Kobiety grają rzadko. W futbolu sprawdzają się w roli sędziów

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski
Dorota Witt

Kobiety grają rzadko. W futbolu sprawdzają się w roli sędziów

Dorota Witt

- W futbolu amerykańskim obowiązuje hierarchia, jak w wojsku. Podczas gry wcale nie wygrywa najsilniejszy, tu siłę trzeba łączyć ze sprytem. Trochę jak w szachach - mówi Piotr Włodarek, prezes klubu „Herosi Bydgoszcz”.

Mówią o panu: człowiek z misją, trener-społecznik...

No to zacznijmy od uściślenia: nie mogę o sobie powiedzieć „trener”. Jestem raczej działaczem, chociaż tego określenia nie lubię. Może więc tak: jestem prezesem Klubu Sportowego Futbolu Amerykańskiego „Herosi Bydgoszcz”. Zaakceptowania propozycji kolegów, którzy przekonywali: nadajesz się, masz aparycję starszego, statecznego człowieka, to może będą się z tobą liczyć.

Ale że człowiek z misją to się zgadza?

Tak i cieszę się, że mogę o tym powiedzieć. Wiele osób, kiedy słyszy, że moją pasją jest futbol amerykański, pyta o tabele, wyniki, szacowanie szans. To ciekawe, pewnie, ale dla mnie ważni są przede wszystkim ludzie. Od początku, dbając o rozwój drużyny, realizuję przy okazji swoją prywatną misję: chcę, by - z jednej strony - ta dyscyplina zyskała szerokie zainteresowanie (bo jest tego warta), ale z drugiej - by odnajdywali się wśród nas ci, którym wydaje się (albo których przekonano), że do sportu się nie nadają. Młodzież z nadwagą, z obniżonym poczuciem własnej wartości, osoby czasem wyśmiewane, mogą się doskonale sprawdzić jako sportowcy, trzeba im tylko stworzyć szansę. Oczywiście, w futbolu amerykańskim potrzeba też szybkich, zwinnych chłopaków. A więc ci szczuplejsi, którzy w relacjach ze szkolnymi kolegami zapewne łatwo nie mają, również się tutaj odnajdą. Jestem emerytowanym żołnierzem. Pod koniec służby poznałem Amerykanina, Jeremiego Ruda, który także był żołnierzem, a przy tym wielkim pasjonatem futbolu. Poprosiłem go , by wytłumaczył mi, o co w tej grze właściwie chodzi. Szybko pokochałem ten sport.

Dla mnie ważni są przede wszystkim ludzie. Od początku, dbając o rozwój drużyny, realizuję przy okazji swoją prywatną misję: chcę, by odnajdywali się wśród nas ci, którym wydaje się (albo których przekonano), że do sportu się nie nadają.

Za co?

Pozostało jeszcze 70% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.