Klienci zwalniają pracowników [wykres]
Nie potrzebują kasjerów, by zlecić przelew, kupić lokatę i wziąć kredyt. Bo często robią to w internecie.
„Gdy czytam e-maile od przełożonych o kredytach, kontach, funduszach, braku wykonania planów, chce mi się wyć do księżyca” - pisze „Krystyna11” na forum naszej Strefy Biznesu. - „Sztuczne robienie planów to jedno, ale gorzej jest z kredytami. Mniej ludzi je dostaje, bo nie mają zdolności kredytowej. Ciągle przychodzą odmowy z centrali. Bywa, że gdy klient o tym usłyszy, obrzuca mnie wyzwiskami. I wszystko to za, raptem, 2 tys. zł na rękę miesięcznie”.
Masowe redukcje. Trzeba ciąć koszty
Do presji związanej z rosnącymi wymaganiami sprzedażowymi w bankach, dochodzą jeszcze informacje o masowych zwolnieniach.
W ostatnim roku niemal wszystkie ograniczyły zatrudnienie. Objęły one pracowników łączących się BGŻ i BNP Paribas, Getin Noble Banku, BPH, PKO BP, Pekao SA, Raiffeisen Polbanku oraz Deutsche Banku.
To nie jest łatwy temat dla banków, skoro na pytania o dalsze plany redukcji etatów i likwidacji oddziałów, odpowiedziały nam tylko trzy, w tym dwa ogólnie, tzn. nie odnosząc się bezpośrednio do naszego regionu. - Proces restrukturyzacji zatrudnienia jest rozłożony na dwa lata i potrwa do wiosny 2017 r oku - informuje Izabela Tworzydło z biura prasowego BGŻ BNP Paribas. - Przebiega on zgodnie z planem i jest na zaawansowanym etapie. Zgodnie z porozumieniem zawartym ze związkowcami, dotyczy do 1800 osób. Nie planujemy zmian w sieci oddziałów. Po zamknięciu przeszło 120 placówek, co było konsekwencją połączenia banków, obecnie liczy ona blisko 500.
- Dostosowujemy zatrudnienie do potrzeb biznesowych i planów rozwojowych - odpowiada Agnieszka Skalska z biura prasowego PKO BP. - Jest to związane m.in. z wdrażaniem nowych technologii. W niektórych przypadkach może to oznaczać redukcję etatów, przy czym większości osób przedstawiamy nowe propozycje zatrudniania. Liczba pracowników, którzy w 2016 roku mogą być objęci zwolnieniami wyniesie maksymalnie 836 osoby.
Do sytuacji w Kujawsko-Pomorskiem odniósł się Bank Pekao SA.
- Nie prowadziliśmy i nie prowadzimy tutaj restrukturyzacji zatrudnienia - odpisała Katarzyna Karpiuk, rzecznik Pekao.
Natomiast w kraju zwolnił on 400 osób. Sytuacja tego banku budzi niepokój u pracowników. Jest na sprzedaż, co może powodować obawy. Ponadto zlikwidował oddziały w regionie, jak m.in. przy ul. Dworcowej i Długiej w Bydgoszczy.
- Nie oznaczało to zwolnień, pracownicy zostali przeniesieni do innych placówek - podkreśla Katarzyna Karpiuk.
Po co iść do oddziału? - Banki masowo tną zatrudnienie z kilku powodów. Od pewnego czasu obserwujemy postępującą konsolidację sektora finansowego, a każdej fuzji towarzyszą zwolnienia i redukcja placówek - analizuje Wojciech Boczoń, analityk portalu Bankier.pl. - Niektóre banki zwalniają, bo na skutek nowych regulacji zmieniają skalę prowadzonego biznesu. Ale jednym z najważniejszych powodów są zmieniające się preferencje klientów. Coraz więcej z nas korzysta z bankowości internetowej i mobilnej, a to w sposób bezpośredni prowadzi do zwolnień. Nie potrzebujemy już kasjerów, żeby zlecić przelew lub założyć lokatę.
Ponadto na sektor nałożono dodatkowe obciążenia. - Musimy podporządkować się mnóstwu regulacji - unijnych i krajowych. Przejawia się to w drastycznym wzroście kosztów - komentuje Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich. - Pojawił się nowy podatek. Są mniejsze zyski po obniżkach opłaty interchange. Nastąpiły ogromne wypłaty dla klientów padłych SKOK-ów z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W zeszłym roku problemy kas kosztowały branżę 5 mld zł. Nastąpiły więc podwyżki opłat do BFG. Na pomoc cały czas czekają jeszcze frankowicze, co też nie będzie dla banków za darmo.