Kinga potrzebuje profesjonalnej protezy, by pracować w zawodzie mechanika. Na razie sztuczną rękę zrobili dla niej koledzy
Kinga od lat interesuje się motoryzacją, dlatego wybrała kierunek: technik pojazdów samochodowych. Aby jednak pracować w swym wymarzonym zawodzie, potrzebuje profesjonalnej protezy ręki. Nim jednak uda się taką protezę zakupić, z pomocą pośpieszyli koledzy ze szkoły.
Trzej uczniowie jarosławskiego technikum w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących im. Stefana Banacha kilka miesięcy pracowali nad wykonaniem mechanicznej protezy ręki dla swojej szkolnej koleżanki. Inicjatywą młodych konstruktorów zainteresowały się media regionalne i ogólnopolskie.
Kinga, także uczennica ZSTiO, ma już mechaniczną protezę, którą wykonali jej koledzy. Teraz uczniowie technikum chcą jeszcze udoskonalić protezę, instalując w niej procesor i moduł elektroniczny. Dzięki swej pracy, zapałowi i pasji bardzo ułatwili swojej koleżance życie.
Ręka z drukarki
Uczniowie zaprojektowali i wykonali protezę ręki z pomocą drukarki 3D z filamentu, czyli materiału, który jest wykorzystywany w tego typu urządzeniach. Choć drukowanie protezy brzmi prosto, zadanie nie było łatwe. Wymagało sporej wiedzy technicznej, elektronicznej i informatycznej. Sam proces projektowania jest już sporym wyzwaniem. Prace trwały znacznie dłużej, niż uczniowie i ich opiekun początkowo sobie zaplanowali.
Artur Czyrny, uczeń 4 klasy, projektował elementy ręki w specjalistycznych programach. Damian Kobyliński z 1 klasy drukował poszczególne elementy protezy, a Jakub Nowotarski, także z 1 klasy, zajmuje się przekształceniem ręki mechanicznej w elektroniczną. Wszystkie te trzy elementy wspólnej pracy uczniów są trudne, skomplikowane i wymagały ścisłej współpracy uczniów, którymi opiekuje się nauczyciel Artur Tutka.
- Dla mnie największą zaletą tej całej sytuacji jest to, że uczniowie z różnych branż, bo była tam branża mechaniczna, elektroniczna i informatyczna, dzięki opiece nauczyciela potrafili zaplanować, wykonać i finalnie stworzyć coś wspólnego - podkreśla Adam Tomaszewski, dyrektor ZSTiO w Jarosławiu. - My nie jesteśmy ośrodkiem badawczym, który ma wielkie miliony. Robimy to sposobem chałupniczym. Nie mówimy, że czegoś nie da się zrobić, bo na to potrzeba pieniędzy, tylko szukamy sposobów odpowiednich do naszych możliwości.
Nauczyciel Artur Tutka i jego uczniowie przyznają, że wszystko robili metodą prób i błędów. Dzisiaj, dzięki mechanicznej protezie ręki, Kinga prostując swoją rękę w łokciu, może zaciskać palce w protezie, a zginając rękę, prostować w niej palce. Uczniowie chcą teraz, żeby proteza była jeszcze bardziej komfortowa dla Kingi. Ich nauczyciel założył zbiórkę internetową. Chcieli uzbierać tysiąc złotych, szczególnie na zakup filamentu. Po zaledwie dwóch dniach na koncie były już dwa tysiące złotych. W ciągu najbliższych tygodni ich proteza z mechanicznej zamieni się w elektroniczną. Co to oznacza?
- Finalny koszt naszej protezy wyniesie pewnie ok. 200 zł, nie licząc filamentu, którego zużywamy dużo, bo każdy wydrukowany prototyp to jedna jego szpula, której koszt waha się od 120 do 200 zł - wyjaśnia Artur Tutka. - Właśnie teraz po feriach ruszamy z udoskonaleniem naszej protezy. Oprócz modułu elektronicznego, który zostanie w niej umieszczony, pokryjemy ją materiałem, który imituje ludzką skórę. Prawdopodobnie trzeba będzie połączyć dwa materiały. Jeden bardziej sztywny, drugi miękki. Znaleźliśmy dobry filament w USA, ale jego temperatura rozgrzewania jest inna niż w naszej drukarce, przydałoby się więc wymienić ją na lepszą, na co nas teraz nie stać. Znaleźliśmy jednak zamiennik.
Ręka będzie teraz przeprojektowana tak, aby nie uwierała dziewczyny w żaden sposób. W elektronicznej części szkolnej protezy znajdzie się procesor, który będzie sterował jej elementami. Aby elektronika zadziałała, Jakub napisał w języku C++ program do jej obsługi. W ręce elektronicznej Kinga nie będzie musiała wkładać tyle siły, ile w mechanicznej. Nie będzie potrzeby zginać własnej ręki w łokciu, aby zaciskać palce w protezie, wystarczy delikatny ruch. Całą pracę wykona za nią tzw. serwonapęd.
- Trudne zadanie to zebranie sygnału elektrycznego z mięśnia uczennicy. Nie kształcimy w zawodach medycznych i sami musimy nauczyć się zasad działania ludzkiego organizmu. Na szczęście pomaga nam w tym student piątego roku medycyny z Lublina, który napisał do nas na Facebooku po tym, jak przeczytał o naszych działaniach. Odpowiada nam na pytania i wysyła swoje prace badawcze - opowiada Artur Tutka.
Szkolni konstruktorzy chcą włożyć do swojej protezy procesor i zaprogramować go tak, aby na podstawie sygnału z mięśni mógł wzbudzić serwonapęd. Ten z kolei pobudzi linki, które są odpowiedzialne za zginanie palców, a więc przy delikatnym ruchu ręką zostaną poruszone mięśnie i palce będą się zginać.
- Na końcówce palca zamontowany będzie czujnik nacisku, który nie pozwoli na zerwanie cięgien podłączonych do serwonapędu - dodaje nauczyciel ZSTiO.
Cały projekt i wszystkie dane dotyczące wykonania tej protezy zostaną po zakończeniu pracy umieszczone w internecie, ponieważ konstruktorzy z jarosławskiego „mechanika” chcą, żeby ich praca mogła być wykorzystana przez innych.
- Chcemy oddać to ludziom, bo nie każdego stać na bardzo drogie protezy, więc może to być jakieś rozwiązanie dla ludzi borykających się z podobnym problemem co Kinga - mówi Artur Tutka.
Profesjonalna proteza pomoże spełnić marzenia
Takiej właśnie drogiej, wykonanej przez profesjonalistów protezy będzie potrzebować Kinga, która jest teraz w 4 klasie technikum pojazdów samochodowych, aby mogła w przyszłości pracować w swoim wymarzonym zawodzie.
Zakup profesjonalnej protezy nie będzie jednak łatwy, dlatego niedługo zostanie ogłoszona w internecie zbiórka na ten cel. Koszt to 180 tys. zł.
- Jest to tak zwana proteza bioniczna - mówi Artur Tutka. - Technologia użyta w takiej protezie w porównaniu z naszą jest kosmiczna. My jesteśmy tylko szkołą i zrobiliśmy tyle, ile możemy. Nie kształcimy jednak u nas w kierunkach medycznych. Potrzebna więc była diagnoza specjalistów. Kinga była niedawno w Krakowie, gdzie spotkała się z ortopedami. Sprawdzano, jak sprawowałaby się u niej taka zaawansowana technologicznie, profesjonalna proteza. Gdyby ją miała, mogłaby spełniać swoje marzenia i pracować w mechanice samochodowej. Sama taka proteza kosztuje 150 tys. zł, ale do tego jeszcze potrzebny jest specjalny hak za 30 tys. zł. Taka ręka będzie dla niej niezbędna, aby mogła w przyszłości spełniać się i realizować się zawodowo.
Artur Tutka, jej wychowawca, podkreśla, że Kinga jest niesamowicie ambitną i zdolną dziewczyną.
- Wierzymy, że uda się jej taką protezę zdobyć - mówi nauczyciel. - Na razie będzie pomagać jej nasza proteza, wykonana w szkole.
Nie widzę się w innym zawodzie
Kinga przyznaje, że motoryzacja jest jej pasją i z tą dziedziną chce związać swoją przyszłość.
- Nie chciałam iść na kierunek, którym się nie interesuję, tylko dlatego, że tak wypada. Wiedziałam, że w innej dziedzinie nie będę szczęśliwa. Rodzice martwili się, czy sobie poradzę, ale wspierali mnie w moim wyborze. Nie widzę się w żadnym innym zawodzie. Musi być związany z samochodami - podkreśla uczennica 4 klasy technikum w zawodzie technik pojazdów samochodowych.
Kinga ukończyła w szkole wiele kursów specjalistycznych, w tym również kurs spawacza elektrodą otuloną I i II stopnia. Zdała też wszystkie egzaminy zawodowe.
Artur Tutka mówi, że dziewczyna nie ma ręki od urodzenia, ale ma silny charakter i osobowość, co pozwala jej radzić sobie z życiowymi trudnościami.
- Kiedy Kinga przyszła do nas z gimnazjum, wiedzieliśmy, że jej decyzja była podyktowana tym, że zawsze interesowały ją zawody mechaniczne - opowiada wychowawca Kingi. - Była jedyną dziewczyną w klasie technika pojazdów samochodowych. Bardzo mi pomagała przez te lata, pilnuje tej mojej klasy, stawia chłopaków na baczność, a oni wiedzą, że nie mają prawa się do kobiety źle odezwać. Teraz kończy czwartą klasę i podjęła decyzję, by iść na studia i rozwijać swoje umiejętności, a potem znaleźć pracę. Jednak bez tej bardzo zaawansowanej protezy pracodawcy mogą mieć wątpliwości, czy sobie poradzi.