Klęska naszego Kościoła [rozmowa]
Rozmowa z dr Pawłem Załęckim, socjologiem i antropologiem kultury.
- Po premierze filmu braci Sekielskich nie wierzył pan – i słusznie – że polscy biskupi zdecydują się na oczyszczenie własnych szeregów. Skończyło się na okrągłych słówkach.
- W większości Kościołów na świecie, w których dochodziło do ujawniania przestępstw seksualnych, nic nie działo się samo i bez zewnętrznych nacisków. Żaden z kościołów nie oczyszczał się wewnętrznie z własnej inicjatywy. Nawet poważne oskarżenia poparte zeznaniami świadków to było za mało jako impuls do zmian. Dopiero silna presja wymuszała zaangażowanie Stolicy Apostolskiej. Nic nie wskazywało na to, żeby w Polsce działo się inaczej. Gdyby polscy biskupi chcieli coś zrobić, to przystąpiliby do oczyszczania własnych szeregów dużo wcześniej. Film „Tylko nie mów nikomu” zwiększył presję społeczną, ale nie powiedział nic nowego na temat pedofilii w Kościele.
- Dla ofiar księży, części wiernych i dziennikarzy nadzieją miał być arcybiskup Scicluna, który w piątek spotkał się z biskupami. I nic.
- Arcybiskup Scicluna został zaproszony przez Konferencję Episkopatu Polski nie po to, żeby zrobić porządki z pedofilią w polskim Kościele, tylko przyjechał tu w charakterze doradcy związanego z tą problematyką. Miał być poniekąd dopełnieniem cyklu szkoleń organizowanych dla duchownych w kraju. W Kongregacji Nauki Wiary Charles Scicluna jako sekretarz pomocniczy pełni funkcję prokuratora do zadań specjalnych. Tylko że nie w tym charakterze do nas przyjechał. Musi mieć upoważnienia od papieża, żeby działać, jak w przypadku pedofilii w Kościele w Chile. Tam po jego sprawozdaniu do dymisji podał się cały episkopat. I część dymisji papież przyjął. To nadal jest możliwe. Także u nas.
- „Ludzie są rozzłoszczeni i oczekują, że Kościół będzie zdolny do zapewnienia dzieciom i młodym ludziom bezpieczeństwa” – powiedział abp Scicluna w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Czyli ma świadomość zła w Kościele.
- Tylko powtórzę, on przyjechał do Polski w innym charakterze. Co nie znaczy, że się nie rozglądał czy nie poprosił o konkretne dokumenty. Jego najważniejsze osiągnięcia prokuratorskie dotyczą Stanów Zjednoczonych i Chile. Podanie się do dymisji całego episkopatu w Chile uratowało tamten Kościół. Chilijczycy wyszli protestować na ulice, a upublicznianie kolejnych przestępstw księży i biskupów powodowało, że narastała wściekłość wiernych. W Chile presja była nieporównywalna z tym, z czym mamy do czynienia w Polsce.
- Arcybiskup Scicluna pochwalił polskich biskupów za dobre wytyczne, ale z ich strony nie ma konkretnego działania!
- To jest jak z prawem o ruchu drogowym. Przepisy są dobre, a to, co dzieje się na drogach, wola o pomstę do nieba. Papież Franciszek od 1 czerwca zaostrzył przepisy na temat ścigania przestępstw seksualnych wśród duchownych. Biskupi muszą zawiadamiać Watykan i świeckie organa ścigania o tego typu przestępstwach. Póki co w tym zakresie niewiele się u nas dzieje.
- Ostatnio arcybiskup Gądecki miał nakaz wydać kościelne dokumenty organom ścigania. Nie dał, bo nie, a później powiedział, że są w Watykanie. W diecezjach na Zachodzie służby dokonywały drobiazgowych przeszukań w kuriach. W Polsce widzimy kpiny z prawa.
- Polska prokuratura nie podejmuje takich działań. Na Zachodzie było inaczej. Bez tego Kościół się nie oczyści. Chyba nawet wymiana pokoleń wśród biskupów nie doprowadzi do oczyszczenia sytuacji. Młode pokolenie duchownych wychowywane jest w klimacie ochrony za wszelką cenę instytucji Kościoła i wszystkiego, co jest z nią związane. Kto ich inaczej wychowa? A ofiary patrzą i nie dostrzegają radykalnych zmian. Przeprosiny części biskupów niczego tu nie zmienią. Ciągle jeszcze można usłyszeć prymitywne odpowiedzi, że to atak na Kościół. Ofiary zostały skrzywdzone. Kościół ponosi odpowiedzialność, a winni muszą być ukarani zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem karnym. Chciałbym, żeby Scicluna pojawił się w Polsce w charakterze prokuratora. Wiemy, że potrafi rozstawiać hierarchów po kątach. Tylko że decyzję w tej sprawie musi podjąć papież Franciszek. Mamy do czynienia z poważną porażką naszego Kościoła. Bardzo wiele środowisk katolików nie reaguje odpowiednio na dziejące się zło. Choć ten problem nie dotyczy tylko Kościoła rzymskokatolickiego.
- Smutne i przerażające.
- Konkretni duchowni po udowodnieniu win powinni być pozbawieni urzędu lub wydaleni ze stanu kapłańskiego. Biskupi powinni przekazywać wszystkie dokumenty w ręce świeckiego wymiaru sprawiedliwości, choć i on jest bardzo opieszały. Działa tak samo wolno, jak powoli mielą młyny Boże. Bez jasnych sygnałów nawrócenia, zadośćuczynienia i oczyszczenia Kościół jeszcze bardziej straci nie tylko wizerunkowo, ale zacznie się gwałtownie kurczyć liczba wiernych. Ten problem bardzo poważnie dotknął wielu świeckich mających do tej pory bardzo pozytywnie emocjonalny związek z Kościołem. Jak nic się nie zmieni, to oni odejdą i nie tyle od wiary co od instytucji wywołującej tyle wątpliwości.