Kłopot Europy to brak wspólnej polityki zagranicznej [rozmowa]
Rozmowa z dr. Patrykiem Tomaszewskim, politologiem z UMK w Toruniu, o uchodźcach i protestach narodowców.
- Hasło: „Stop islamizacji” znajdzie zwolenników w Polsce i Europie?
- Już znajduje, widać to po ruchach przede wszystkim w Niemczech, ale także w krajach skandynawskich - w Szwecji i Finlandii. Trafi na podatny grunt także w byłych „demoludach” - najbardziej na Węgrzech, gdzie popularność zyskuje partia Jobbik solidaryzująca się z naszymi narodowcami. Obawy i lęki w Polsce już są - a kiedy uchodźcy do nas będą przybywali - w co nie wierzę - to wówczas może znaleźć wielu zwolenników.
- Narodowcy twierdzą, że „trwa inwazja na Europę, która zginie”.
- Europa boryka się z codziennymi problemami wskazującymi na starzenie się społeczeństw, a jednocześnie jest obszarem względnego dobrobytu ekonomicznego. Patrząc na państwa i kontynenty ościenne - jesteśmy bogatsi, ale w całej Unii Europejskiej mamy niż demograficzny - starzenie się społeczeństw, co powoduje, że nasza atrakcyjność cywilizacyjna maleje.
- Zimą zmniejszyła się liczba uchodźców przybywających do Europy, ale pewnie z wiosną znowu ruszą. Czy politycy znaleźli rozsądny pomysł, co z nimi zrobić? Już mowa o tym, że milion Syryjczyków wyruszy do Europy po upadku Aleppo.
- Niestety, kłopot Europy polega na braku wspólnej polityki granicznej. Każdy kraj stara się działać na własną rękę. Mamy niechlubny, krytycznie oceniany antyimigrancki przykład Węgier, a teraz Dania, Niemcy, Szwecja mówią o tym, że jednak będą cofały od siebie uchodźców. Drugą sprawą jest finansowanie - kto ma dać pieniądze na utrzymanie uchodźców w Turcji? Pieniądze tam nie popłynęły, a poza tym nie ma pewności, czy Turcy wydawaliby je na uchodźców? Mogliby nadal ich przepuszczać i brać pieniądze od krajów unijnych za to, że ich zatrzymali.
- Zdarzenia z sylwestrowej nocy w Kolonii rozpoczęły krytykę uchodźców.
- Uchodźcy są zróżnicowaną grupą, to nie tylko są Syryjczycy. Mamy uchodźców z krajów afrykańskich, z Iraku, innych krajów. Pewnie nie zaplanowali wspólnych akcji, ale ich stosunek kulturowy do kobiet i to, co wydarzyło się w Kolonii, spowodowało, że strzelili gola do własnej bramki. Zachodnia opinia publiczna jednoznacznie ocenia negatywnie ich postępowanie. W Skandynawii przyjmowano uchodźców z dobrym nastawieniem, które już zanika.
- W Niemczech chyba tylko kanclerz Merkel chce jeszcze pomagać uchodźcom.
- Ta polityka się załamała. Politycy nie spodziewali się, że dotrze tylu uchodźców, którzy nie będą chcieli ani się asymilować, ani pracować. Oni chcą żyć z zasiłków opieki społecznej bogatych krajów. Pewnie jest też wśród nich wielu podejrzanych nie tylko o terroryzm, ale także osób z kryminalną przeszłością.
- Co się stanie, kiedy do Europy przyjdzie kolejny milion lub trzy miliony uchodźców?
- Wspólna polityka Unii Europejskiej będzie musiała ulec zmianie. Nie wyobrażam sobie, że kraje unijne będą w stanie przyjąć tylu uchodźców w krótkim czasie. Może w perspektywie długoterminowej, przy bardziej szczegółowych procedurach sprawdzania byłoby to możliwe. W krótkim czasie nastąpiłby rozpad strefy Schengen. Państwa sięgną po środki militarne - będą zawracały i niszczyły łodzie grup przemytniczych, którymi uchodźcy dostają się do Europy.
- Narodowcy chcą w Polsce referendum, którego wynik wydaje się przesądzony.
- Opinia publiczna w większości jest przeciwna płaceniu na uchodźców i przyjmowaniu ich w Polsce. Wynika to z tego, co działo się w Kolonii. Nasze społeczeństwo ma nikłe stosunki z innymi grupami kulturowymi. Ukraińcy - Słowianie, nie są nam obcy. Obawiamy się tych, których nie znamy.