Kierowca walczy o sprawiedliwość: 80 czy 112 km na godzinę? Są wątpliwości związane z policyjnym radarem, sąd ponownie rozpozna sprawę
Sąd Okręgowy w Gliwicach uchylił wyrok sądu rejonowego, który uznał, że jeden z kierowców z województwa śląskiego jest winny przekroczenia prędkości. Miał mieć na liczniku aż 112 km/godz.
Kierowca jechał z żoną ulicą Pszczyńską w Gliwicach, w rejonie węzła Sośnica, i widział, że samochody jadące w drugą stronę są kontrolowane przez drogówkę. - Nagle musieliśmy zawrócić i wiedząc, że kawałek dalej stoją policjanci, zjechałem na prawy pas, a wyprzedziły mnie auta jadące drugim pasem - opowiadał kierowca. Był zdziwiony, gdy policjanci stwierdzili, że przekroczył prędkość. Mandatu nie przyjął.
Pan Marek (imię kierowcy zostało zmienione) był przekonany, że jechał z prędkością 80 kilometrów na godzinę, a policjanci z gliwickiej drogówki twierdzili, że miał na liczniku aż 112 kilometrów na godzinę. Później okazało się, że policjant, który zatrzymywał kierowcę, to jeden z... aresztowanych funkcjonariuszy gliwickiej drogówki, Rafał P.
Tego dnia razem z nim pełnił służbę Marcin Sz., który również został niedawno aresztowany (trzeci zamieszany w tę aferę korupcyjną policjant to, zdaniem prokuratury, Patryk Ś.).
Jak wynika z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, funkcjonariusze mieli otrzymywać różne kwoty. Pomimo tego, że ujawnili wykroczenie, nie wykonywali w związku z tym żadnych czynności.
Dochodziło również do takich sytuacji, że funkcjonariusze informowali zatrzymanych o innej niż faktycznie obowiązująca (najczęściej niższej) dopuszczalnej na danym odcinku prędkości.
Wtedy kierowcy słyszeli, że mają wybór: albo pożegnają się z prawem jazdy, albo dadzą łapówkę...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień