rakiem w Polsce, rozmawia Dorota Abramowicz
Ostatnio w sprzedaży pojawiły się opakowania papierosów opatrzone drastycznymi zdjęciami. Nie jest to zbyt kontrowersyjny przekaz dla palaczy?
Jest to przemyślana decyzja, gdyż dobre są wszystkie metody, które odwodzą ludzi od palenia tytoniu. Komisja Europejska od dawna postulowała podjęcie tego typu działań. Polska dość późno dołącza do grupy krajów wprowadzających obrazkowe ostrzeżenia, które miały się znaleźć się na opakowaniach papierosów już dwa lata temu.
Czy wierzy Pan, że widok zakrwawionej chusteczki obok napisu „Palenie niszczy płuca” rzeczywiście odstraszy od palenia?
Badania przeprowadzone w innych krajach wykazały, że piktogramy w znacznie większym stopniu niż ostrzeżenia słowne zniechęcają do sięgnięcia po papierosa. Nie da się zakazać produkcji papierosów, handlu, ich kupowania i palenia, ale można spowodować, by znacznie mniej ludzi wpadało w nałóg. Nie ma większego zabójcy na świecie niż palenie tytoniu.
Polska jest jednak krajem, w którym od lat ogranicza się dostęp do papierosów. Nie widać skutków?
Efekty są widoczne. W ostatnich trzech dekadach odsetek palących mężczyzn spadł o połowę - z 60 do 30 procent. W efekcie maleje umieralność z powodu raka płuca u mężczyzn, co jest sukcesem na skalę międzynarodową. Niestety, podobnego sukcesu nie udało się tymczasem osiągnąć u kobiet, które obecnie w Polsce palą prawie tyle co mężczyźni. Działania podejmowane w Polsce zapoczątkowała ustawa z 1995 roku, zakazująca m.in. reklam i ograniczająca miejsca, w których można palić. Kolejna, bardzo istotna ustawa, z którą jestem, jako jej autor, osobiście związany, wprowadzała w 2010 r. zakaz palenia w miejscach publicznych. A to w poważnym stopniu zmniejszyło także liczbę palaczy. Osoba, która nie może zapalić w miejscu pracy, restauracji, pubie, kawiarni i musi wychodzić na zewnątrz, często rzuca palenie.
Ceny papierosów stale rosną. Czy podnoszenie cen to sposób na odzwyczajenie rodaków od palenia?
Światowa Organizacja Zdrowia podaje, jakie działania należy podjąć, by ograniczyć palenie tytoniu. Na pierwszym miejscu jest polityka akcyzowa. Wzrost cen papierosów powinien wyprzedzać wzrost cen ogółem. I tak się dzieje na całym świecie. Przykład - we Francji kilkanaście lat temu podniesiono ceny papierosów prawie trzykrotnie. W efekcie równocześnie zmniejszyła się liczba palaczy i do budżetu państwa zaczęły trafiać większe pieniądze. Trudno o lepszy efekt. Tymczasem w Polsce ceny papierosów należą do najniższych w Europie, nawet jeśli uwzględni się poziom przychodów.
Czy ktoś liczy koszty palenia i zestawia je z zyskami ze sprzedaży papierosów?
Nie jest to takie proste. Zyski z akcyzy można podać z dużą dokładnością. Z drugiej strony są ogromne wydatki na leczenie chorób związanych z tytoniem, absencja chorobowa, przedwczesne zgony i wieloletnie renty, które trudno dokładnie policzyć. Szacuje się jednak, że te koszty po ich zsumowaniu znacznie przewyższają zyski z akcyzy. Konieczna jest edukacja społeczna i informowanie ludzi o katastrofalnych skutkach palenia tytoniu. W Polsce jednak nadal łatwiej reklamuje się mydło, podpaski czy proszki do prania niż zdrowy tryb życia, bo na to nie ma środków. Zyski firm tytoniowych są nadal ogromne i podejrzewam, że podjęte ostatnio działania tylko w nieznacznym stopniu je zmniejszą. Niestety, nie możemy odebrać tym firmom licencji na zabijanie. Możemy jedynie w pewnym stopniu ją ograniczyć.
Gdzie pali się najmniej i jakimi metodami to osiągnięto?
Najmniej pali się w krajach skandynawskich, Australii, Kanadzie czy Anglii, czyli tam, gdzie polityka antytytoniowa jest najbardziej konsekwentna. Nie sprzedaje się tam oszukańczych papierosów o nazwach slim czy light. Są one tak samo szkodliwe jak pozostałe papierosy - ponieważ zawierają mniej nikotyny, osoba uzależniona wypala ich więcej. Wprowadzono też jednolite opakowania papierosów, by nie zachęcać do kupowania określonych marek. Do tego dochodzi edukacja wśród dzieci i młodzieży w szkołach. To przynosi efekty, więc powinniśmy iść śladem tych krajów.