Kibice odbijali się od kasy...
- Marzy mi się złoto - mówi w rozmowie z nami Michał Kugler, były wiceprezes Stali, a dziś menadżer InvestInTheWest AZS AJP Gorzów
Jak to jest, że po pana przyjściu liczba sponsorów zwiększyła się?
Wychodzimy do nich. Jesteśmy klubem, któremu warto pomóc, z tego względu, że trenuje w nim 520 zawodniczek. Mamy zespół seniorek grający w Basket Lidze Kobiet, a od nowego sezonu w Euro Cup Women. Jest seniorska drużyna w pierwszej lidze, będzie taka też w drugiej lidze od sezonu 2017/2018. Jesteśmy mistrzem Polski juniorek, wicemistrzem kraju do 22 lat. Jako AZS AJP Gorzów udowadniamy, że wykonujemy kawał dobrej roboty. Sami organizujemy obiady biznesowe czy też festyny rodzinne. Warto nas wesprzeć i przekazać kilka złotych na gorzowską koszykówkę kobiet.
Składacie się z pięciu filarów...
Tak, pierwszym z nich jest miasto Gorzów. Drugi filar to Akademia im. Jakuba z Paradyża, która bardzo nam pomaga. Trzeci, który też silnie nas wspiera to Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Czwarty to rodzina sponsorów. Tak ją nazywamy, bo my jesteśmy takim rodzinnym klubem. Jest w niej 120 firm. Wykonaliśmy dobrą pracę. Piąty to jest nasz system szkolenia, z którego jesteśmy znani od wielu lat. Jesteśmy dumni, że AZS AJP to nie jest klub, który został przez kogoś zakupiony i pozatrudniał u siebie zawodniczki z całej Polski. Grają u nas wychowanki. To jest fajne dla kibiców z naszego miasta. Te pieniądze, które sponsorzy nam zostawiają, w zamian za reklamę, wejściówki VIP-owskie, kontakty biznesowe, za też możliwość należenia do tej rodziny, naprawdę oglądamy z każdej strony i chcemy je wydać jak najlepiej, po to by spełnić potrzeby klubu. Zrobię wszystko, by InvestInTheWest AZS AJP Gorzów grał wysoko, bo on na to zasługuje. Chcemy, by walczył o medale mistrzostw kraju i z jak najlepszej strony pokazał się w europejskich pucharach.
Zanim wydamy złotówkę, naprawdę oglądamy ją z każdej strony
Jak to się stało, że trafił pan z żużla do koszykówki?
Siedem lat pracowałem w żużlu. Za moich czasów zdobyliśmy dwa złota, srebro, brąz, ale w międzyczasie zakwitła moja przyjaźń z trenerem Dariuszem Maciejewskim. Dostałem od niego propozycję, by zrobić fajny klub i europejskie puchary. Byśmy mogli być się o podium mistrzostw Polski. Chciałem się sprawdzić w czymś nowym. Koszykówka w Gorzowie powstała w 1957 roku jako Stilon. Ona upadała, była reaktywowana i prowadzona od najniższych lig aż do finałów ze srebrnymi medalami. Były i dwa brązowe. Oczywiście, brakuje złotego, ale nigdy nie można mówić nigdy. To jest moje osobiste marzenie, zarządu klubu i sztabu szkoleniowego. Niemniej jednak trzeba na to poczekać. Niezwykle ważną sprawą jest budowa hali widowiskowo-sportowej, o której mówi się od dawna. Tę wymarzyli sobie gorzowianie i mieszkańcy okolicznych miejscowości, w tym kibice koszykówki, ale i piłki ręcznej czy siatkówki. W tym sezonie na meczach z Wisłą Can-Pack Kraków czy CCC Polkowice ludzie odbijali się od kas. To przykre, że nie mogli oni obejrzeć na żywo tego najwyższego polskiego, ale też wysokiego europejskiego basketu.