Kolejarze chcą nam wyciąć przejazdy
Kolej może zlikwidować przejazdy najniższej kategorii. Przeciwko temu zdecydowanie protestują lubuscy samorządowcy.
- Jeżeli te przejazdy polikwidują, to będzie dla mnie spore utrudnienie. Dziś do swojego pola dojeżdżam z dwóch stron, ale jeden z przejazdów ma ulec likwidacji. Gdy tak się stanie, to do części, gdzie rosną buraki, będę musiał jeździć przez kukurydzę, a więc po uprawach - mówi Zbigniew Gajewski z Brzeźna. To jeden z rolników, którego może dotknąć rozporządzenie ministra infrastruktury dotyczące przejazdów kolejowo-drogowych.
Na terenie Polski funkcjonuje sześć kategorii przejazdów. Przejazd najwyższej kategorii A oznacza, że są na nim rogatki, a ruch sterowany jest przez pracownika kolei, typ F zlokalizowany jest na drogach niepublicznych. Takie przejazdy są m.in. na terenie fabryk, w lasach, a także na polach. Teraz to ma się zmienić. Przejazdy typu F będą mogły zostać, ale pod jednym z dwóch warunków. Albo droga stanie się publiczną, albo też podpisana zostanie umowa między PKP a użytkownikiem przejazdu.
W tym drugim przypadku oznacza to, że jeśli rolnik ma pole po drugiej stronie torów, to na przejeździe zostaną zainstalowane szlabany, a on dostanie do nich klucz. Będzie musiał znać rozkład pociągów i powinien unikać przejazdów po ciemku. Jeśli droga na przejeździe nie stanie się publiczną lub też nikt nie podpisze umowy z koleją, przejazd zostanie zlikwidowany. Kolej tłumaczy to chęcią poprawy bezpieczeństwa. W ciągu roku w Polsce na torach dochodzi do około dwustu wypadków.
- PKP próbuje na zarządców dróg przerzucić odpowiedzialność za bezpieczeństwo - uważa Waldemar Górczyński, wójt Pszczewa. Jego zdaniem, wprowadzenie rozporządzenia jest niewykonalne. - Konia z rzędem temu, kto będzie stosował się do tych przepisów - mówi. W jego gminie jest pięć przejazdów najniższej kategorii. Drogi na dwóch z nich gmina zrobi publicznymi, ale trzy pozostałe przejazdy najprawdopodobniej pójdą do likwidacji. W Lubuskiem zagrożonych jest kilkadziesiąt przejazdów. Przykładowo: w Jasieniu, Górzycy czy Świdnicy - po trzy, ale w Czerwieńsku już 12.
W czerwcu PKP Polskie Linie Kolejowe w Zielonej Górze zwróciły się do lubuskich gmin, by te zaczęły nadawać drogom status dróg publicznych. W zeszłym tygodniu odpowiedziało na to Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego, skupiające wszystkie gminy w regionie. „Bezpodstawna groźba likwidacji wszystkich przejazdów kolejowo-drogowych i przejść na drogach wewnętrznych niesie za sobą poważne konsekwencje społeczne. Przerwanie tego kanału spowoduje, że mieszkańcy, karetki pogotowia czy wozy bojowe straży pożarnej, aby dojechać do niektórych części gmin, będą zmuszone pokonać o wiele dłuższą odległość, co (...) może stanowić poważne zagrożenie dla życia mieszkańców” - napisali samorządowcy w stanowisku...