Kochane psiaki czekają na nowe domy, a schronisko na rozbudowę
W schronisku dla psów potrzebna jest modernizacja i „kociarnia”. Ale najpierw potrzebna jest zgoda na prace na tym zalewowym terenie.
Zima w schronisku dla psów to zawsze trudny okres. Szczególnie taka zima. Bo chociaż nie ma ostrych mrozów, to są gwałtowne zmiany temperatury czy ciśnienia, które sprawiają, że łatwo łapiemy infekcje. Psów też to dotyczy. Dobrze że chociaż - jak twierdzi Krzysztof Skrzypnik, kierownik schroniska Azorki na Zawarciu - z roku na rok zimy są tutaj coraz mniej dramatyczne.
- Mamy mniej psów niż dawniej. Przykładowo zdarza ło się, że w sezonie urlopowym mieliśmy nawet 220. W ubiegłym roku latem było ich 170. Powoli zmienia się na lepsze. Z czego to wynika? Na przykład z tego, że coraz więcej ośrodków wypoczynkowych przyjmuje gości z psami. A jak wiadomo, wiele psów było porzucanych właśnie wtedy, gdy właściciele jechali na urlop, i nie mieli gdzie zostawić zwierzaka.
Zakazano też sprzedaży psów na giełdach
Wcześniej po każdej giełdzie trafiało do nas kilka szczeniaków, których nie udało się sprzedać, więc porzucano je na placu. Jest też coraz więcej sterylizacji, to widać, bo szczeniaki nie trafiają do nas już prawie wcale. A przecież kiedyś często się zdarzało, że znajdowaliśmy pod bramą kartony pełne zmarzniętych, porzuconych psiaków. Albo podjeżdżało bmw i ktoś wyrzucał kilka szczeniaczków prosto na ulicę pod schroniskiem. Efekty przynoszą też nasze kontrole po-adopcyjne, ludzie adoptują psy coraz bardziej świadomie - opowiada Krzysztof Skrzypnik.
Przed adopcją pracownicy schroniska sprawdzają np., czy pies i jego przyszły pan „dogadują się”.
Idą razem na spacer z psem, i jeśli ten warczy na człowieka, nie chce z nim iść, lub - co się rzadko zdarza - gryzie, pracownicy nie zgadzają się na adopcję.
Jednak teraz schronisko najbardziej potrzebuje unowocześnienia i rozbudowy o dodatkową część przeznaczoną tylko dla kotów. - Żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły, ale magistrat rozważa taką inwestycję - mówi Agnieszka Gorąca z wydziału gospodarki komunalnej i transportu publicznego, który zajmuje się m.in. właśnie Azorkami przy ul. Fabrycznej. Jak jednak wyjaśnia urzędniczka, schronisko znajduje się na trudnym, zalewowym terenie. Miasto zwróciło się do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu o opinię, czy rozbudowa jest w ogóle możliwa.
- Otrzymaliśmy informację, że na tym terenie obowiązują zakazy wynikające z ustawy prawa wodnego. Jest jednak możliwość odstępstwa od tych nich, ale aby było to możliwe, trzeba przekazać do regionalnego zarządu dokumentację z dokładnym opisem inwestycji. Według wstępnych obliczeń na przygotowanie dokumentacji potrzebne jest około 30 tys. zł - mówi Agnieszka Gorąca.
Tymczasem w budżecie miasta nie zapisano pieniędzy na ten cel. Jest jednak szansa, że się znajdą (z oszczędności po różnych przetargach).
Budowa kociarni to jedna z ważniejszych potrzeb schroniska. - Obecnie jest tam miejsce tylko dla psów. Jeśli chodzi o pomoc kotom, współpracujemy z organizacjami działającymi na rzecz zwierząt i wspieramy je, m.in. finansowo. Ale gdy trzeba przetransportować gdzieś chorego kota, który wymaga leczenia, wtedy mamy kłopot, bo nie ma miejsca, gdzie można go przetrzymać przez jakiś czas - mówi Agnieszka Gorąca.
Krzysztof Skrzypnik: - Często się zdarza, że ludzie przywożą do nas bezdomne koty. Tłumaczą: przecież to schronisko dla zwierząt, dlaczego nie macie jak ich przyjąć? Ale poza kociarnią potrzebna jest też modernizacja schroniska, na przykład podniesienie boksów, przydałoy się też wybudować nowe. No i bardzo potrzebne są wybiegi dla psów. Mamy piękne tereny wokół schroniska, które można przystosować, ogrodzić i wykorzystać właśnie na bezpieczne wybiegi - mówi Krzysztof Skrzypnik.
W schronisku jest obecnie 110 psów. W ostatnim czasie trafia tu średnio od 30 do 40 zwierzaków miesięcznie. Tylko połowa z nich znajduje nowy dom.