Kiedyś śpiewał o „forfiterze”. Dziś CeZik pisze dla dzieci
9 lat temu stał się jedną z pierwszych gwiazd serwisu YouTube w Polsce, gdy w pomysłowy sposób przerabiał słynne przeboje muzyki. CeZik mówi, ile zarabia się na śpiewaniu w sieci, czy dzieci są wybredniejsze niż dorośli oraz... czy zamieszkałby w centrum handlowym.
Słyszałeś o parze młodocianych idoli mediów społecznościowych, którzy zamieszkają w centrum handlowym?
Nie słyszałem. A co to za ludzie?
Myślałem, że ty mi powiesz.
Nie moje klimaty. Nie kumam tego.
A zastanawiałeś się, po co to, poza reklamą galerii handlowej?
Chodzi chyba tylko o rozgłos. Nie sądzę, żeby komuś zależało na jakimś efekcie socjologicznym. Taki „Big Brother” wśród sklepów.
Jako tzw. jutuber też masz fanów z gimnazjum?
Nie mam pojęcia. Jak grałem koncerty, przychodzili ludzie w przeróżnym wieku.
Może dopiero sobie ich wychowujesz, bo teraz piszesz utwory edukacyjne dla dzieci.
Nadal tworzę na YouTube, teraz na kanale NutkoSfera. Może za 10 lat dzieci będą coś rozumieć z mojej poprzedniej twórczości.
Kiedyś komponowałeś zabawne, popularne w internecie piosenki, byłeś też talentem w programie Szymona Majewskiego. Co się zmieniło?
Dużo. Rozkręciłem tę działalność. Zagrałem wiele koncertów solowych w całej Polsce. W klubach, domach kultury. Bardzo fajne przeżycie. Powstało parę kolejnych hitów na YouTube. Ostatecznie trochę to przygasło, nie do końca nadążam za trendami interne-towymi młodych ludzi. Rodzina mi się rozrasta, zacząłem realizować nowe pomysły.
Łatwiej jest pisać dla dzieci?
Znacznie łatwiej. Ale w internecie jest tyle rzeczy dla dzieci, że ciężko się przebić, a dzieci są bardziej wybredne niż dorośli.
Skąd więc pomysł, by śpiewać dla najmłodszych?
Przeglądając różne treści dla dzieci w polskim internecie odkryłem, że brakuje materiałów muzycznych na nieco wyższym poziomie. Większość to grane na milion sposobów starocie typu „Wlazł kotek...”. Chciałem też nagrać coś dla swojego 1,5-rocznego syna, coś bardziej ambitnego niż to, co dziś oferuje większość kanałów YT. Uważam, że nawet tak małe dzieci można muzycznie edukować.
Testujesz na synu swoje utwory?
Tak, ale Leon słucha bardzo różnej muzyki, nie tylko dla dzieci.
Jaka musi być piosenka dla dziecka?
Moim zdaniem, nie musi mieć w sobie niczego szczególnego, tylko prostą, chwytliwą melodię i łatwy tekst. To aranżacja utworu sprawia, że jest zjadliwy lub nie. Dzieci najczęściej słuchają tego, co puszczają im rodzice, więc tak naprawdę to rodzice w dużej mierze kształtują gust dziecka. Wierzę, że to działa już od najmłodszych lat. Kto wie, może nawet ma to wpływ na osobowość dorosłego.
Jesteś jutuberem zawodowym?
Raczej hobbystycznym, bo zarabiam niewiele pieniędzy w porównaniu z zawodowcami. Przede wszystkim jestem muzykiem i z tego żyję. Czasem udzielam się lektorsko. Nie jest to łatwa praca, gdy nie jest się na fali.
A ile zarabiają zawodowcy internetowi?
Topowi w Polsce nawet z kilkadziesiąt tys. zł miesięcznie. Kilkanaście tys. to osiągalne pieniądze dla autorów popularnych kanałów.
YouTube to dobre miejsce pracy?
Tak, ale trzeba mieć pomysł, sporo cierpliwości i szczęścia. No i nie zawsze istnieje bezpośrednia zależność pomiędzy ambitnymi, odkrywczymi produkcjami i popularnością.
Swego czasu popularny był Wardęga, kopiujący pomysły od Francuza Remiego Gaillarda.
Często mu to zarzucano, ale podejrzewam, że i tak zarobił na wygodne życie. Ponoć dzięki filmikowi z psem przebranym za wielkiego pająka wzbogacił się o pół miliona.
Ile ty zarobiłeś? Twoje teledyski miały oglądalność na poziomie kilkunastu mln wyświetleń.
Nigdy tego nie liczyłem. W ciągu 4-5 lat może było to w sumie kilkadziesiąt tys. zł. Nigdy nie przykładałem do zarabiania wielkiej wagi, nie było to moim głównym celem. Najlepszym dowodem jest liczba propozycji reklamowych, z których nie skorzystałem.
A co miałeś reklamować?
Była oferta od sieci komórkowej, meble, sprzęt RTV. Gdy z kolei wypuściłem klip-parodię z Polakiem, który rzekomo wystąpił w brytyjskim „Mam talent” (CeZik podłożył piosenkę po polsku pod występ Irlandczyka), mnóstwo ludzi uwierzyło, że Józek Kania z Nowego Grodziska Mazowieckiego naprawdę istnieje. Pisano do mnie z prośbą o zorganizowanie koncertu Józka na dniach miasta albo czyichś urodzinach. Jeśli jednak chodzi o reklamy, to muzycznie współpracowałem tylko z producentem akcesoriów do golenia.
Kiedyś Tadeusz Nalepa sprzedał piosenkę do reklamy żyletek i mówiono, że sprzedał się cały.
Tak bywa. Nie żałuję, że odmawiałem tyle razy. Może w przyszłości to się zmieni.
Dziś masz agenta, który cię reprezentuje. Założyłeś firmę, jak niektórzy jutuberzy?
Firmy nie założyłem. Działam w czymś na kształt partnerskiej sieci, Video Brothers, która współpracuje z YT i reprezentuje twórców wirtualnych w świecie zewnętrznym.
W nim ludzie rozpoznają cię na ulicach?
W przeszłości zdarzało się często i były to wyłącznie pozytywne reakcje. Na szczęście nikt nie piszczał na mój widok, jak na niektórych idoli młodocianej widowni.
Może twój syn będzie sławny dzięki nagrywaniu filmów ze swoich przygód w grach komputerowych. Wtedy powie ci, jakie to uczucie.
Mam nadzieję, że jednak tak nie będzie, tak jak mam nadzieję, że nie będzie słuchał Popka. Choć oczywiście to musi być autentyczna przyjemność - całymi dniami grać na komputerze i jeszcze na tym zarabiać.
A co powiesz synowi, jeśli i jemu kiedyś zaproponują zamieszkanie w centrum handlowym?
Jeśli będzie niepełnoletni, to powiem mu, żeby siedział w domu. Jeśli będzie dorosły, będę mógł tylko odradzać.
CeZik
Właściwie Cezary Nowak. Rocznik 1985. Gliwiczanin. Absolwent Politechniki Śląskiej. Wokalista, multiinstru-mentalista, kompozytor. Jedna z pierwszych polskich gwiazd serwisu YouTube. Popularność zdobył m.in. coverami znanych przebojów śpiewanymi od tyłu (do swojego programu w TVN zaangażował go Szymon Majewski), utworem „Forfiter Blues” na podstawie słynnego filmiku z Polakiem karmiącym aligatora, a także projektem „KlejNuty” polegającym na miksowaniu wypowiedzi znanych osób i tworzeniu z nich piosenek. Obecnie pisze utwory dla dzieci.