Kiedy przyszły szef się spóźnia, klnie i prawi Ci złośliwości...
Nie warto lekceważyć tego, co podpowiadają nam zmysły. Praca podjęta wbrew intuicji, z rozsądku – przyniesie więcej szkody niż pożytku.
Oto kilka sygnałów, których nie można lekceważyć podczas rozmowy kwalifikacyjnej, według serwisu rekrutacyjnego MonsterPolska.pl.
Rozmowa w locie[/b
Przychodzisz punktualnie na rozmowę o pracę, a na miejscu okazuje się, że druga strona jest zupełnie nieprzygotowana. To kiepski sygnał. Jeśli czekasz w holu, bo menedżer szuka wolnej sali, a finalnie rozmowa kwalifikacyjna ma miejsce w firmowej kuchni, masz prawo czuć się niepoważnie potraktowany. Jeszcze gorzej, gdy rozmowa zaczyna się słowami „wyskoczyło mi ważne spotkanie, ale znajdę chwilę na rozmowę z panią/em, najwyżej się później zdzwonimy”. Nie warto łudzić się, że taki szef poważnie traktuje zespół, z którym pracuje.
– Zdarza się, że rekruterzy-freelancerzy umawiają się z kandydatami poza firmą, na przykład w kawiarni. Na takim spotkaniu także obowiązuje pewien savoir-vivre. Osoba rekrutująca powinna zadzwonić, ustalić ze stroną miejsce i godzinę. Może także przypomnieć o rozmowie, wysyłając SMS tuż przed spotkaniem. Jeśli trzeba przełożyć spotkanie, to z odpowiednim wyprzedzeniem – mówi Joanna Żukowska z MonsterPolska.pl.
[b]Próba dyskredytacji CV
„Nie jest to imponujące CV, ale postanowiłem dać Pani/u szansę” – jeśli rozmowa kwalifikacyjna rozpoczyna się od takich słów, to wiedz, że nie wróży to nic dobrego. Szef, który nie ma skrupułów, aby zdyskredytować CV w pierwszym zdaniu spotkania, będzie najpewniej negatywnie oceniał Twoją późniejszą pracę. Bardzo trudno pracuje się z ludźmi – zwłaszcza jeśli od nich zależy „być albo nie być” w firmie – którzy nieustannie krytykują, podważają jakość pracy, dyskredytują przy innych członkach zespołu. Jeśli dowiesz się, że w tej firmie jest duża rotacja, już znasz przyczynę.
Niewybredny język
Z badań CBOS wynika, że ponad połowa zatrudnionych (55 proc.) przynajmniej od czasu do czasu słyszy przekleństwa w miejscu pracy, a wśród nich jedna trzecia (33 proc.) słyszy je często. Niestety, zdarza się, że szefowie nie tylko przeklinają „pod nosem”, ale na zebraniach z zespołem. Jeśli jesteś osobą, która nie toleruje takiego języka, zwróć szczególną uwagę na kulturę wypowiedzi przyszłego szefa. Zdradzą go też gesty. Zaciśnięte dłonie i szczęka, ogólne spięcie – nie wróżą spokojnej współpracy.
Drobne uszczypliwości
Kto przerobił pracę z uszczypliwym szefem (nie mylić z osobą posiadającą złośliwe poczucie humoru) wie, że na dłuższą metę to powód do poszukiwania innej pracy. Trudno bowiem pracuje się z osobą, która potrafi rzucić, wchodząc do pokoju „chyba lubisz ten sweterek, tak często go nosisz”. Taki szef lubi, kiedy zespół nie czuje się komfortowo, bo wyznaje zasadę, że praca w stresie jest skuteczniejsza. Poza tym zdenerwowanego pracownika można łatwiej „ustawić”. Dlatego rozmowa kwalifikacyjna to moment, w którym należy zwrócić uwagę na drobne uszczypliwości.
Jedynym sposobem na uszczypliwości jest puszczanie ich mimo uszu. Opcjonalnie, o ile potrafisz, możesz się odgryźć. Pytanie tylko, czy Twoje dni w firmie od tego czasu nie będą policzone?
Źle o poprzednikach
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień