W przedwojennym Białymstoku zawsze funkcjonowało kilka kin. Jedne znikały z mapy miasta (np. Modern), inne się pojawiały (Świat). Przez cały czas, od początku lat 20. po schyłek 30. trwało tylko kino Apollo, mieszczące się przy ul. Sienkiewicza 22 pod 22, własność rodziny Wajnsztadtów.
Interes prowadził najpierw Mosze Wajnsztadt, szanowany wielce w sferach handlowych. Po jego śmierci w 1923 r. kino przeszło na żonę Frumę, a ta udzieliła wszelkich pełnomocnictw do kierowania przedsiębiorstwem synowi Beniaminowi. To był doświadczony filmowiec. Swoje kontakty z kinematografem zaczynał jeszcze przed I wojną światową. Później zdobył poważania w Polsce i na całym świecie. Znano go w amerykańskich wytwórniach Metro Goldwyn Mayer i Warner Bros. Robił wszystko, ażeby Apollo dostarczało rozrywkę kinową na najwyższym poziomie i było ważnym miejscem kulturalnym dla białostoczan. W listopadzie 1936 r. nastąpił jednak poważny konflikt pomiędzy Beniaminem Wajnsztadtem a częścią jego klienteli.
A wszystko zaczęło się tak. Od 30 października w całej Polsce trwały Dni Oszczędności. Białostocki Komitet ich obchodów, w którego skład wchodzili ks. dziekan Aleksander Chodyko, starosta Mossaczy, dyrektor Banku Polskiego Klepaczko oraz inni znani obywatele, przygotował ulotki i ułożył odezwę, którą pragnął rozpowszechniać. Wybrano do tego celu różne miejsca publiczne, w tym kina. Wszystkie instytucje odniosły się do inicjatywy życzliwie. Właściciele kin Świat, Gryf czy Modern zezwolili na dowolną agitację w przerwach między seansami i przed kasą biletową. Tylko dyrektor Apolla okazał się niezbyt chętnym do współpracy. Miał przyjąć wysłannika Komitetu bardzo arogancko. Zezwolił co prawda na odczytywanie odezwy w swoim kinie, ale dokonał ocenzurowania jej treści. Chciał by usunięto niektóre zdania. Zwłaszcza powtarzający się zwrot „naród polski”. To mocno oburzyło zwolenników haseł oszczędzania. 8 listopada polskie organizacje, m.in. Katolickie Stowarzyszenie Kobiet i Stowarzyszenie „Zjednoczenie” ogłosiły bojkot kina Apollo. Wezwały do niego wszystkich swoich członków i całą patriotyczną ludność Białegostoku.
8 XI 1936 r. Bojkot kina, a w zamian „Ada to nie wypada”
Przeciwko Wajnsztadtowi wytoczono armaty. Padł zarzut jego kolaboracji z bolszewikami, którzy okupowali Białystok w 1920 r. Gromko grzmiał przewodniczący Komitetu Dni Oszczędności Karol Wolisz, wiceprezes Sądu Okręgowego: „Właściciel kina Apollo chyba zapomniał, że mieszka w Polsce”. Oprócz bojkotu osoba Wajnsztadta została zaskarżona do Koła właścicieli kin woj. warszawskiego, białostockiego i nowogródzkiego. Stąd sprawa trafiła do Zarządu Związku Polskich Zrzeszeń Teatrów Świetlnych w Warszawie. 15 grudnia zarząd ów ogłosił, że właściciel kina Apollo nie złamał prawa odmawiając rozpowszechniania ulotek. Również sprawa podejrzeń o jego kontakty z władzą bolszewicką została w 1921 r. umorzona. Wobec tego uznał wniesione zarzuty za bezpodstawne. Ponieważ jednak mogło dojść do niedopełnienia przyjętych na siebie ustnie zobowiązań Komitetu Dni Oszczędności, Warszawa nakazała B. Wajnsztadtowi wpłacić 200 zł na cele społeczne. Na bojkot rozsierdzonych działaczy katolickich Beniamin Wajnsztadt, wytrawny znawca kina i widzów, odpowiedział po swojemu. Zakontraktował na ekran Apolla najnowszy szlagier „Ada to nie wypada”. Reklamowany jako „musująca humorem, werwą i wesołą piosenką polska komedia muzyczna”. Jako nadprogram poszedł filmik o pobycie Naczelnego Wodza Marszałka Edwarda Śmigłego Rydza we Francji. „Ada” szła w Apollo z powodzeniem przez cały tydzień. Wyświetlano 4 senase dziennie, od godz. 17 do 22. Kasa była pełna. Miłość białostoczan do sztuki filmowej zwyciężyła.