Kolejarze najpierw zamknęli przejazd dla samochodów ulicą Gumniską. Teraz, pod przebudowywanym wiaduktem, nie mogą przejść też piesi.
Wielu mieszkańców Tarnowa przecierało oczy ze zdumienia, widząc zamknięte przejście pod wiaduktem na ul. Gumniskiej. Kolejarze zapewniali wcześniej, że piesi będą mogli bez problemu przejść pod remontowanym obiektem, a ewentualne utrudnienia będą tylko chwilowe i potrwają do końca wakacji. Teraz jednak wiadomo, że przejście będzie niedostępne przynajmniej do połowy września.
Oznacza to spore problemy przede wszystkim dla uczniów Zespołu Szkół Ekonomiczno-Ogrodniczych. Znajdująca się po drugiej stronie torów placówka, została odcięta od miasta. - Boimy się, że część uczniów, wobec problemów z dotarciem do nas na lekcje, przeniesie się we wrześniu do innych szkół - nie kryje obaw Alicja Czerwińska-Franek, dyrektor ZSEO.
PKP tłumaczy, że zakres prac przy wiadukcie jest na tyle poważny, iż nie można zapewnić bezpieczeństwa pieszym.
Pani Marta chciała odwiedzić z córką w czwartkowe popołudnie znajomą w Gumniskach. Szły od miasta, ale na drugą stronę torów nie dotarły. W miejscu, gdzie jeszcze kilka dni temu znajdował się stary, betonowy wiadukt kolejowy pracowały koparki burząc jego ostatnie pozostałości.
- Ci, co mają samochód to mogą do niego wsiąść i objechać teren robót. A co mają zrobić niezmotoryzowani. Czemu nikt o nas nie pomyślał? - irytuje się kobieta.
W ciągu pół godziny w podobnej sytuacji, jak ona znalazło się kilkanaście osób, które nie wiedziały którędy iść, aby obejść tory i dostać się na drugą stronę. W jeszcze gorszej sytuacji, z dnia na dzień, znaleźli się ci, co mieszkają w Gumniskach. Przez prace przy wiadukcie zostali odcięci od miasta - muszą nadkładać drogi, by dostać się do pracy, urzędów, kościoła i sklepów.
Boimy się, że część z 500 uczniów z powodu problemów z dotarciem na lekcje przeniesie się we wrześniu do innych szkół
Decyzją kolejarzy zaskoczone jest również miasto, które konsekwentnie nie godziło się od początku na zamknięcie ul. Gumniskiej dla pieszych.
- Inwestor powinien był wpierw przedstawić nam plan zmian organizacji ruchu w tym miejscu wraz z wytyczeniem dróg, którymi można obejść remont. Jednak tego nie zrobił . Nic nie zostało zatwierdzone na piśmie i związku z tym zgody na to, z naszej strony nie było - mówi Bogusław Skórski z wydziału inżynierii ruchu w Zarządzie Dróg i Komunikacji.
Drogowcy wystąpili do PKP PLK o dopełnienie formalności oraz przedstawienie szczegółowego harmonogramu prac wyburzeniowych.
Miasto cały czas nie zgadza się, aby czas zamknięcia przejścia przekroczył okres wakacji. To może bowiem bardzo skomplikować życie m. in. uczniom Zespołu Szkół Ekonomiczno-Ogrodniczych. Placówka też została odcięta od miasta.
- Boimy się, że część z 500 uczniów z powodu problemów z dotarciem na lekcje przeniesie się we wrześniu do innych szkół - nie kryje obaw Alicja Czerwińska-Franek, dyrektor ZSEO.
Szkoła nie ma własnej sali gimnastycznej i dlatego lekcje z wf-u odbywają się na hali Gumniskiej. Ta jednak znajduje się po drugiej stronie torów.
- Byliśmy uprzedzani o tym, że przejście pod wiaduktem może zostać na jakiś czas zamknięte, ale myślałam, że uporają się z tym w czasie wakacji. Robotnicy mieli na to dwa miesiące - zauważa Czerwińska-Franek.
W PKP PLK tłumaczą, że zakres prac rozbiórkowych jest na tyle poważny i realizowany przy użyciu ciężkiego sprzętu, że nie ma możliwości wykonywania ich przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa przechodzącym obok pieszym.
- Zakładamy, że okres prac szczególnie niebezpiecznych zakończy się w drugiej połowie września. Do tego czasu czasu piesi mogą korzystać z przejścia pod torami w rejonie ul. Głębokiej - mówi Dorota Szalacha z PKP PLK.