Kobieta piękną jest, z piersią czy bez, czyli Amazonki i ich książka o kwitnącej nadziei
To wyjątkowa publikacja w skali kraju. Bohaterkami książki „Nadzieja kwitnie dłużej...” są Amazonki z woj. lubuskiego, m.in. z Gorzowa.
Spotykamy się w siedzibie Zielonogórskich Amazonek przy ul. Waryńskiego. Co chwilę wchodzą uśmiechnięte, sympatyczne kobiety. Jak mówi o nich Aleksandra Sołtysiak, pomysłodawczyni wydania książki - to Anioły z rozpostartymi skrzydłami miłości i pokory. Dziś zarażają radością, ale każdej z nich świat runął jak domek z kart, gdy usłyszały diagnozę: rak piersi! Z czasem stały się siłaczkami... Bohaterkami, które warto pokazywać. Nie tylko z okazji Roku Praw Kobiet. A. Sołtysiak zachęciła do współpracy w wydaniu publikacji dra Roberta Rudiaka. Do grupy inicjatywnej dołączyli też: fotograf Marek Lalko, szefowe kół Amazonek, dyrekcja lubuskiego oddziału NFZ.
Możemy więc przeczytać 12 wspomnień, wiersze, które skłaniają do głębszej refleksji. - Dziś nowotwór piersi to już nie jest temat tabu, ale wciąż jeszcze za mało się o tym mówi - podkreślają zgodnie panie. Choć każda z nich ma też przykre doświadczenia. - Kiedy organizowaliśmy akcję i marsz, by kobiety się badały, zachęcałam znajome do udziału - wspomina Teodozja Prędka z Żagania. - Usłyszałam wtedy: - No wiesz, jeszcze ludzie pomyślą, że ja też jestem „taka”.
A Elżbieta Góra z Zielonej Góry spotkała się z taką reakcją:
- Ty się nie wstydzisz tak otwarcie mówić o chorobie?
- A przecież ja nikomu nie ubliżam. Mogę za to komuś pomóc - zauważa E. Góra.
Długo mogłyby opowiadać o tym, jak nawet rodzina bała się, że się... zarazi rakiem. Jak często ludzie nie chcą ich słuchać, bo przecież „to ich nie dotyczy”. Ale jak podkreśla A. Sołtysiak - nikt nie przeżył życia, kto w samotności nie przeczołgał się przez cierpienie.
- Nie lekarz, ale druga osoba, która przeżyła to samo, najbardziej zrozumie chorą - mówi T. Prędka. - Dlatego tak ważne jest bycie razem, w grupie. Ostatnio spotkałyśmy się na pielgrzymce do Częstochowy. Przyświecało nam motto: Nie ma miłości bez krzyża. Nie udźwigniesz krzyża bez miłości.
Choroba przewartościowała ich życie, hierarchię wartości...
- Ludzie powinni przyjść do przychodni onkologicznej i zmierzyć rangę swoich problemów - mówią. - A choruje teraz coraz więcej młodych kobiet. Przychodzą do nas 18, 22, 30-latki. Książka „Nadzieja kwitnie dłużej...” ma je wesprzeć.
Bo nie pomaga promowany w mediach kanon piękna.
- A kobieta jest piękna z piersią czy bez, z włosami i bez nich - podkreślają panie. - Piękno zaczyna się od akceptacji samej siebie. Nie tylko strona fizyczna stanowi o naszym pięknie.
- I właśnie ta książka to prawdziwa perełka o perełkach - zaznacza A. Sołtysiak.
Dla prezeski Zielonogórskich Amazonek świat wywrócił się do góry nogami w 2004 roku.
- Usłyszałam od lekarza „ma pani raka”. Nogi ugięły się pode mną. Po zachorowaniu mojej mamy w latach 90. byłam pod kontrolą onkologa i w swojej naiwności myślałam, że uchroni mnie to przed chorobą - opowiada. - Po zabiegu usunięcia guza i węzłów chłonnych w dole pachwinowym zalecana jest rehabilitacja. Podczas niej dowiedziałam się o Amazonkach. Zostałam wolontariuszką. Ku zaskoczeniu samej siebie, dałam radę wspierać inne kobiety, leżące w szpitalu. To wspaniałe móc zobaczyć w ich oczach iskierkę nadziei.
Elżbieta Góra z Zielonej Góry w pewnej chwili wyczuła zgrubienie na piersi. Pierwsza myśl: to nie może być „to”. Niestety, diagnoza była jednoznaczna – nowotwór. Szok, przerażenie… Jedna operacja, druga operacja.
- Ryczałam jak bóbr. Zadawałam kolejne pytania, na które znowu nie było odpowiedzi. Pewne było tylko to, co za „najbliższym rogiem”: chemioterapia, radioterapia i hormonoterapia - podkreśla. - Ważniejsze były osoby, które spotkałam na swej drodze. Pielęgniarka, która mnie przytuliła „tylko i aż tyle”. Pani doktor, dająca mi szczepionkę przeciwko żółtaczce, która również chorowała na nowotwór piersi. No i wspaniała rodzina, koleżanki, koledzy… Byli przy mnie, gdy miałam gorsze dni, gdy „rzygałam” po chemii, gdy straciłam włosy.
Wtedy zauważyła zmianę w sobie. Z osoby płaczliwej stała się osobą silną, wojowniczką. Zaczęła się cieszyć każdą chwilą. Każdą drobnostką.
Pierwsza prezes Amazonek, Julita Zawadzka z Zielonej Góry wspomina rok 1992: - Źle się czuję. Boli mnie prawa pierś. Lekarz stwierdza zapalenie gruczołu piersiowego. Biseptol, biseptol, biseptol… Potem usłyszałam, że mogę jechać na urlop. Jestem zdrowa. Poleciałam z mężem nad Morze Czarne do Anapy, by odreagować stresy. Tam chciałam korzystać z masaży, biczy wodnych. Nie mam przy sobie żadnych badań, więc muszę zrobić je na miejscu. Pani doktor: „ma pani raka” . Żadnych kąpieli słonecznych, masaży…
Ze szpitala wraca lżejsza o jedną pierś. Kupuje za całą wypłatę suknię wieczorową. Chce iść na bal sylwestrowy. ..
Podobnymi wspomnieniami dzieli się prezes gorzowskich Amazonek, Bożena Ambroży: - Przyszedł rok 1991. Myślałam wtedy, że to najszczęśliwszy rozdział mojego życia. Miał być wyjazd na Zachód. Wpadłam na pomysł, by zrobić ostatnie badania piersi. I czar prysł!!! Ma pani guza i potrzebna natychmiastowa operacja. Martwiłam się o 14-letnią córkę, 8-letniego syna. Po kilku miesiącach dowiedziała się, że powstaje klub Amazonek. Zobaczyła światełko w tunelu…
- Inne panie bardziej pogodne ode mnie, miały plany i były dłużej po operacji - opowiada gorzowianka. Jej koleżanka Elżbieta Myszkowska miała 58 lat, gdy nagle, jak grom z jasnego nieba spadła na nią smutna wiadomość. I trzy operacje w ciągu półtora miesiąca. Przerażenie, niemoc, bezsilność… A w domu dwóch synów.
- Przeszłam chemioterapię i radioterapię. Towarzyszyły mi moja siostra – mój dobry duszek. Powoli przestałam się lękać o życie, przeklinać los. Zaczęłam się uśmiechać… - mówi. - Teraz mija 10 lat od choroby, a moje życie jest bardziej pełne. Biorę je pełnymi garściami, aby nic mi nie umknęło z jego ulotności.
Teodozja Prędka z Żagania miała 57 lat, gdy przyszedł wynik biopsji i diagnoza: „chłoniak złośliwy”, wymagający szybkiej interwencji chirurgicznej.
- Dlaczego ja? Czy sama coś zaniedbałam? - zadręczała się pytaniami. Następną reakcją była determinacja do walki.
- Wywołała ona u mnie takie cechy, o których wcześniej nie wiedziałam. Stałam się zachłanna na życie i cieszę się każdym dniem - opowiada. - Chętnie pomagam innym, chodzę z „kijkami”. Nieocenioną wartością dla mnie są przyjaźnie, zawarte z kobietami po chorobie nowotworowej. Zawsze mogę na nie liczyć.
Amazonki dają sobie i innym nadzieję. Jest nią też książka, której by nie było, gdyby nie pomoc wojewody lubuskiego, urzędów miast w: Zielonej Górze, Żarach, Międzyrzeczu, a także Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zakonu Maltańskiego - Służba Medyczna i Federacji Stowarzyszeń Amazonek w Poznaniu. Wydawcą książki „Nadzieja kwitnie dłużej...” jest zielonogórski oddział Związku Literatów Polskich.
Promocja książki z udziałem pań z całego regionu odbyła się w miniony wtorek w Zielonej Górze.