Kloc ku pamięci? - Nie kupuję! Stulecie powrotu do Macierzy warto ocalić od zapomnienia czymś pożytecznym dla ludzi
Plac Teatralny, śluza miejska, nabrzeże Brdy, Stary Rynek, okolice hali Łuczniczka, plac Wolności, skwer Leszka Białego, Wzgórze Wolności - to miejsca, które podczas konsultacji władz Bydgoszczy z różnymi środowiskami wskazano jako godne udźwignięcia obiektu upamiętniającego 100-lecie powrotu Bydgoszczy do Macierzy. Piszę „udźwignięcia”, bo jako formę upamiętnienia pod uwagę bierze się pomnik, instalację lub rzeźbę.
Instalacja w tej trójcy najmniej przypada mi do gustu. Chciałoby się, by upamiętnienie stulecia powrotu Bydgoszczy do Polski przetrwało przynajmniej tyle samo lat. Instalacja zdaje się zaś być sezonową modą, której za ćwierć wieku, jeśli fizycznie ten czas przetrwa, nasze wnuki być może nie będą już tolerowały w reprezentacyjnej części miasta.
Pomnik i rzeźba. Jak warszawska Syrena czy Nike, albo krakowski Adam Mickiewicz na Rynku Głównym? Pomniki to czy rzeźby? Chyba jedno i drugie. Bardziej niż semantyczne dylematy niepokoi mnie jednak tak wąski wachlarz pomysłów branych pod uwagę. Patrona placu czy ulicy przy politycznej zgodzie decydentów zmienia się jedną uchwałą, po której trzeba jedynie wyprodukować i przymocować nowe tabliczki z nazwą oraz ewentualnie pozmieniać pieczątki i wpisy w stosownych dokumentach.
Likwidacja pomnika, gdy suweren uzna, że szpeci lub jest politycznie niesłuszny, wymaga kosztownych i czasochłonnych działań. Wystarczy wspomnieć Wieżę Bismarcka na Wzgórzu Bismarcka (dziś część Wzgórza Wolności). Wieża wznosiła się ku niebu na wysokość 25 metrów. Zakończona była misą ogniową o średnicy 3,5 metra i wadze około 2 ton. W misie tej zapalano zasilany gazem znicz pamięci. Niedługo cieszył oczy brombergerów. Wieżę stawiano przez sześć lat, pomiędzy 1907 i 1913 rokiem. Władza niemiecka nad miastem zakończyła się niespełna siedem lat później. A dokładnie 15 lat od uroczystego otwarcia Wieży Bismarcka została ona wysadzona za pomocą 30 ton trotylu. Jedyna dobra informacją związaną z wieżą to ta, że pozyskane po wysadzeniu monumentu kamienie i gruz wywieziono na Jachcice, gdzie posłużyły do utwardzenia terenu pod budowę elektrowni.
14 lat w wolnej Polsce przetrwały też fragmenty pomnika generała Karola Świerczewskiego na Wyżynach. Konkretnie cokół, bo popiersie „Waltera” wcześniej ktoś zajumał. Niestety, w tym wypadku nie było pożytku nawet z gruzu po cokole. W 2003 roku wywieziono go na wysypisko, a w miejscu pomnika posiano trawę.
Czym zatem można byłoby zastąpić pomnik czy instalację? Okolicznościowy mural na ścianie bloku na Wzgórzu Wolności już powstał. Jeden i starczy, bo z muralami, nierzadko dyskusyjnej urody, jak ten wewnątrz nowego Torbydu, też już zaczynamy w Bydgoszczy przesadzać.
Gigantomanię z góry trzeba wykluczyć, skoro miasto na upamiętnienie stulecia przewiduje wydać około 1,5 mln złotych. Mam pewien pomysł. W centralnej części parku Witosa planowana jest inwestycja upamiętniająca miasto dwóch kultur - polskiej i niemieckiej. Na styku historii obu narodów był 20 stycznia 1920 r. - data przekazania władzy nad Bydgoszczą. Może właśnie w tym miejscu pobudować coś ku pamięci? Ale, na Boga, nie pomnik, nie instalację, tylko coś, co bardziej praktycznie służyłoby ludziom!