Kiedy powstanie nowa tama na Wiśle w Siarzewie pod Ciechocinkiem?

Czytaj dalej
Fot. Energa - wizualizacja firmy Arup
Krzysztof Błażejewski

Kiedy powstanie nowa tama na Wiśle w Siarzewie pod Ciechocinkiem?

Krzysztof Błażejewski

O rozpoczynających się pracach nad regulacją dolnego odcinka Wisły rozmawiano podczas ostatniego posiedzenia Kujawsko-Pomorskiej Rady Dialogu Społecznego. Co więc z nową tamą na tej rzece?

Sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej Jerzy Materna zapewnia, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z oczekiwaniami, najpóźniej w 2019 roku zostanie „wbita pierwsza łopata” w grunt w Siarzewie pod Ciechocinkiem, gdzie powstać ma drugi po Włocławku stopień wodny na Wiśle. Potem ma przyjść czas na kolejne tamy wznoszone razem z elektrownią dającą zieloną energię, w sumie będzie ich dziewięć, tworzących kaskadę dolnej Wisły. Z czyich pieniędzy powstać mają zapory, Jerzy Materna nie chciał jeszcze ujawnić.

Wizualizacja tamy na Wiśle na wysokości Siarzewa pod Ciechocinkiem
Energa - wizualizacja firmy Arup Wizualizacja tamy na Wiśle na wysokości Siarzewa pod Ciechocinkiem

Kto za to zapłaci?
Wiadomo, że tama w Siarzewie współfinansowana będzie przez firmę Energa Invest. Kto będzie drugim inwestorem? Wiceminister Materna wspominał o Polskim Funduszu Rozwoju, jednak negocjacje w tej sprawie musiały nagle ruszyć do przodu, bowiem przedstawiciele Energi Invest do Bydgoszczy nie dojechali, tłumacząc, że właśnie dochodzi do zasadniczych zmian w kwestii finansowania budowy. Można się tylko domyślać, że znalazł się nowy partner. Czy mogą być to inwestorzy z... Chin?

To zupełnie realne, zważywszy, iż będą oni budować (sprawa jest już przesądzona) wielkie centrum logistyczne na Europę Wschodnią w Brześciu nad Bugiem, na terenie Białorusi, przy granicy z Polską. Toczą się już rozmowy w sprawie połączenia Bugu z Wisłą, jednak w tym celu należałoby przekopać nowy kanał, wchodzący do Wisły w okolicach Puław.

Kaskada po chińsku?

Być może Chińczycy zechcą zainwestować w kaskadę dolnej Wisły, bowiem w Gdańsku ma powstać centralny dla naszego regionu Europy port bałtycki, który dysponowałby także drogą rzeczną - Wisłą. A przy tego typu inwestycjach Chińczycy już teraz zaczynają się kręcić, widząc w tym ogromne pieniądze do wyjęcia w przyszłości.

W Ministerstwie Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej trwają także prace nad użeglowieniem Odry i połączeniem jej z Wisłą poprzez Noteć oraz Kanał Bydgoski. Jednak rewitalizacja tej drogi może okazać się kłopotliwa. W tym przypadku może pojawić się opcja budowy nowego przekopu łączącego Noteć z Wisłą z pominięciem Bydgoszczy, bo wchodzącego do Wisły w okolicach Włocławka.

Kolejną inwestycją na Wiśle jest budowa przeprawy promowej Czarnowo - Solec Kujawski. Przygotowanie dróg, częściowo z wałami aż do przyczółków to koszt około 7 milionów złotych. Ponad 5,5 milionów pochłonie budowa promu. Wybór padł na jednostkę o napędzie bocznokołowym i niskim zanurzeniu. Miałby zabierać na pokład jednorazowo 15 pojazdów o masie do 2,25 t i 80 pasażerów.

Port w Solcu
Nie można zapominać o jeszcze jednej wielkiej inwestycji wiślanej w naszym regionie. To budowa portu przeładunkowego w Solcu Kujawskim.

Czytaj więcej: Budowa kolejnych stopni kaskady dolnej Wisły jest koniecznością. Zwlekanie z nią przynosi straty - mówi "Nowościom" doktor hab. Zygmunt Babiński z Katedry Rewitalizacji Dróg Wodnych UKW:

Jeśli nie przystąpimy do działania natychmiast, Kujawy, które od lat potrzebują wody, znajdą się naprawdę w opłakanym stanie. Zapewnić im wodę może tylko Wisła dzięki jej regulacji.

Nie ma drugiej takiej wielkiej rzeki w Europie znajdującej się w podobnym stanie jak Wisła. Szerokie łachy, podmywane i osuwające się brzegi może i miłe są dla oka, ale nie tu i teraz. Wiele państw, zwłaszcza zachodniej Europy, potencjał takich rzek wykorzystuje w zupełnie inny sposób, regulując je. Służą one wówczas m.in. jako źródło zaopatrzenia w wodę, jako miejsce dla turystyki wodnej i rekreacji, a zbiorniki zapobiegają stratom ponoszonym podczas powodzi. W Polsce większa powódź zdarza się średnio raz na dziesięć lat. Ostatnia, w 2010 roku, przyniosła straty rzędu 12, a może i więcej miliardów złotych. Budowa jednego stopnia wodnego na Wiśle to koszt mniej więcej 3,5 mld zł. Oznacza to, że średnio każdego roku ponosimy straty takie jak koszt jednej zapory. Czy Polskę na takie straty stać? Ujarzmienie największej polskiej rzeki w dolnym jej biegu może dać sporo czystej energii, a ponadto pracę dla 20 tys. ludzi. To przecież nie jest bez znaczenia.

Przeciągający się brak decyzji o budowie dalszych zapór na Wiśle doprowadziłby do dalszej degradacji Doliny Dolnej Wisły. Przy okazji często spotykam się z protestami ekologów, którzy chcieliby zachowania możliwie naturalnego stanu przyrody. Ja także jestem ekologiem i rozumiem potrzebę ochrony przyrody. Jednak wstrzymywanie budowy zapory dla ochrony np. kilkudziesięciu gniazd ptaków jest niewłaściwe. W tym momencie liczy się cel nadrzędny, czyli ochrona rzeki przed postępującą degradacją. Zwlekanie z kolejnymi zaporami na Wiśle skutkowałoby erozją brzegów. W miastach trzeba byłoby wtedy kłaść więcej betonu na nabrzeżach, a poza nimi brzegi odsłaniałyby się coraz bardziej.

Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.