Kiedy wypraszamy?
Gdy właściciel wypożyczalni aut dowie się, że klient chce wykorzystać jego auto do napadu, to czy ma prawo odmówić mu pojazdu? Wydaje się, że nie tylko ma takie prawo, ale i obowiązek. Inaczej może być oskarżony o współudział.
Podobnie jest, gdy użyczamy strony internetowe czy social media. Jeśli są wykorzystywane do popełnienia przestępstwa, nie tylko wolno, ale i trzeba zablokować przestępców. To jest dość jasne, gdy mamy do czynienia z uzasadnionym podejrzeniem usiłowania popełnienia przestępstwa. Bardziej skomplikowany jest casus odmowy użyczenia, gdy motywowana jest tylko emocjami, uprzedzeniami, plotkami. Można wtedy zarzucać dyskryminację. Jest tak, gdy chodzi o jakąś publiczną usługę, która powinna być ogólnie dostępna, a właściciel kogoś blokuje, bo mu się nie podobają jego poglądy. Teoretycznie jest to klarowne rozróżnienie. W praktyce jednak nie zawsze jest łatwo stwierdzić, czy głoszenie pewnych opinii jest czy nie jest nawoływaniem do łamania prawa.
Inaczej jest, gdy ktoś chce wykorzystać np. nasze prywatne mieszkanie do rozpowszechniania swoich poglądów. Tu nie musimy doszukiwać się wzywania do przestępstwa, by móc go z niego wyprosić. Wystarczy, że nam się nie podoba treść lub sposób jej przedstawiania.
Na moim koncie mam prawo usuwać posty, komentarze, „znajomych” i nie muszę się z tego tłumaczyć.
Choć ja osobiście zachęcałbym, o ile to możliwe, do tłumaczenia, czemu coś usunąłem. Najczęściej może to być pouczające i jednocześnie może dodawać odwagi tym, którzy nie potrafią się zdobyć na takie „cięcia”, choć uważają, że byłyby słuszne.
Wyproszenie gościa z domu, usunięcie go z konta itp. są nieraz przedstawiane jako cenzura godząca w wolność słowa. Ale to nie jest cenzura prewencyjna (charakterystyczna dla reżimów i organizacji totalitarnych), czyli zatrzymująca teksty, zanim zostały opublikowane. To nie jest nawet autocenzura redakcyjna. Tu chodzi po prostu o reakcję na coś, co już zostało wygłoszone.
Pewnie, że najlepiej byłoby polemizować. Jednak tak bywa, że polemika jest niemożliwa, bo: nasze konto zalewa fala wpisów anonimowych lub generowanych przez maszyny; gość w naszym domu stał się agresywny lub wulgarny; odmawia się nam możliwości wyjaśnienia; poziom insynuacji stał się tak absurdalny, że słów brak…
Co wtedy robić? Wypraszać. A zwłaszcza wypraszać, gdy trzeba kogoś bronić, gdy mamy do czynienia z nikczemnym kłamstwem, z niszczeniem ludzi.
Jest coś takiego jak „obrona konieczna”. Mogę zabić agresora, jeśli inaczej nie da się zapobiec zabójstwu. Hejt niszczy ludzi i społeczeństwa. Kiedy bronię przyzwoitych i przyzwoitości, to mogę wypraszać.