Kiedy trzeba, Siewcy grają z przytupem, a kiedy trzeba grają refleksyjnie
Piotr Żarówa Ziemowski i Agnieszka Chrostowska opowiadają o zespole Siewcy Lednicy, jego powstaniu, misji, muzyce, popularności, osiągnięciach i planach na nowy rok.
Skąd wzięli się Siewcy Lednicy?
Piotr Żarówa Ziemowski: Naturalną kontynuacją VI Światowych Dni Młodzieży jest Lednica. Gdy ojciec Jan Góra zapytał Ojca Świętego Jana Pawła II: Co dalej? Ojciec Święty odpowiedział ICHTIS - to znaczy „ryba”.
I tak powstała Lednica. A że pierwsze pieśni na Lednicy były oparte na bębnach i na bardzo surowym graniu, stwierdziliśmy, że trzeba coś przełamać, aby było tak jak na Światowym Dniu Młodzieży w Częstochowie. Aby wszyscy chwytali się za ręce i żeby wszyscy śpiewali. I wtedy ojciec Jan mówi do mnie - Żarówa, zrób coś, żeby to tak było.
Skąd ta ksywa Żarówa?
P.Z.: Zawsze chodziłem krótko ostrzyżony.
Rozumiem
P.Z.: I ojciec Jan wtedy powiedział - no to musicie coś zrobić i tak szukałem pomysłu, co by zrobić i pojechałem na Jamną do naszego ośrodka duszpasterskiego w górach koło Zakliczyna. Tam spotkałem Marcina Pokusę Górala i tak rozpoczęliśmy wspólne kolędowanie i kolędowaliśmy razem przez 13 lat. Trochę po góralsku, potem już bardziej nizinnie. I tak powstali Siewcy.
Na początku były tylko kolędy?
P.Z.: Nie. Kolędy nigdy nie były. Natomiast kolędowaliśmy trochę w sensie przenośnym. Trochę żeśmy kolędowali - nigdy za mocno.
Skąd nazwa Siewcy Lednicy?
P.Z.: Nazwa pochodzi od Lednicy, a Siewcy, aby zasiać entuzjazm, modlitwę i wiarę. Długo szukaliśmy nazwy. Kiedyś nawet w nocy nie mogłem spać i stwierdziłem, że w nazwie na pewno musi być Lednica. W naturalny sposób do Lednicy pasowało mi słowo Siewcy od zasiewu. Zasiewu tego, co jest najważniejsze na Lednicy, a więc wyboru Chrystusa i tak powstali Siewcy.
Jesteście zawodowymi muzykami?
P.Z.: W większości tak. Jesteśmy po akademiach albo po innych szkołach muzycznych
Czy skład zespołu jest stały, czy się zmienia?
P.Z.: Skład się zmieniał. Na początku graliśmy takie przygrywki góralskie, a teraz, jak słychać, kiedy jest z nami Agnieszka Chrostowska, wykonujemy muzykę bardziej współczesną.
To współczesna muzyka chrześcijańska?
P.Z.: Tak. Oparta na bardzo prostych refrenach. Tak, aby po jednym prześpiewaniu dało się powtórzyć melodię. Taki jest nasz zamysł i dlatego ta bazuje na prostych i niebanalnych akordach i fajnych aranżach, aby po jednym prześpiewaniu wpadała w ucho. „Tak, tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” albo „Błogosławcie Pana”. Wszystkie te refreny są łatwe do powtórzenia.
Gdzie was można usłyszeć? Więcej się mówi o Arce Noego czy o Poldku Twardowskim, a o Siewcach Lednicy jest jakby ciszej. Jesteście zamkniętym kręgiem.
P.Z.: Może tak jest w Poznaniu, ale w całej Polsce zagraliśmy w tym roku prawie 50 koncertów. Na nasze koncerty przychodzi mnóstwo ludzi, a nasze piosenki są znane i przez wszystkich śpiewane. Oprócz szóstego Światowego Dnia Młodzieży uczestniczyliśmy w tegorocznym Światowym Dniu Młodzieży. Nasze utwory były wykonywane na scenie głównej przez chór i orkiestrę ŚDM.
Agnieszka Chrostowska: Ja myślę, że to nie chodzi o to, o kim więcej lub mniej się mówi, ale o to, kto jaką robotę robi. A to nie są wyścigi ani konkursy. Każdy działa na tyle, na ile może. My oczywiście na stałe jesteśmy zrośnięci ze Spotkaniami Lednic-kimi. Nasze koncerty i wyjazdy służą jednej sprawie - promowaniu Spotkań Lednic-kich. A tak naprawdę promowaniu spotkania z Chrystusem. To jest nasza misja - zapraszanie ludzi nad Jezioro Lednickie w pierwszą sobotę czerwca. Tam, gdzie jesteśmy wszyscy, gdzie wybieramy Chrystusa, przechodzimy przez bramę-rybę, gdzie obchodzimy chrześcijańskie święto wszystkich wspólnot i młodych ludzi. Zresztą nie tylko młodych.
Bo Lednic jest teraz kilka?
A.Ch.: Tak. Jest też Lednica Seniora, Lednica Motocyklisty, Lednica Dzieci. I to jest bardzo piękne, że każdy w swoim środowisku chce przeżywać wiarę w sposób nazwijmy to „lednicki”, czyli bardzo dynamiczny, bardzo entuzjastyczny, połączony ze śpiewem tańcem, muzyką, ale też chwilą refleksji i z adoracją. I takie też są koncerty Siewców i nasza muzyka. Kiedy trzeba, Siewcy grają z przytupem, a kiedy trzeba, grają refleksyjnie. Tak jak każe Duch Święty.
Kto pisze muzykę, a kto pisze teksty?
P.Z.: Muzykę i teksty piszą członkowie zespołu. Był też taki czas, że dużo tekstów pisał ojciec Jan Góra. A teraz po jego śmierci być może będziemy korzystali z jego archiwum i z tego, co nam poprzysyłał mailami. Natomiast opieramy się też na tekstach Pisma Świętego.
Jak wygląda wasza dyskografia? Wiem, że nagrywacie w studio K and K
P.Z.: U Wiesława Wolnika. Tam gdzie Krzysztof Krawczyk. Tam powstały wszystkie nasze płyty oprócz tych z muzykę na żywo. Zaraz na początku nagraliśmy płytę „Wybierz Chrystusa”. To połączenie starych pieśni opartych na bębnach. Kolejna płyta to „Tańcem chwalmy Go”. Tam jest właśnie piosenka „Tańcem chwalmy Go” i „Błogosławcie Pana”. Potem powstała Koronka do Bożego Miłosierdzia. Ona była nagrywana podczas modlitwy na Jamnej i dzięki tej płycie czuję się najszczęśliwszy, dlatego że ta koronka jest śpiewana przez wszystkich ludzi na całym świecie. I jest tłumaczona na różne języki. Ludzie nawet nie wiedzą, że ją napisali Siewcy, ale ją śpiewają. I to jest najważniejsze. Potem była płyta „Nie lękajcie się!” z piosenką zapraszającą papieża Benedykta do Polski „Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi”. I ostatnia płyta „Nasze oczekiwanie”, która została nagrana specjalnie na tegoroczne Światowe Dni Młodzieży. Tam znajduje się pieśń „Jezu, ufam Tobie”, która była też wykonywana podczas Światowych Dni Młodzieży.
W tym roku otrzymaliście nagrodę Feniksa. Czym jest ta nagroda dla was?
P.Z.: My nigdy nie przywiązujemy wagi do nagród, bo najważniejsza jest ta nagroda w niebie, ale rzeczywiście, patrząc tutaj na ziemi, to cieszymy się z tego, że możemy sprawiać radość ludziom poprzez naszą muzykę. Rozmawiamy w dniu śmierci ojca Tomasza Alexiewicza i kiedy się wchodzi na jego facebookowy profil, to jest płyta „Siewcy Lednicy”. I to jest piękne, że słuchają jej nie tylko młodzi, ale także kapłani, zakonnicy, ale i ludzie zagubieni, którzy niewiele mają wspólnego z muzyką chrześcijańską.
A.Ch.: Nie gonimy za nagrodami i nie startujemy w konkursach. To nie jest nasz cel, ale oczywiście jest nam bardzo, bardzo miło, kiedy ktoś doceni i zauważy, że muzyka chrześcijańska w Polsce ma swoją jakość, że jest akceptowana przez ludzi, że jest to coś, z czego Polska może być też dumna. W tym roku, gdy przyjechały do Polski miliony młodych ludzi i utwory Siewców były wykonywane przez główny chór i główną orkiestrę ŚDM, okazało się, że wspólnie stworzyliśmy coś, co jest warte rozprzestrzenienia dalej i jest wizytówką polskiej muzyki chrześcijańskiej. Dobra chrześcijańska muzyka to ta, która niesie słowo Chrystusa. Od niedawna nasze piosenki śpiewają Eskimosi w Kanadzie. Tam są polscy oblaci i oni uczyli ich pieśni Siewców. Właśnie dostałam do autoryzacji przekład naszych piosenek na język chiński. Napisała też dziewczyna z Syberii i chłopak z Niemiec, który chce pieśń „Jezu, ufam Tobie” uczynić hymnem swojej wspólnoty. Takie rzeczy się dzieją.
Jakie macie plany na przyszły rok?
P.Z.: Są bogate. Kalendarz jest już zapełniony 15 koncertami i pojawia się wiele kolejnych pytań, ale mamy też plany rodzinne, bo w sierpniu córka wychodzi za mąż, więc musimy trochę odpuścić. Jest rzeczywiście wielkie zainteresowanie muzyką lednicką i w Polsce i za granicą, co nas niezwykle cieszy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mówi się nie tylko o Siewcach, bo nawet byśmy nie chcieli, żeby się mówiło nie tyle o Siewcach, co o całym dziele o Lednicy.
Jednym z głównych punktów przyszłorocznego programu jest 21. Spotkanie Lednickie w pierwszą sobotę czerwca. Jego hasło brzmi „Idź i kochaj” Musimy je promować. Za chwilę pojawi się nowa piosenka z refrenem „Idź i kochaj”, nowa muzyka, która w kwietniu, w maju brzmieć już będzie w całym kraju.
Co rok jesteśmy w Niemczech. Graliśmy na Litwie, w Czechach i na Słowacji i w Chicago. Kontynuować będziemy też koncerty z okazji urodzin ojca Jana Góry. Chcemy, aby te koncerty były podziękowaniem dla przyjaciół Lednicy. Ojciec Jan zawsze dziękował i doceniał każdą najdrobniejszą pomoc.
Zaczęliśmy od tego, że prawie nie wykonujecie kolęd.
P.Z.: Ja nie za bardzo lubię kolędy.
Nie wierzę!
P.Z.: Prawie nie wykonujemy kolęd i nie nagraliśmy żadnej płyty i nie planujemy takiej.
Dlaczego?
P.Z.: Dlatego, że kolędy były już wykonywane na tysiąc sposobów i powiem uczciwie, przesłuchując te tysiące, rzeczywiście trochę mam dosyć tego różnego wydziwiania. Jeżeliby kiedykolwiek miała powstać płyta kolędowa, to z takimi, które w ogóle nie są znane.
Czyli?
P.Z.: Z takimi, których ludzie nie znają. Nie zostały odkryte. Nie przez nas napisane, ale nieznane, zapomniane. Nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
A.Ch.: Ale bardzo lubimy okres Wielkiego Postu i od kilku już lat przygotowujemy materiał wielkopostny „Gorzkie żale”, na które zostaliśmy w zeszłym roku zaproszeni przez DA franciszkanów na placu Bernardyńskim w Poznaniu. W nadchodzącym Wielkim Poście też będziemy tam gościć i mamy nadzieję, że wyjdzie z tego kawałek dobrej muzyki do wspólnej modlitwy.