KOD oporu zrodzonego w marszach i pikietach [rozmowa]
Rozmowa z dr. Sławomirem Drelichem, politologiem i etykiem z UMK w Toruniu, o społeczeństwie obywatelskim.
- W sobotę odbędzie się kolejna demonstracja Komitetu Obrony Demokracji. „Świętujmy 4 czerwca. To ich wkurw..., a nam sprawi radość” - namawia w jednym z wywiadów Władysław Frasyniuk. KOD stał się fenomenem działania?
- Biorąc pod uwagę to, jak słabo rozwinięte jest w Polsce społeczeństwo obywatelskie, a Polacy rzadko angażują się w działanie, to KOD stał się elementem budowy takiego społeczeństwa. To są ludzie zaangażowani, którym się chce coś powiedzieć, wyjść na ulice, zaprotestować.
- Chyba nikt nie przewidywał, że wśród Polaków jest tak duża grupa ludzi gotowych wyjść na ulicę w imię obrony ideałów.
- Mateusz Kijowski wyczuł, że istnieje grupa bardzo niezadowolonych z działań aktualnej ekipy rządzącej. Nie wiem, czy przewidział, że to aż tak może się rozwinąć i nabrać tak dużego znaczenia medialnego i - może za chwilę - politycznego. Być może ktoś skalkulował, że jest grupa ludzi niezadowolonych, którzy będą krytykowali rządy PiS, aby później osiągnąć sukces, ale nic mi o tym nie wiadomo.
- Była całkiem spora grupa niezadowolonych z PO. Oni zostali w domu i nie poszli głosować. Aż tu nagle - wbrew jakimkolwiek partiom - zorganizowali się w ruch społeczny!
- Ale to również wotum nieufności dla wszystkich partii politycznych w Polsce. Skoro politycy nie potrafią zatroszczyć się o stan demokracji i praworządności w kraju, a wszystkie partie polityczne zawiodły nas - to należało wziąć sprawy w swoje ręce. Być może wśród założycieli KOD są osoby, które wcześniej działały politycznie, ale nie zmienia to faktu, że udało im się zmobilizować sporą część społeczeństwa. Przede wszystkim KOD jest wotum nieufności wobec całej grupy politycznej, a nie tylko wobec PiS.
- Czyli KOD nie jest tylko antyPiS-em?
- Przede wszystkim jest antyPiS-em, ale skoro nie został zorganizowany w oparciu o struktury partyjne np. PO, to można powiedzieć, że jest też antyPlatformą, bo PO zawiodła nadzieje Polaków. I zrobiła to prędzej, a przecież to właśnie od tego zawodu się zaczęło.
- Mateusz Kijowski w programie „Piaskiem po oczach” powiedział: „PO po utracie władzy utraciła również jakiekolwiek umocowanie w rzeczywistości”.
- To, niestety, prawda, którą widać w ostatnich miesiącach. Platforma skupiła się na uderzaniu - wręcz - przepraszam - waleniu w rząd. Rozumiem, od tego jest opozycja, szczególnie w momencie naruszania elementów państwa prawa - musi o tym głośno mówić. Przyjrzyjmy się jednak strategii PO w ostatnim półroczu. Czy ona pokazała nam coś więcej niż bycie antyPiS-em? Obawiam się, że PO marnuje okazję, by przekonać Polaków, że jest w stanie uczyć się na swoich błędach i stworzyć coś pozytywnego. Choć minął rok od wyborów prezydenckich, środowisko PO nadal nie rozumie, co się stało, że przegrali wybory. To zresztą widać po wypowiedziach byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Namawiam ich, by pojęli, że przegrana wynikła nie tylko ze świetnej kampanii Andrzeja Dudy i PiS, ale że jest również efektem oderwania się środowiska PO od realiów i rzeczywistych problemów Polaków: od beznadziejnej służby zdrowia, kłopotów z wymiarem sprawiedliwości, po umowy śmieciowe, wysokie koszty pracy i przerost administracji. Platforma nadal tkwi z butach antyPiS-u. W tych samych butach szła po władzę w 2007 i 2011 roku. Teraz bycie antyPiSem to trochę za mało, bo zmieniła się Polska i Polacy.
- Powstanie KOD zaskoczyło Jarosława Kaczyńskiego?
- Sądzę, że prezes PiS kompletnie się tego nie spodziewał.
- Wcześniej PiS miało patent na marsze patriotyczne, np. w „miesięcznice”, a tu nagle ktoś przejął przestrzeń publiczną, by protestować przeciw PiS?
- W ostatnim dziesięcioleciu jedyną partią, która zdała egzamin ze społeczeństwa obywatelskiego, jest PiS. To także Rodzina Radia Maryja, Kluby „Gazety Polskiej”, rodzący się prawicowy ruch wydawniczy z nowymi tygodnikami na czele. Uważam, że partie liberalne i lewicowe kompletnie zaniedbały budowę społeczeństwa obywatelskiego.
- Gdyby stał się cud i został rozwiązany konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego, to KOD straciłby rację bytu?
- KOD zakotwiczył się jako obywatelski antyPiS. Kwestia sporu wokół Trybunału jest tylko ideą, mitem założycielskim, natomiast „pożywką” KOD będą też inne sprawy. Oprócz hasła praworządności, podnoszono kwestię obrony mediów, służby cywilnej, ochrony prywatności - że przywołam tu ustawę antyterrorystyczną. PiS jest partią socjalno-konserwatywną i etatystyczną - z innym podejściem do państwa niż to, które reprezentują środowiska liberalne. Nie zabraknie powodów do kolejnych demonstracji.
- KOD stał się patronem łączenia opozycji. Czy pójdzie w stronę polityki?
- Coś mi mówi, że działacze KOD wystartują w wyborach, choć Mateusz Kijowski zapewnia, że takich ambicji nie ma. To budowanie zaplecza, ruchu obywatelskiego, a może koalicji z innymi partiami. Choć koalicje wyborcze nikomu się nie opłacają. PO ma największe struktury i pieniądze, po co ma się dzielić miejscami z „przystawkami”? Nowoczesna miała być nowością, dlatego niekorzystna dla niej będzie koalicja wyborcza z PO, która zepsułaby efekt świeżości ugrupowania Petru. Dla KOD wejście w koalicję partyjną spowodowałoby, że przestałby być czystym ruchem społecznym, obywatelskim.