Kolejki do lekarzy będą jeszcze dłuższe
Szpitale wyleczyły więcej pacjentów, niż zaplanował to opolski NFZ. Fundusz nie zapłaci części pieniędzy, więc lecznice ograniczą przyjęcia.
Dostanie się do lekarza specjalisty jeszcze w tym roku może graniczyć z cudem. Wszystko z powodu sposobu, w jaki NFZ chce rozliczyć się z placówkami medycznymi za pacjentów przyjętych ponad limity.
W poprzednich latach - nawet jeśli lekarze przyjęli więcej chorych - NFZ pokrywał w całości koszty leczenia. W tym roku pieniądze na tzw. nadwykonania będą poważnie okrojone - o 30, 40, a nawet 60 proc.
Fundusz zapłaci w całości tylko za niektóre świadczenia, m.in. porody, hospitalizację noworodków, leczenie niektórych chorób u dzieci, świadczenia ratujące życie, hemodializy, chemioterapie i programy lekowe.
- W pozostałych zakresach oddział zapłaci za świadczenia udzielone ponad limit wynikający z umowy stawką degresywną, czyli w miarę posiadanych funduszy oraz zgodnie z ustalonymi priorytetami - informuje Barbara Pawlos, rzecznik opolskiego NFZ-u.
Na biurka dyrektorów placówek medycznych w regionie trafiły już aneksy do umów w sprawie nadwykonań.
- Ale nie tak się umawialiśmy! - mówi Józef Swaczyna, starosta strzelecki i przewodniczący konwentu starostów na Opolszczyźnie. - Jeszcze kilka tygodni temu NFZ obiecywał nam, że stawki za pacjentów przyjętych ponad limity wyniosą co najmniej 80 proc. W ramach ustępstw zgodziliśmy się na takie warunki. A teraz okazuje się, że pieniądze będą obcięte jeszcze bardziej.
Z powodu cięć szpitale w Strzelcach Op., Krapkowicach i Głubczycach dostaną po ok. pół miliona złotych mniej. Szpital w Nysie straci natomiast ok. 1,5 mln zł.
- Sytuacja jest kuriozalna, bo to przecież nie jest moja wina, że do szpitala zgłosiło się więcej pacjentów niż było to przewidziane - tłumaczy Norbert Krajczy, dyrektor nyskiej lecznicy. - My wydaliśmy pieniądze na ich leczenie, a teraz dowiadujemy się, że fundusz zapłaci nam tylko część należności.
Najmniej NFZ planuje zapłacić za nadwykonania w poradniach specjalistycznych, m.in. endokrynologicznych, kardiologicznych, diabetologicznych. Tam stawki zostały okrojone aż o 60 proc. W związku z tym dyrektorzy szpitali zapowiedzieli, że w tym roku nie będą przyjmować pacjentów do poradni ponad limity. Spowoduje to radykalne wydłużenie kolejek. Dla przykładu pacjenci ze Strzelec Opolskich na wizytę u endokrynologa mogą liczyć dopiero w drugiej połowie 2018 roku.
NFZ nie zapłaci w całości za nadwykonania, więc szpitale ograniczą przyjęcia
Pacjenci z Krapkowic na wizytę do endokrynologa w ramach NFZ muszą czekać do listopada 2018. W Brzeskim Centrum Medycznym najbliższy termin przypada na sierpień 2019 roku, a ZOZ w Nysie prowadzi obecnie zapisy na marzec 2020 r. W tym ostatnim przypadku w kolejce do specjalisty czeka aż 416 osób.
- NFZ już w połowie roku apelował do nas o ograniczenie przyjmowania pacjentów, więc się do tego stosujemy - tłumaczy Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego szpitala. - A pacjenci mają do nas pretensje, że kolejka jest taka długa.
Szpital w Strzelcach Opolskich na ten rok w ogóle nie prowadzi zapisów do poradni endokrynologicznej. Musi najpierw przyjąć pacjentów, którzy stoją w kolejce od 2016 roku. Ograniczy także przyjęcia do poradni kardiologicznej i diabetologicznej.
- Jeżeli przyjmiemy ponad limit, to za rok znów znajdziemy się w podobnej sytuacji jak teraz, czyli wykonamy świadczenia medyczne, a NFZ zapłaci nam tylko 40 proc. - tłumaczy Beata Czempiel, dyrektor strzeleckiego szpitala.
Lecznica w Głubczycach ograniczy natomiast przyjęcia m.in. do poradni kardiologicznej, choć już teraz pacjenci czekają tu na wizytę prawie pół roku. - Żeby wstrzelić się w limity i nie stracić finansowo, musimy przyjmować codziennie o 27 osób mniej niż dotychczas. To absurd - uważa Józef Kozina, starosta głubczycki.
Józef Swaczyna, szef konwentu starostów zapowiada, że będzie pisał w tej sprawie skargę do Ministerstwa Zdrowia. Jak wynika z wyliczeń samorządowców, w całym województwie opolskim zabrakło w ubiegłym roku na leczenie co najmniej 30 mln zł. - Uderza to przede wszystkim w pacjentów, którzy zniechęceni czekaniem w gigantycznych kolejkach, decydują się na wizytę w prywatnych gabinetach i za to płacą - dodaje starosta Swaczyna.