Kokaina z USA, „muły” z Polski
Studenci, emigranci, bezrobotni. Przemytnicy dostawali 1700 euro za przemycenie 1 kg narkotyków.
Historia rozbicia jednej z największych grup przemytników narkotyków w naszym regionie sięga 17 stycznia 2013 roku.
To wtedy policjanci z bydgoskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego zatrzymali minibusa z pasażerami wracającymi z Holandii. Był wśród nich 26-letni Karol A., mieszkaniec Bydgoszczy.
- Został przewieziony do szpitala. Badanie rentgenowskie i kolejne, wykonane tomografem, wykazało, że przewoził w żołądku 46 ampułek. Było w nich pół kilograma kokainy - wyjaśnia jeden ze śledczych.
Zatrzymanie A. okazało się kluczowe w sprawie, bo aresztowany mężczyzna rozpoczął współpracę z policją i prokuraturą. Dzięki jego zeznaniom kryminalni mogli dotrzeć do pozostałych osób działających w przemytniczej szajce.
Okazało się, że w 2011 roku w więzieniu w mieście Willig w Niemczech jeden z jego znajomych, Tomasz K., trafił za kraty za przemycanie przez granicę marihuany. Tam poznał odsiadującego również karę za szmuglowanie narkotyków obywatela USA o nazwisku Omasa A., znanego też pod pseudonimem „Ozon”. Po zakończeniu odsiadki obaj mężczyźni spotkali się w Holandii. K. zaczął werbować wśród swoich znajomych tych, którzy zgodzili się na udział w przemytniczym procederze. Chodziło o przerzucanie kolumbijskiej i amerykańskiej kokainy do krajów Unii Europejskiej.
Grupa przemytników z regionu działała od roku 2011. Organizatorem siatki był Omasa A., mieszkający w Holandii obywatel USA, wielokrotnie karany za przestępstwa narkotykowe. Jego prawą ręką był Tomasz K., którego poznał w więzieniu w Niemczech. |
Bydgoska prokuratura zwróciła się do śledczych z Królestwa Niderlandów z materiałami w sprawie A. „celem jego ścigania”. |
W ciągu dwóch lat „działalności” osoby zaangażowane w proceder przemytu kokainy zdążyły - zdaniem Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy - zarobić na tym biznesie kilkadziesiąt tysięcy zł. Jednorazowo „muły” były w stanie przewieźć w swoim przewodzie pokarmowym około 46 kapsułek z kokainą. |
W akcie oskarżenia podejrzanym stawiano zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Za sam udział w takiej organizacji grozi do 5 lat więzienia (art. 258 KK). |
Omasa A. poinstruował, w jaki sposób ludzie pracujący dla niego mają przewozić narkotyki. Przemycali kokainę w specjalnie przygotowanych zawiniątkach, które połykali, a następnie wypróżniali. Szlaki przerzutowe wiodły przez Belgię, Niemcy, Holandię do Oslo, Genewy, Wenecji i między innymi na Wyspy Kanaryjskie.
Śledczy szacują, że w ciągu dwóch lat gang mógł rozprowadzić w Europie kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Jednorazowo „muły”, czyli przemytnicy, mogli przewieźć w swoich żołądkach gumowe zawiniątka z narkotykiem ważące nawet ponad kilogram. Otrzymywali za to jednorazowo około 1700 euro. Wśród przemytników byli studenci oraz bezrobotni, którzy szukali pracy w Holandii i Wielkiej Brytanii.
Jeden z pierwszych podejrzanych w tej sprawie został zatrzymany w styczniu 2013 roku w Bydgoszczy. Badanie tomografem wykazało, że mężczyzna ma w żołądku kapsułki. Gdy wydalił je, okazało się, że to kokaina warta 130 tys. zł. Z kolei 30-letni Tomasz K., mający najpoważniejsze zarzuty, wpadł w ręce funkcjonariuszy CBŚ 6 lutego 2013 roku na lotnisku w Gdańsku Rębiechowie. Miał przy sobie 8,5 tys. euro. W jego domu policjanci znaleźli pistolet straszak, kij bejsbolowy i pieniądze różnych walut - informowała podinsp. Monika Chlebicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.