Kinderćpuny mogą się nawet narkotyzować dezodorantem
Walka z „dopalaczami” daje efekty. Śmiertelnym zagrożeniem dla dzieci mogą być jednak zwykłe substancje z naszej kuchni, łazienki czy domowej apteczki. Po fali zatruć dopalaczami część narkomanów wróciła do stosowanych wcześniej specyfików.
W sobotę (16 listopada) w szpitalu w Jeleniej Górze, po 3 godzinach nieudanej reanimacji, zmarł 11- letni chłopiec. Według pierwszych ustaleń policji, chłopiec razem ze swoją 13- letnią kuzynką kupili dezodorant, żeby razem eksperymentować. W pustostanie odurzali się gazem z dezodorantu, aż chłopiec poczuł się źle i poszedł po pomoc. Dziewczynka też trafiła do szpitala, jej życiu nic nie zagraża.
- Wynalazczość i inwencja dzieci i młodzieży, co można wykorzystać do odurzania się, jest nieograniczona - komentują zgodnie terapeuci i lekarze. Na Opolszczyźnie znany jest przypadek zatrucia gazem do produkowania bitej śmietany w sprayu. Do odurzania się wykorzystywane są kleje, lakiery, rozpuszczalniki, gaz z zapalniczek, środki chemiczne do dezynfekcji, a nawet proszek do prania czy proszek do pieczenia. Dawniej korzystali z tego więźniowie bez dostępu do narkotyków. Dziś po domową chemię, groźną dla zdrowia, sięgają dzieci - kinderćpuny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień