Kobieta uwięziona w komórce na ul. Limanowskiego
- Na pomoc! - krzyczała kobieta uwięziona w komórce przy ul. Limanowskiego 8.
Straż pożarna została wczoraj wezwana do nietypowej interwencji W jednej z komórek przy ul. Limanowskiego 8 została uwięziona młoda kobieta.
Na pomoc! Wypuśćcie mnie! - krzyczała kobieta, która wczoraj rano została uwięziona w jednej z murowanych komórek przy ul. Limanowskiego 8.
Rozpaczliwy krzyk dobiegający z komórki usłyszał ok. godz. 10 jeden z przechodniów. Mężczyzna próbował samodzielnie oswobodzić panią znajdującą się w środku, ale bezskutecznie. Zadzwonił więc pod numer alarmowy straży pożarnej. Jako że Jednostka Ratownicza nr 1 Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej znajduje się po sąsiedzku (przy ul. Zgierskiej 47), ratownicy błyskawicznie przybyli na miejsce. Przed ewentualnym wyważeniem drzwi próbowali odnaleźć właściciela komórki. Pukali do mieszkań lokatorów kamienicy i po chwili natrafili na właściwą osobę.
- Nie użyliśmy narzędzi, bo mężczyzna wziął klucze i otworzył kłódkę - informuje dyżurny dyspozytor na stanowisku kierowania KM PSP w Łodzi.
Z komórki wybiegła młoda kobieta - nieco zszokowana. Ile czasu spędziła w ciemnym, ciasnym pomieszczeniu? O to nie zapytali policjanci, którzy także przybyli na miejsce (zadzwonił po nich jeden z lokatorów).
- Funkcjonariusze wyjaśnili okoliczności zaistniałej sytuacji. Okazało się, że kobieta znalazła się w komórce z własnej woli. Podczas porannych opadów deszczu właściciel komórki zaproponował, by się tam schroniła. Gdy weszła do środka, mężczyzna zatrzasnął kłódkę i wrócił do domu. Jak tłumaczył policjantom, był rozkojarzony i zapomniał o swoim gościu.
Wszystko to brzmi mało wiarygodnie, ale kobieta skargi nie złożyła...